MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jestem Polką...

Redakcja
Dwudziestosześcioletnia Magda pojechała na Węgry, by studiować w międzynarodowej szkole. Obecnie pracuje jako reasercher w dużej korporacji.

Relacja

"Lengyel vagyok" ("Jestem Polką") - te dwa wyrazy otwierają serca Węgrów. Tak twierdzi Magda, która mieszka od dwóch lat w Budapeszcie.

-Już odczasów liceum chciałam pracować zagranicą. NaWęgry trafiłam przypadkowo. WInternecie znalazłam informację okierunku studiów wszkole międzynarodowej, w____której językiem wykładowym był angielski - opowiada. -Nie pojechałam jednak zupełnie wciemno. Znałam ten kraj z____wakacyjnych podróży.
Praca Magdy polega na zbieraniu informacji na zadany temat, analizowaniu ich i składaniu w jeden dokument. -Mam sporo swobody worganizacji obowiązków. Pracuję 5 dni wtygodniu, czasem również wweekendy - mówi Polka. Zespół tworzą ludzie z wielu krajów wschodniej i zachodniej Europy. Język służbowy to oczywiście angielski.
Wadą zatrudnienia na Węgrzech są niskie płace i wysokie podatki. Koszty utrzymania w Budapeszcie są stosunkowo duże, więc trudno cokolwiek zaoszczędzić.
- Nie jestem zadowolonaze swoich zarobków inie znam tutaj nikogo, zwyjątkiem może kilku osób nawysokich stanowiskach, kto byłby zadowolony.Dysproporcje między zarobkami i__kosztami utrzymania są zbliżone do__warunków polskich.Wystarczy jednak wyjechać pozagranice stolicy iodrazu odczuwa się różnice wportfelu - przyznaje Magda.
Jej zdaniem prawo pracy jest bardzo rygorystyczne, zarówno dla Węgrów, jak i dla cudzoziemców, a w urzędach często trudno się czegokolwiek dowiedzieć, nawet znając język.
-**Nie mówię jeszcze powęgiersku. Jak tylko znajdę czas idodatkowe fundusze, podejmę naukę. Zmoich kontaktów zWęgrami widzę, że znajomość języka otwiera drzwi dokultury bardzo bogatej iciekawej -podkreśla dziewczyna.
W zachowaniu Węgrów zaskoczyła ją specyficzna gościnność, która nie ma nic wspólnego z polskim "zastaw się, a postaw się", oraz obsługa w sklepach i restauracjach, podtrzymująca zwyczaje rodem z poprzedniego systemu. - Nigdy nie traktowałam tego jako czegoś, co dotyka mnie osobiście. Raczej jest to cecha narodowa. Już się trochę przyzwyczaiłam, ale ilekroć jestem w
Polsce, widzę istotne
różnice - mówi Magda.
Swoim znajomym doradza, żeby po przyjeździe na Węgry przy pierwszej okazji mówili, że są z Polski.
- Moja sąsiadka nigdy nie zwracała namnie uwagi, aż doczasu, kiedy znalazłyśmy się zamknięte wwindzie. Zapytała mnie wtedy, adokładniej domyśliłam się, że pyta, skąd jestem. Wydukałam wyuczoną formułkę, uśmiechając się przepraszająco, że nie potrafię powiedzieć nic więcej. Jej reakcja była oszałamiająca. Podniesionym głosem powiedziała: "Lengyel! Lengyel! Polska!" iwyściskała mnie nakorytarzu - opowiada Magda.
Pomimo tej serdeczności czasem czuje się obco, nie rozumiejąc, o czym mówią ludzie na ulicy. Brakuje jej także ryb na obiad, sera białego, pierogów ruskich i polskiej kiełbasy. - To może brzmieć śmiesznie, ale zawsze bardzo lubiłam ryby, awBudapeszcie ciężko je kupić. Kiedy przyjeżdżam doPolski, mama nie pyta już nawet, co chcę naobiad. Po__prostuzawsze jest ryba - śmieje się Magda.
Wiele rzeczy podoba jej się na Węgrzech, a przede wszystkim klimat Budapesztu, który jej zdaniem stanowi połączenie Krakowa i Warszawy. Oczywiście lubi również tokaj.
- Żeby znaleźć najlepszy gatunek tego wina, prosto zbeczki, trzeba się udać głęboko we wzgórza Tokaju, odnaleźć piwnicę iukryty nadnią hotelik, gdzie możnatakiego wina____skosztować - zdradza Magda.
NATALIA ADAMSKA, JBA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski