„90 mld zł można by przeznaczyć na rozwój, a trafia do zagranicznych bankierów, handlowców i fabrykantów” - to stały argument w ustach polityków PiS i prorządowych publicystów. Niestety, szalenie wątpliwy. I wicepremier dobrze to wie.
Twierdzenie o „dojeniu Polski” opiera się na założeniu, że „rdzennie polskie” firmy zarobiłyby nad Wisłą takie same pieniądze i zatrudniły tyle samo ludzi, co „obce” i nie wywiozłyby zysków za granicę. Kto pamięta lata PRL, zwłaszcza schyłkowe, wie, że państwowe molochy nie potrafiły wyprodukować szarego szorstkiego papieru toaletowego, a co dopiero - telewizorów i aut; te ostatnie, z powodu archaicznej technologii i fatalnej jakości nie były w stanie zadowolić nas, a co dopiero klientów na Zachodzie.
Na łopatkach
Fabryki rubinów i jowiszy zbankrutowały nie dlatego, że przekupiony przez Japończyków, Koreańczyków i Holendrów zły minister postanowił je zniszczyć, lecz dlatego, że po otwarciu rynku Polacy masowo wybrali sony, samsungi i philipsy. Tak samo było w wielu innych branżach (FSO kontra VW, Polsport kontra Nike); leżeliśmy na łopatkach i nie mieliśmy dość własnego kapitału, ani know-how, by się podźwignąć.
Weźmy przemysł samochodowy: czy FSO i FSM, bez zagranicznych inwestycji, stworzyłyby w ostatnim 25-leciu równie dochodowe biznesy, jak Opel, Fiat, VW oraz Bosch i inne koncerny produkujące części i tworzące dziś największe w Europie zagłębie branży automotive?
Wytwarza ona blisko 10 proc. polskiego PKB, należy do niej 10 proc. naszego eksportu. Eksport nakręcają też meble produkowane dla IKEA itp., pralki, lodówki, zmywarki i inne sprzęty AGD, telewizory i części RTV. Wszystko to sprzedaje się na Zachodzie i Wschodzie - pod rozpoznawalnymi i cenionymi markami. Dzięki temu polski bilans handlowy jest pierwszy raz od dekad - dodatni. Więcej eksportujemy niż importujemy, choć importujemy - i konsumujemy - najwięcej w historii!
Eksport obejmuje w znacznej mierze transakcje wewnątrz globalnych koncernów: Bosch produkuje pralki w Łodzi, by sprzedawać je w całej Europie, Opel montuje auta w Gliwicach, a VW w Poznaniu… Tylko promil produkcji trafia na nasz rynek, bo jest on zbyt mały.
Sześć ważnych pytań
Czy polskie firmy są zawsze w stanie stworzyć produkty, które zastąpią wytwory zachodnich koncernów - nie tylko na krajowym rynku, ale i za granicą? Chodzi tu o trzy sprawy: odpowiednio duży kapitał, technologię oraz globalną sieć sprzedaży i serwisów gwarancyjnych. W niektórych branżach już to umiemy. Ale jeszcze dekadę temu była to rzadkość.
Czy rodzime firmy potrafiłyby stworzyć tyle samo miejsc pracy i zapłacić pracownikom co najmniej takie same pieniądze jak „obcy”? Na razie zachodnie korporacje płacą Polakom średnio 20 proc. więcej niż firmy polskie w danej branży.
Czy - jeśli wyrzucimy „obcych” - rodzime podmioty są w stanie zasilić budżet państwa taką samą kwotą z podatków? Czy potrafią zapewnić robotę takiej samej liczbie kooperantów, tysiącom polskich firm, podwykonawców, dostawców?
Czy firmy polskie nie „wyprowadzają pieniędzy z naszego kraju” i czy ich zyski (250 mld zł na bankowych kontach) idą zawsze na „rozwój i podnoszenie płac Polakom”?
Czy spółki polskich koncernów, jak Maspex, Orlen, KGHM, LPP, Fakro, Oknoplast, Comarch działające w innych krajach, nie zarabiają w tych krajach potężnych pieniędzy i nie „wyprowadzają” zysków z tychże krajów - co ułatwia im wspólny rynek UE? Przecież ekspansja zagraniczna naszych championów jest - słusznie - powodem narodowej dumy i lepiej niż cokolwiek innego służy wyrównywaniu poziomów życia.
Niewątpliwie jakaś część inwestorów zagranicznych, w tym sieci handlowych i banków, poczuła się zagrożona polityką PiS i używa różnych środków, by powstrzymać niekorzystne dla siebie zmiany. Polska była dla nich źródłem dużych i stabilnych zarobków, bankierzy w trudnych czasach uzyskiwali nad Wisłą bardzo wysoki zysk z kapitału (inaczej wcale by u nas nie zainwestowali, a nasza bankowość byłaby mniej nowoczesna).
Pogonić naprawdę złych
Tych, którzy stosują nieuczciwe sztuczki, by transferować z Polski zyski i uniknąć płacenia podatków, trzeba zmusić do zmiany praktyki lub pogonić. Pamiętając wszakże, że nagonce na obce korporacje sprzeciwiają się jednak nie tylko lobbyści zagranicznego kapitału, ale i wszyscy ci, którzy rozumieją, jak działa współczesna gospodarka - i zadają cytowane wyżej pytania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?