Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jelcza. Woda wraca do ich gospodarstwa każdego roku

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Po sobotniej ulewie Wojciech Nowak jeszcze w środę wywoził taczkami muł z podwórka
Po sobotniej ulewie Wojciech Nowak jeszcze w środę wywoził taczkami muł z podwórka Aleksander Gąciarz
Choć od sobotniej ulewy minęło już kilka dni, w gospodarstwie Wojciecha i Marzeny Nowaków nadal widać jej skutki. Podwórko pełne jest mułu. Gospodarze za swoją sytuację winią urzędników gminy i powiatu. Wójt Jan Żebrak twierdzi z kolei, że poszkodowani sami są sobie winni

Jelcza to małopolskie peryferie. Kilka kilometrów dalej jest już granica województwa śląskiego. Jadąc od strony Charsznicy - w Swojczanach i Tczycy - widać po zamulonych polach skutki sobotniej ulewy. Na niektórych działkach ciągle stoi woda.

Dom Nowaków znajduje się w pobliżu skrzyżowania drogi powiatowej z gminną. Nie sposób go przeoczyć. Wzdłuż posesji ustawiony rząd słomianych bali: prowizoryczna ochrona przed napływającą wodą. - Wiele nie pomoże, ale zawsze trochę mniej wody wleje się na podwórko - słyszymy. Jest też usypany z ziemi wał, pozostałość po 2013 roku, gdy posesja Nowaków ucierpiała najbardziej. - Woda wdarła się wtedy do domu. Ciągnik ursus był cały zatopiony - przypomina Wojciech Nowak.

W tym roku woda osiągnęła „tylko” 60-70 cm. Zalała podwórko, weszła do letniej kuchni, kotłowni, piwnic, garaży. - Woda napłynęła drogą gminną, a druga fala wdarła się od strony pól. Niosła ze sobą ziemię, śmieci. Dwoma samochodami zdążyliśmy wyjechać. Trzeci, który nie jest na chodzie, miał już rejestrację pod wodą i wyciągaliśmy go ciągnikiem - opowiada Marzena Nowak.

Pamiątki po ulewie są ciągle widoczne. Na podwórku kurz miesza się z błotem. Na wywiezienie ciągle czekają hałdy brązowego mułu. - Wszystko trzeba sprzątać ręcznie, przy pomocy łopaty i miotły - opowiadają. Woda zniszczyła też uprawy na przydomowym polu. - Cebula jest przewrócona, ogórki zamulone. Może, jak ziemniaki nie zgniją, to coś z nich jeszcze będzie - liczy Wojciech Nowak.

Problemy z podtopieniami pojawiły się ponad 20 lat temu. - Pierwsza powódź przyszła w 1997 roku. Woda spłynęła do nas z miejscowości położonych wyżej. Fala była tak mocna, że przestawiła stojącego na podwórku fiata - wspomina Marzena Nowak, która w Jelczy mieszka od urodzenia i zapewnia, że przed 1997 rokiem woda nie dawała się we znaki, choć dom leży na terenie, gdzie woda spływa z całej okolicy

Tymczasem ostatnie lata to ciągłe podtopienia. - Problem się powtarza regularnie. Raz, czasem dwa razy do roku. Wyjątkowo w poprzednich kilku latach było nieco spokojniej. Woda po prostu przepływała, nie czyniąc wielu szkód. Ale teraz problem znów się powtórzył na dużą skalę - mówi Wojciech Nowak.

Nowakowie uważają, że winne ich sytuacji są Urząd Gminy w Charsznicy oraz Zarząd Dróg Powiatowych w Miechowie. Ich dom stoi przy drodze gminnej, przy której rowu nie ma w ogóle. Ten biegnący wzdłuż drogi powiatowej jest mocno zarośnięty i zamulony. - Od lat prosimy, żeby gmina doprowadziła do odtworzenia rowów i cieków wodnych, które kiedyś istniały, ale zostały wyrównane i zasypane - mówi Marzena Nowak.

Tymczasem wójt Charsznicy Jan Żebrak tłumaczy, że to sami Nowakowie są winni swoich problemów. - My byśmy tym ludziom pomogli, bo od tego jesteśmy, ale najpierw oni sami muszą pozwolić sobie pomóc - mówi wójt i przypomina, że to właściciele posesji zlikwidowali przykopę (wał ziemny), która chroniła ich gospodarstwo przed podtopieniem. Nie pozwalają również wykopać rowu wzdłuż swojej posesji. - Gdy w zeszłym roku próbowaliśmy to zrobić, skończyło się awanturą, wygonili nas i koparka musiała odjechać - przypomina.

Zdaniem wójta, źródłem całego problemu jest konflikt z sąsiadką. - Usypali wał ziemny, żeby woda spływała do niej, a nie do nich. Z tego samego powodu nie pozwalają wykopać rowu - przekonuje i dodaje, że w tej chwili gmina zamierza wykopać rowy z obu stron swojej drogi, zaczynając od jej górnego odcinka.

Interwencję w Jelczy zapowiada również Roman Suchoń, kierujący Zarządem Dróg Powiatowych w Miechowie. W jego opinii rów przy drodze powiatowej spełnia swoją funkcję odprowadzenia wody z drogi właściwie, ale po ostatniej ulewie został mocno zamulony. - Mamy zamiar w najbliższym czasie posłać tam koparkę, aby przywróciła go do poprzedniego stanu - mówi.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Jak zabezpieczyć dom przed pożarem?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski