Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Gabryś: Matematyka? Szkoda na nią czasu...

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Jerzy Gabryś
Jerzy Gabryś fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z JERZYM GABRYSIEM, kapitanem hokeistów Unii Oświęcim.

- Zakończyliście etap spotkań z gatunku obowiązkowych do wygrania. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie wpadka na własnym lodowisku z Zagłębiem Sosnowiec 4:5...

- Nie tylko mnie, ale wszystkich kolegów z tego powodu boli serce. Gdybyśmy wtedy zaksięgowali pełną pulę, dzisiaj nasza sytuacja w tabeli byłaby bardziej komfortowa.

- Jak Pan wytłumaczy, że mecze z zespołami naszpikowanymi byłymi zawodnikami Unii są dla was najtrudniejsze? Przecież właśnie na takie potyczki jak ta przeciwko Zagłębiu powinniście się szczególnie zmobilizować, tymczasem na lodzie trudno było dostrzec w waszej postawie sportową złość...

- To bardzo złożony problem i trudno go wyjaśnić jednym zdaniem. Być może po wygranej w Bytomiu, która była naszą czwartą z rzędu, poczuliśmy się trochę zbyt pewnie po czterech kolejnych zwycięstwach. Cóż, sport uczy pokory. Najpierw to Unia przerwała wspaniała serię zwycięstw Polonii w jej własnej hali, a to drużyna, która miała przecież w swojej kolekcji mistrzowski skalp.

Przypuszczam, że w Bytomiu też nikt nie przypuszczał, że Polonia może z nami przegrać we własnej hali. Nie ma się co się oglądać za siebie. Trzeba wyciągnąć wnioski z przeszłości i uparcie dążyć do celu, a dla nas jest nim gra w pierwszej „szóstce”. Równie dobrze mogliśmy przegrać arcyważne dla nas mecze w Opolu i Bytomiu, a wygraliśmy. Mamy z tymi zespołami lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co przy podziale ligi może się okazać atutem.

- Jest Pan zawodnikiem tzw. starej daty, więc w czasach pracy w Unii Białorusina Andrieja Sidorenki mecze z teoretycznie słabymi rywalami miały swój schemat. Najpierw Klisiak, Puzio, Parzyszek i spółka „ustawiali” wynik, a potem grała młodzież. Czy teraz nie można podobnie zaczynać meczów ze słabeuszami?

- W czasach dominacji Unii na krajowych lodowiskach sytuacja wyglądała inaczej. Drużyna miała pięć formacji, więc można było grać prawie na dwa składy. Teraz, przy kilku kontuzjach i chorobach, z trudem klecimy trzy formacje, w tym w trzeciej już grają młodzi chłopcy, spisujący się bardzo dzielnie. Ale owszem, przy odpowiednim podejściu do gry można sobie ułatwić życie.

- Przed wami etap spotkań z wymagającymi rywalami, także z tymi z tzw. górnej półki. Liczył Pan z kolegami ile punktów zagwarantuje Unii miejsce w „szóstce”.

- Zabawa w matematykę nie ma sensu. Szkoda na nią czasu, bo jakiekolwiek kalkulacje w sporcie okazują się zgubne. Paradoks polega na tym, że teraz mamy znacznie więcej punktów niż przed rokiem o tej samej porze, a „szóstka” wciąż jest niepewna. Poziom ligi znacznie się wyrównał. Teraz może być nam łatwiej walczyć o punkty. Nie będziemy faworytami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski