Z bazi zamierzałem zrobić bukiet do wazonu, ale pomyślałem, iż w połowie listopada wiosenne akcenty będą wyglądały cokolwiek niestosownie.
Co do kaczeńca, czyli knieci błotnej, jak fachowo nazywają roślinkę przyrodnicy, to kwiatuszki były okazałe, soczystej żółtej barwy, lecz całkowicie pozbawione pyłku. Mechanizm zjawiska mogę sobie w miarę prosto wytłumaczyć. Długość dnia odpowiada warunkom świetlnym na przełomie lutego i marca. Rośliny wiosny regulują swój cykl życiowy wedle ilości słońca. Solidne ochłodzenie z końcówki września można potraktować jako zimowy akcent.
W przypadku wierzbowych bazi pomyłka jest całkowicie uzasadniona. Za to z kaczeńcem sprawa jest bardziej skomplikowana. Prócz długości dnia wymaga wyższej temperatury. W górach rozwija kwiaty na początku kwietnia. Jednak wyjątkowo ciepła pierwsza dekada listopada potrafiła zawrócić kaczeńcom w głowie.
Ciepła starczyło na rozwinięcie kwiatów, lecz na wyprodukowanie pyłku już nie. I dobrze, bo owadów, zjadaczy pyłku brak. Ponoć jest to jedna z najcieplejszych jesieni stulecia. Kwestię rekordowo wysokich i niskich temperatur tudzież dotkliwych suszy zostawię na inną okazję.
Muszę przyznać, iż kilka kęp wiosennych kwiatów w połowie listopada wygląda ciekawie. Spokojnie. Z północy płynie fala zimna i wszystko wróci do normy.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?