Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeśli ośmiorniczki, to w Aqua e Vino. Tak dobrych nie zjecie gdzie indziej

Katarzyna Kachel
Ośmiorniczki przygotowywane są według przepisu mamy Roberta. To ulubione danie wielu gości
Ośmiorniczki przygotowywane są według przepisu mamy Roberta. To ulubione danie wielu gości Fot. Andrzej Banaś
Smaki Krakowa. Do najlepszej w rankingu „Dziennika Polskiego” włoskiej restauracji zachodzili Wisława Szymborska i Sławomir Mrożek. Pan Sławomir niemal codziennie. Wczesnym popołudniem. Był jedyną osobą, która potrafiła bezszelestnie zejść po restauracyjnych schodach.

Miała być na „a”. Bo gwarantowała doskonale wypozycjonowane miejsce w przeróżnych zestawieniach. Tak właśnie, dziesięć lat temu, na kulinarnej mapie miasta narodziła się restauracja Aqua e Vino.

W samym jego sercu, bo pod numerem piątym przy ulicy Wiślnej. Na świat wydali ją Włosi z krwi i kości: Roberto Fabris i Francesco Marzocchi. Panowie błyskawicznie ujęli swoich gości poczuciem humoru i szczerością. Ale bez znakomitej kuchni, z której słyną, nie mieliby tylu wiernych klientów i tytułu najlepszej włoskiej restauracji w plebiscycie „Dziennika Polskiego” Smaki Krakowa.

Zachodzili tu Wisława Szymborska i Sławomir Mrożek. Pan Sławomir niemal codziennie. Wczesnym popołudniem. Jak wspominają kelnerzy, był jedyną osobą, która potrafiła bezszelestnie zejść po restauracyjnych schodach. Miał swoje ulubione miejsce, nieco na uboczu. Gwarantowało anonimowość, którą tak sobie cenił, dawało do tego dobre światło.

O tyle ważne, że pisarz, oczekując na lekką zupę lub przystawkę (bo przecież jadł jak ptaszek – mówi Roberto), lubił czytać. Nie był jedyną znaną osobą, która przy Wiślnej, prócz dobrej kuchni, znalazła świetną atmosferę. Jeść w Aqua e Vino lubią Jerzy i Maciej Stuhrowie i dziennikarka Dorota Wellman. Bywał tu i kardynał Stanisław Dziwisz (–To wielki dla nas honor _– podkreślają właściciele). Każdy ma swój stolik, swój ulubiony fotos z włoskiego filmu (które wiszą na ścianach i nadają miejscu kinowy klimat) i danie. – _Najczęściej ośmiorniczki. Robione dokładnie według przepisu mamy Roberto – mówi Agnieszka Fabris. – A __mojej teściowej – dodaje.

Agnieszka o restauracji wie prawie wszystko. Bo choć dziś jej firma NOI2 zajmuje się importem win, z Aqua e Vino związana jest od momentu otwarcia. – _Odeszłam, bo nie mogliśmy ze sobą być przecież 24 godziny na dobę. W domu i w pracy. To niezdrowe dla małżeństwa_– uśmiecha się. Małżeństwa, dodajmy, nietypowego, bo tą włoską, temperamentną połową nie jest w nim bynajmniej Roberto.

Jak dwóch Włochów, długoletnich pracowników słynnej weneckiej restauracji Quadri na placu św. Marka, znalazło swoją przystań pod Wawelem? – Zaczęło się od wycieczki na Mazury – wspomina Roberto. Ten zapalony kajakarz odnalazł tam prawdziwy raj dla wodnych sportów. Spodobało mu się na tyle, że w następnym roku wraz z Francesco odwiedzili Poznań, Warszawę i Kraków.

–_ I choć pod Wawelem nie było wielkich jezior, a tylko Wisła, na tyle nam się spodobało, że postanowiliśmy otworzyć lokal właśnie tu _– opowiadają.

Chcieli serwować typowo wenecką kuchnię, opartą na oryginalnych produktach, własnych makaronach i świeżo pieczonym chlebie.

Przepisy przetestowali z szefem kuchni Grzegorzem Kwiatkiem i dwoma zdolnymi kucharzami: Piotrem Rachwa-łem i Piotrem Zawiszą. Sprawdzili się doskonale i tak ze sobą zgrali, że współpracują do dzisiaj. 10 lat.

Każdy ma inny charakter i predyspozycje. Grzegorzowi niestraszny pełny lokal, świetnie potrafi w kuchni wszystko zorganizować. Piotr Rachwał doskonale radzi sobie z deserami oraz ciastami, Piotr Zawisza posiada ogromną fantazję w __przygotowywaniu potraw oraz ich dekoracji – opowiadają Fabrisowie.

Karta zmienia się kilka razy w roku. W zależności od sezonu. Kiedy jednak stały klient gorąco prosi, jest szansa, by kucharz przygotował mu danie, na które ma ochotę. Codziennie zresztą szef kuchni przygotowuje specjalną ofertę, na którą składa się kilka potraw nieumieszczonych w menu.

Goście są rozmaici. Włosi (bo jak wiadomo, nawet za granicą szukają swojej regionalnej kuchni), krakowianie i przyjezdni z różnych polskich miast. Wielu to stali klienci, którzy potrafią w podziękowaniu za dobre jedzenie i stały rabat obdarować właścicieli prezentami i dobrym słowem. – Doceniają fakt, że są obsługiwani przez nich osobiście – uważa Agnieszka Fabris. Tak, bo do stolików restauracji przy Wiślnej dania noszą we własnej osobie Francesco i Ro-berto. To włoska tradycja.

Tak jak i zwyczaj, że tata Roberto, gdy akurat odwiedza Kraków, podwija rękawy i pomaga na sali u syna. Tylko mamę trudno przekonać do testowania dań przygotowywanych w Aqua e Vino. To typowo włoska gospodyni. I doskonała kucharka. Niby nic nie mówi, ale i tak dobrze wie, że sama zrobiłaby je lepiej.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski