Podczas jednej z czerwcowych burz z gniazda przy ul. Reymonta w Żarkach wypadły młode boćki, a ich tata zginął. Ptakami zaopiekowało się małżeństwo Bigajów. Dokarmiali słabe Maciusie - jak na nie mówią - świeżą wątróbką.
- Ich matka rzadko wyfruwała do nich z gniazda. Opiekowała się głównie czwartym z dzieci, które zostało w gnieździe - zaznacza Krystyna Bigaj.
Żal jej ptaków, tym bardziej że minęła połowa sierpnia, kiedy boćki powinny zacząć przygotowywać się do odlotu do ciepłych krajów, a jej skrzydlaci przyjaciele nadal nie za bardzo potrafią fruwać.
Kobieta bezskutecznie interweniowała w libiąskim magistracie. Urzędniczki odesłały ją z kwitkiem, twierdząc, że nie ma pieniędzy na pomoc dla bocianów. Sprawą zainteresował się za to burmistrz Libiąża Jacek Latko, obiecując na początku sierpnia, że nie pozostawi ptaków bez pomocy.
- Jeśli będzie trzeba, znajdziemy na zimę azyl dla bocianów - deklarował.
Ornitolog, który na prośbę burmistrza miał zjawić się na miejscu, by przyglądnąć się kondycji ptaków, długo jednak zwlekał z przyjazdem.
Pani Krystyna środę zadzwoniła do nas, zmartwiona, że nie wie, co robić. - Boćki nie odlatują, a nikt u nas nie zjawił się, by pomóc - płakała Krystyna Bigaj.
Specjalista od ptaków przyjechał do Żarek następnego dnia, w czwartek. - Zabronił Bigajom dokarmiania bocianów. Inaczej nie usamodzielnią się nigdy - podkreśla burmistrz Libiąża. Dodaje, że ornitolog widzi duże szanse na to, że ptaki jednak odlecą do Afryki jeszcze przed jesienią. - Potrafią już wzbić się w powietrze. Muszą jednak mieć większą motywację do samodzielnych łowów - relacjonuje rozmowę z ornitologiem Jacek Latko.
Jeśli ptaki mimo wszystko nie odfruną, wówczas trafią do azylu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?