MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jego serce zawsze bije dla Cracovii

Redakcja
Andrzej Mikołajczyk FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Andrzej Mikołajczyk FOT. ANDRZEJ BANAŚ
WYDARZENIE. Andrzej Mikołajczyk jest legendarną postacią Cracovii, z którą związany jest 60 lat. Z tej okazji KS Cracovia 1906 zorganizował mu wyjątkowy benefis.

Andrzej Mikołajczyk FOT. ANDRZEJ BANAŚ

Andrzej Mikołajczyk rozegrał w pierwszej i drugiej lidze 430 meczów, a więc ma ich najwięcej z żyjących zawodników (pierwszy na tej liście jest Eugeniusz Mazur 530 spotkań). Grał w I-ligowej Cracovii z Januszem Kowalikiem, Andrzejem Rewilakiem, Krzysztofem Hausnerem.

Jak trafił do "Pasów"? - Mój ojciec Wojciech był działaczem KS Groble, ale za Cracovię dałby się pokroić. A na Błoniach wyłowił mnie Ignacy Książek, znakomity działacz, który odkrył niejeden talent. I tak w roku 1952, jako 10-latek, trafiłem na ulicę Kałuży - wspomina Andrzej Mikołajczyk.

Po siedmiu latach mógł fetować swój pierwszy sukces. - Graliśmy finałowe spotkanie w mistrzostwach Polski juniorów z Arką Gdynia. Areną finału był Stadion Dziesięciolecia, graliśmy przed meczem Polska - Rumunia. Dla mnie, nastolatka, to był szok, na naszym meczu stadion wypełnił się już 40-tysięczną widownią. Nasz zespół prowadzony przez Mariana Tobika wygrał pewnie 3:0, dostałem po tym meczu na pamiątkę koszulkę z białym orłem - mówi Mikołajczyk.

Bardzo szybko zadebiutował w pierwszej drużynie "Pasów". - W październiku 1960 roku graliśmy z Concordią Knurów. Prowadził nas znakomity szkoleniowiec Michał Matyas. W ostatniej chwili trener podjął decyzję, że w miejsce zdyskwalifikowanego Herberta Manowskiego zagram ja. Co to było za przeżycie, jaka wielka radość, kiedy mój zespól wygrał 9:2, a ja w debiucie zdobyłem dwa gole - wspomina.

Potem różne były koleje losu Mikołajczyka, tak jak różnie układały się losy Cracovii. Trzy razy awansował z "Pasami" do ekstraklasy (1960, 1966, 1969), ale też trzykrotnie doznawał goryczy spadku do II ligi.

Dlaczego Cracovia, która miała bardzo dobrych piłkarzy, Andrzeja Rewilaka, Janusza Kowalika, Krzysztofa Hausnera, potem Janusza Orczykowskiego, Pawła Dawidowskiego nie mogła dłużej zagrzać miejsca w pierwszej lidze? - Nie mieliśmy szczęścia do działaczy. Już w 1959 roku roztrwonili zespół juniorów, który zdobył tytuł mistrza Polski, do pierwszej jedenastki przebił się tylko Kowalik i ja. Do naszego klubu działacze byli przynoszeni w teczkach, z nadania partyjnego. Jak było źle, to wszystko zwalano na piłkarzy, parokrotnie posypały się dyskwalifikacje, także na mnie - mówi Mikołajczyk.

Ma jednak Mikołajczyk co wspominać. Były mecze, które na długo zapisały sie w jego pamięci. - W roku 1962 pojechaliśmy do Kijowa, gdzie zagraliśmy z najlepszą drużyną klubową Europy, zdobywcą Pucharu Europy Dynamem Kijów. Nie daliśmy rady, przegraliśmy 2:6, pamiętam jak na skrzydle szalał Walery Łobanowski, był dla nas nie do zatrzymania. Albo rok 1966, gdy nasz zespól przebywał na obozie w ówczesnej Jugosławii. W towarzyskim meczu spotkaliśmy się z finalistą Pucharu Europy Partizanem Belgrad. Gospodarze atakowali, ale Leopold Michno bronił wspaniale. Strzelili nam tylko jednego gola. W ostatnich sekundach Andrzej Rewilak po podaniu Krzyśka Hausnera z kornera potężnym strzałem doprowadził do remisu - wspomina Mikołajczyk.
Z meczów ligowych najmilej wspomina pojedynek w Krakowie z Górnikiem Zabrze w 1968 roku. - Zabrzanie mieli wtedy bombowy skład. Gnietli nas cały mecz, ale u nas świetnie bronił debiutant Aleksander Paluch. Udało się nam zremisować 1:1, po meczu kibice znieśli nas na rękach - mówi Mikołajczyk.

Jak zawsze bardzo ciekawe były pojedynki z lokalną rywalką Wisłą. - W lidze to oni byli przeważnie górą, ale pamiętam, że na jubileusz 60-lecia wygraliśmy z nimi 2:0 i 2:1. Ten drugi mecz odbył się na świeżo wyremontowanym stadionie przy ul. Kałuży, na meczu obecny był premier Józef Cyrankiewicz, "Pas" w każdym calu - mówi.

Po zakończeniu gry w Cracovii w 1971 roku występował w klubach w USA, potem w Australii. Po powrocie do kraju znowu pracował w Cracovii, był kierownikiem technicznym pierwszej drużyny "Pasów", krótko jej trenerem. Szkolił też zespoły niższych klas m.in. Prokocim, Skawinkę, Nadwiślan.

70-letni Mikołajczyk, działa obecnie aktywnie w Radzie Seniorów. - Moje serce zawsze biło dla Cracovii - twierdzi. Ma w domu imponujące archiwum ze zdjęciami, kilkaset sztuk. Z wykształcenia ekonomista, sypie jak z rękawa przysłowiami łacińskimi. - Kiedy uczęszczałem do Liceum im. Nowodworskiego obowiązkowo uczono wówczas łaciny. Moją dewizą jest "carpe diem" ("chwytaj życie") - stwierdza Mikołajczyk.

Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski