Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Brzęczek ma poważny zgryz - powoływać Jakuba Błaszczykowskiego na marcowy mecz z Austrią, czy nie powoływać?

Krzysztof Kawa
Gdy Zbigniew Boniek kategorycznie zabronił selekcjonerowi dalszego ściągania na zgrupowania piłkarzy, którzy nie mają miejsca w składach swoich drużyn klubowych, Kuba przeniósł się z Wolfsburga do Wisły Kraków, wytrącając prezesowi PZPN ten argument z ręki.

Wydawało się więc, że w eliminacjach mistrzostw Europy będziemy świadkami dalszego śrubowania rekordu występów przez wybitnego reprezentanta. Sęk w tym, że pojawiła się inna, równie poważna przeszkoda.

Co z tego bowiem, że Błaszczykowski regularnie gra, skoro gra słabo? Fakt, to dzięki jego trafieniu z karnego „Biała Gwiazda” zdobyła jedyne punkty w wiosennej części sezonu, lecz trudno abstrahować od statystyk, które mówią, że w czterech meczach był to jego jedyny celny strzał na bramkę rywala.

Nie zanotował też ani jednej asysty, a procent niecelnych podań i strat ustawił na zaskakująco wysokim poziomie. Odbudowywanie formy przez weterana po przejściach i wielu miesiącach siedzenia na ławce rezerwowych w Bundeslidze okazało się wielkim wyzwaniem.

Oczywiście są okoliczności łagodzące. W otoczeniu, w jakim się obecnie znalazł, nawet będąc u szczytu możliwości byłoby mu ciężko zabłysnąć. Drużyna, która już jesienią nie należała do wielkich, w zimie została mocno osłabiona. Kuba z własnej woli wziął na siebie ciężar podniesienia jej z niebytu (finansowego i sportowego), za co z miejsca trafił do galerii wiślackich sław, lecz to działanie doraźne, po którym musi jak najszybciej nadejść rozwiązanie kompleksowe. Długi pozostają niespłacone, a klub wciąż balansuje na krawędzi wypłacalności. Sam piłkarz ma tego świadomość, dając do zrozumienia, że niekoniecznie pozostanie w Wiśle na dłużej.

Jeśli przy Reymonta pojawi się nowy inwestor, to Błaszczykowskiemu może być z nim nie po drodze (i vice versa). A jeśli się do lata nie pojawi, to reprezentant Polski stanie przed jeszcze większym dylematem. Pomijając kwestię, jak długo można nadużywać jego uprzejmości, godząc się, by na boisku narażał swoje zdrowie za darmo, to rola konia pociągowego w zespole broniącym się przed spadkiem z ekstraklasy z pewnością nie jest najlepszym pomysłem na zwieńczenie pięknej kariery. Nawet dla takiego wojownika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski