Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Garpiel ma mundialowy medal, klubowe mistrzostwa i olimpijski niedosyt

Jerzy Filipiuk
Jerzy Garpiel z piłką ręczną jest związany od ponad 40 lat
Jerzy Garpiel z piłką ręczną jest związany od ponad 40 lat fot. Michał Gąciarz
Sylwetka. Jerzy Garpiel, były świetny piłkarz ręczny Hutnika, a dziś Ambasador EHF Euro 2016, liczy na udany występ naszej reprezentacji.

Był uczestnikiem dwóch mistrzostw świata, ma za sobą występ w igrzyskach olimpijskich, ale nigdy nie zagrał w mistrzostwach Europy, bo te zainaugurowano 9 lat po tym, jak zakończył reprezentacyjną karierę. Trzy dekady po rozstaniu z drużyną narodową będzie dopingował swoich młodszych kolegów podczas ME, które od 15 do 31 stycznia zostaną rozegrane w Polsce (w Krakowie, Katowicach, Wrocławiu i Gdańsku). Na trybunach Tauron Areny Kraków zasiadać będzie w roli Ambasadora EHF Euro 2016.

- To dla mnie ogromne wyróżnienie. Jestem bardzo zadowolony, że moja praca na rzecz piłki ręcznej została doceniona. Funkcję ambasadora przyjąłem z wielką satysfakcją. Wiążę się ona tylko z obowiązkami reprezentacyjnymi. Chodzi o promowanie nie tylko piłki ręcznej, ale i Krakowa, a tym samym kraju - mówi Jerzy Garpiel.

Każdy mecz jak finał

W turnieju rywalizować będzie 16 drużyn. Nasza drużyna - brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata w Katarze - w grupie trafiła na aktualnego mistrza globu Francję, dziewiąty zespół MŚ Macedonię i wicemistrza Europy sprzed czterech lat Serbię. Za faworytów uchodzą „Biało-czerwoni” i „Trójkolorowi”, ale Garpiel dmucha na zimne: - Walka o wyjście z grupy będzie bardzo zacięta. Każdy mecz w turnieju nasza drużyna musi traktować jakby to był... finał. W każdym musi dać z siebie wszystko.

Garpiel nie ukrywa, że Polska wraz z Francją, Hiszpanią i Danią znajduje się w gronie faworytów zbliżającej się imprezy. Zwraca jednak uwagę na kłopoty kadrowe reprezentacji.

- Jeśli kwestie zdrowotne nie pokrzyżują nam planów, to jestem spokojny o wynik. Na razie sytuacja jest jednak taka, że w kadrze zabrakło Bartłomieja Jaszki, nie powiodła się próba powrotu do niej Grzegorzowi Tkaczykowi, nie wiadomo, czy uda się to Mariuszowi Jurkiewiczowi, a kontuzji doznali ostatnio Bartosz Jurecki i Andrzej Rojewski - zaznacza.

W poprzednich jedenastu edycjach ME ich gospodarze tylko raz zdobyli złoty medal (Szwecja 2002), a czterokrotnie srebro (Hiszpania 1996, Słowenia 2004, Serbia 2012 i Dania 2014). Czy własna publiczność i hala pomogą polskiej drużynie?

- Nasi kibice to bardzo mocny atut „biało-czerwonych”. Na pewno im pomogą swoim dopingiem. A występy w dużej i pięknej Tauron Arenie Kraków będą dodatkowo motywować naszych zawodników - przekonuje Garpiel. Pytany, czego oczekuje od turnieju Euro 2016, odpowiada: - Dobrej piłki ręcznej, widowiskowych meczów i udanego udziału w imprezie naszej reprezentacji.

Na wielkich imprezach

Kiedy Garpiel w Tauron Arenie Kraków będzie oglądać swych następców, może wrócić wspomnieniami do czasów, kiedy on i jego koledzy święcili sukcesy w wielkich imprezach.

W 1978 roku Polska zajęła szóste miejsce w MŚ w Danii. W swej grupie w fazie wstępnej odniosła trzy zwycięstwa (z Japonią, Bułgarią i Szwecją), w fazie zasadniczej doznała dwóch porażek (z Danią i ZSRR), a w meczu o piątą lokatę uległa Jugosławii 19:21.

- Byłem wtedy od niedawna w reprezentacji. To był szybki przeskok z juniorów do seniorów. Podpatrywałem innych zawodników, gwiazdy światowej piłki ręcznej, żeby kiedyś móc skorzystać z tego, co zobaczyłem i się nauczyłem. Dla mnie wszystko było wówczas nowe. Czułem się tym wszystkim zafascynowany - wspomina.

Rok później Garpiel grał w re- prezentacji, która w Pucharze Świata w Szwecji zajęła drugie miejsce. Nic więc dziwnego, że na igrzyska olimpijskie w Moskwie w 1980 roku Polacy jechali z nadzieją na zdobycie medalu. Tymczasem w swojej grupie wygrali tylko dwa mecze (z Kubą i Danią), jeden zremisowali (z Węgrami) oraz dwa przegrali (z NRD i Hiszpanią). W spotkaniu o siódme miejsce pokonali, i to z trudem, Szwajcarię 23:22.

- Przed igrzyskami byliśmy uważani za jednego z ich faworytów. Niestety, pechowo - jedną bramką - przegraliśmy z NRD, co miało wpływ na późniejszą porażkę z Hiszpanią (w efekcie Polska zajęła dopiero czwarte miejsce w grupie - przyp.) - opowiada Garpiel.

W Moskwie wystąpił w pięciu meczach, strzelił pięć bramek Węgrom, dwie Hiszpanom i jedną Duńczykom.

Rok później po raz drugi grał w PŚ w Szwecji, ale tym razem nasza drużyna nie stanęła na podium.

Sukces i rozczarowanie

Na medal mistrzowskiej imprezy doczekał się w 1982 roku podczas mundialu w RFN. W swojej grupie Polska w fazie wstępnej dwa spotkania wygrała (ze Szwajcarią i Japonią), a jeden zremisowała (z NRD), natomiast w fazie zasadniczej odniosła jedno zwycięstwo (z Czechosłowacją) oraz doznała dwóch porażek (z RFN i ZSRR). W meczu o brązowy medal pokonała po zaciętym boju Danię 23:22.

W naszej drużynie grały takie asy jak: bramkarz Andrzej Szymczak, rozgrywający: Jerzy Klempel, Alfred Kałuziński, Daniel Waszkiewicz, Marek Panas i Zbigniew Tłuczyński oraz skrzydłowi Zbigniew Gawlik i Janusz Brzozowski.

Garpiel przyznaje, że nie był wtedy w optymalnej dyspozycji. - W grudniu 1981 roku podczas turnieju w Grenoble - gdzie zastał nas stan wojenny - w zderzeniu z francuskim zawodnikiem doznałem złamania ręki. Zdążyłem z rehabilitacją, żeby przygotować się do występu w igrzyskach, ale nie prezentowałem tego, co potrafię. Poza tym na lewym skrzydle konkurowałem z kolegą z Hutnika Zbyszkiem Gawlikiem, który był w wyśmienitej formie - mówi.

Brąz MŚ zapewnił Polakom awans na igrzyska olimpijskie do Los Angeles w 1984 roku. Za sprawą politycznego bojkotu tej imprezy nie polecieli jednak do USA, co do dziś bardzo boli krakowianina.
- Mieliśmy wtedy jedną z najmocniejszych drużyn w historii polskiej piłki ręcznej, a nie dostąpiliśmy zaszczytu występu na igrzyskach. Dowiedzieliśmy się o tym na dwa tygodnie przed zawodami. Mieliśmy już olimpijskie stroje, sprzęt... Byliśmy w domu, gdy poinformowano nas, że następne zgrupowanie się nie odbędzie i nie weźmiemy udziału w igrzyskach. Wiele przygotowań i wyrzeczeń poszło na marne. W zamian pojechaliśmy na Turniej Przyjaźni do Magdeburga, gdzie zajęliśmy trzecią lokatę - mówi z goryczą.

Z wf po mistrzostwo

Urodzony 17 lutego 1957 roku w Krakowie olimpijczyk z Moskwy i - jak sam siebie określa - niedoszły olimpijczyk z Los Angeles przygodę z piłką ręczną zaczął późno, bo dopiero w wieku 14 lat. Wcześniej... w ogóle nie interesował się sportem. Na grę w szczypiorniaka namówił go dyrektor SP nr 102 przy ul. Bulwarowej w Nowej Hucie i zarazem trener dziewcząt w Krakusie Józef Wolak, który tworzył nową grupę juniorów w Hutniku. Dostrzegł go na lekcjach wf.

Młody, wysoki chłopak czynił szybkie postępy. Jako 15-latek wywalczył z reprezentacją makroregionu awans do Ogólnopolskich Igrzysk Młodzieży Szkolnej w Łodzi, ale nie wystąpił w nich z powodu kontuzji ręki. Rok później podczas Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży w Tarnowie zajął z kolegami pierwsze miejsce i został uznany za odkrycie turnieju. Trafił do reprezentacji Polski juniorów, młodzieżowej (siódme miejsce w MŚ we Szwecji) i potem seniorów.

W 1977 roku Hutnik po raz pierwszy awansował do I ligi. Wprawdzie zaczął sezon od porażek w dwumeczu z Koroną w Kielcach, ale potem wygrał wszystkie 34 spotkania, a Koronę wyprzedził aż o 18 punktów. W następnym sezonie Hutnik - jako beniaminek - został wicemistrzem Polski, ustępując tylko finaliście Pucharu Europy Śląskowi Wrocław. Garpiel był drugim strzelcem ekipy (166 goli).

W trzech kolejnych sezonach hutnicy sięgali po tytuł mistrza kraju. W pierwszym wyprzedzili Pogoń Zabrze o 8, a w drugim Śląsk o 7 punktów. W trzecim o ich trumfie decydował lepszy bilans bezpośrednich gier z Wybrzeżem Gdańsk.

Kadrowicze na ławce

W Hutniku, prowadzonym przez trenera Boguchwałę Fularę, obok Garpiela występowali m.in. tak znakomicie gracze jak: bramkarze Marek Gonciarczyk i Marek Ciałowicz, rozgrywający Alfred Kałuziński, Jan Wojciech Gmyrek (odszedł przed trzecim złotym sezonem) i Jan Kozieł, skrzydłowi Zbigniew Gawlik i Mieczysław Migas oraz kołowi Marek Wiłkowski i Zbigniew Tomaszewski.

- Mieliśmy grupę kadrowiczów w różnych kategoriach wiekowych. Byliśmy tak mocni na każdej pozycji, że nie zawsze dla reprezentanta kraju było miejsce na boisku. U siebie wygrywaliśmy niemal wszystkie mecze, na wyjazdach też często punktowaliśmy. Tworzyliśmy drużynę złożoną z miejscowych graczy. Identyfikowaliśmy się ze środowiskiem. Byliśmy zgrani ze sobą na i poza boiskiem - opowiada Garpiel.

Pytany o mocne strony Hutnika, zwraca uwagę na kilka elementów: -Wtedy rozgrywane były dwumecze. Na wyjazdy udawało się aż czterech bramkarzy. Zdarzało się, że w sobotę grali Robert Wasilewski i Roman Przeniosło, a w niedzielę Markowie Gonciarczyk i Ciałowicz. Ich różnorodność stylów bronienia była naszym niesamowitym atutem. Mistrzostwa Polski zdobyliśmy grając praktycznie bez leworęcznych zawodników, co było niespotykane w innych drużynach. Jedynym leworęcznym był Edward Zawarczyński, ale on rzadko występował. Naszym liderem był Kałuziński, na którego można zawsze było liczyć w trudnych momentach. Z kolei Gmyrek był organizatorem gry, miał wspaniały przegląd sytuacji na boisku i także był skutecznym egzekutorem. Ja z reguły grałem na lewym skrzydle, wymieniając się na boisku z Gawlikiem.

W podwójnej roli

Potem nastały chudsze lata dla Hutnika. W dwóch kolejnych sezonach znalazł się poza podium, w następnym, w którym Garpiel był najlepszym snajperem drużyny (202 gole), zdobył brąz, a kolejny zakończył na piątym miejscu.

W 1985 roku Garpiel wyjechał do Niemiec, gdzie przez sześć lat grał w klubach II ligi, m.in. w TV Gelnhausen, zdobywając tytuł króla strzelców rozgrywek. Kolejne lata spędził w klubach niższych lig, będąc także grającym trenerem i „tylko” szkoleniowcem.

W 2006 roku powrócił do Krakowa. Pracował z juniorami SKS Kusy i prowadził Wandę, która w ubiegłym roku wycofała się jednak z II ligi. Ze sportem nadal ma kontakt jako członek zarządu Małopolskiej Rady Olimpijskiej i zarządu Zasłużonych Reprezentantów Polski, członek komisji PKOl. ds. współpracy z olimpijczykami i wiceprezes Stowarzyszenia dla Freda Przyjaciele.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski