Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli burdele, to na kółkach

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Herrgott, cóż to za rasowa kobieta! – pokręcił z uznaniem głową Franciszek Józef, wyczytawszy, że w Trieście niejaka Maria Tornetta, kobieta nieciężkich obyczajów, obsługuje gości zamtuzu mimo iż liczy już sobie 84 wiosny.

– Frau Maria jest najprawdopodobniej najstarszą czynną zawodowo niewiastą w całej naszej Monarchii – zaszemrał ochmistrz dworu hrabia Paar. – Może należałoby napisać o niej w podręcznikach szkolnych?

Ale cesarz był już myślami gdzie indziej, ściślej: we własnym dzieciństwie. Opowiadano mu wtedy o jego Wielkiej Przodkini , cesarzowej Marii Teresie, która w czasie podróży służbowych potrafiła tańcować nawet z prostym słowackim zbójem jurnym Jurajem Janosikiem, ale o swego męża zazdrosna była piekielnie.

Bo też Franciszek Stefan równolegle z płodzeniem szesnaściorga dzieci był „psem na babską słabiznę” i nieustannie dopuszczał się, delikatnie mówiąc, poufałości wobec dam dworu. Kiedy rozszerzył swe rejony myśliwskie na pokojówki, praczki i inne kobiety z gminu, cesarzowa nie zdzierżyła i powołała Komisję Czystości Obyczajów.

Na polecenie komisji we wszystkich miastach monarchii policja wizytowała bale, rauty, przedstawienia teatralne, restauracje itp. pilnie bacząc, czy nie dochodzi w nich do bezeceństw. Niewiastom, zwłaszcza w wieku, „w którym grzech jest grzechem” zabroniono bez męża, matki czy brata przebywać na ulicach po zapadnięciu ciemności.

Na zapleczach kilku wiedeńskich garkuchni przyłapano kelnerki zajmujące się intensywnym masowaniem gościom pleców. Dołączono je do setek niewiast upadłych aresztowanych na ulicach Wiednia i spławianych tratwami Dunajem na południe, w okolice Temesvaru. Niestety, szybko wracały, ściskając dla niepoznaki w rękach różańce i siejąc powszechne zgorszenie. Komisja, bezradna wobec kobiet ulicznych, przerzuciła się na Schonbrunn.

Damy dworu, które zniżyły się do stosowania szminki czy czernidła, nie mogły dostąpić zaszczytu ucałowania ręki cesarskiej ani liczyć na inne, nawet najmniejsze fawory ze strony Tronu. Pałac szemrał, ale tylko jedyna księżna Wilhelmina Auersperg nadal konsekwentnie używała szminki. Wzywana do opamiętania, tłumaczyła obłudnie: – „Twarz otrzymałam od Boga, nie od państwa i sama mogę nią dysponować”. Maria Teresa w swej łaskawości przełknęłaby i tę obrazę, gdyby nie fakt, iż rzekome prawo do samodyspozycji księżna Auersperg zaczęła stosować do innych, zawsze równie grzesznych, części ciała...

Głęboka bruzda namysłu przecięła czoło monarchy. Za kilka godzin miał przyjąć na audiencji delegację Stowarzyszenia Szlachcianek Religijnego Wychowania Żołnierzy. Musi im pokazać, że spełnił obietnicę i z ulic jego miast znika ruja i porubstwo. Dzieje się tak na przykład... No właśnie: gdzie?

– W Krakowie, Najjaśniejszy Panie – sapnął z satysfakcją hrabia Paar. – Tam, jeśli zostały jakieś burdele, to tylko te – jak sobie to wymyślił arcyksiążę Karol – na kółkach. Takie wozy obwoźne. Mają osobne wejścia dla prawicy i tego, co u nich nazywają lewicą. Kursują między śródmieściem a przedmieściami i z powrotem. Niby dla wojska, ale że wojska prawie tu nie ma, dobrze służą innym, skutecznie pozwalając zapomnieć o polityce. Zresztą, nasze damy mogą się same przekonać, trzeba im tylko zwrócić pieniądze za jeden przejazd takim wozem. Za drugi, jak sądzę, z przyjemnością zapłacą same.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski