MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jestem trzeci, ale mogę być wyżej!

Rozmawiał Jacek Żukowski
Kolarstwo. Wychowanek Krakusa Swoszowice Rafał Majka robi furorę w Giro d’Italia, jednym z najsłynniejszych wyścigów świata.

– Świetnie poczyna Pan sobie w Giro. Spodziewał się Pan, że będzie aż tak dobrze? Zajmuje Pan trzecią lokatę.

– Spodziewałem się, że będzie dobrze, ale nie można jeszcze niczego przesądzać. Wyścig trwa i czy będzie podium na koniec, to zobaczymy. Jest wielu zawodników bardzo blisko siebie w klasyfikacji. Sądzę, że będzie walka do końca.

– Gdyby ktoś Panu przed wyścigiem oferował trzecie miejsce, to wiadomo, że wziąłby je Pan w ciemno.

– Oczywiście, ale wiadomo, że oprócz pierwszej trójki liczą się też inni, jest groźny Quintana, doszedł Aru, jest Pozzovivo. Jest ciasno w czołówce, nikt nie może powiedzieć, że będzie mu łatwo. Trzeba walczyć do końca, do 20. etapu.

– Kto jest, według Pana, najmocniejszy? Lider Kolumbijczyk Rigoberto Uran?

– Nie sądzę, że to właśnie on jest najsilniejszy. Coraz mocniejszy wydaje się być Quintana.

– Będzie więc Pan starał się jechać jak najbliżej niego na kolejnych etapach?

– Wiadomo, że chciałbym. To mocny kolarz, Tour de France skończył w ubiegłym roku na drugim miejscu. Nie poddam się, mam cały czas przewagę. Jest jeszcze jedna „czasówka”, pod górę. Na pewno będzie jeszcze gdzie walczyć.

– Czy teraz skupi się Pan raczej na obronie tego świetnego trzeciego miejsca, czy będzie Pan chciał jeszcze zaatakować?

– Nie wiem, zobaczymy, jak ułoży się rywalizacja. Trudno mi mówić, że będę atakował, to zależy od tego, jak będę się czuł. Na razie jest wszystko w porządku ze zdrowiem i oby tak dalej było.

– W niedzielę ładnie Pan kontrolował rywalizację. Wprawdzie w końcówce etapu Uran odjechał na kilkadziesiąt metrów, ale chyba nie było potrzeby się szarpać o te kilkanaście sekund.

– Nie, było to nawet dobre, że nie „skoczyłem”, tylko jechałem swoim tempem. Do czołówki naprawdę nie brakuje mi wiele. A w tym wyścigu jadą praktycznie sami najlepsi, nie ma tylko Contadora, Froome’a i Nibalego. Jestem więc w ścisłej czołówce najlepszych „górali” na świecie. Jestem bardzo z tego zadowolony. Mam 24 lata, idę cały czas w górę.

– Ten etap jazdy na czas, w którym spisał się Pan świetnie, zajmując czwarte miejsce, na pewno też natchnął Pana do dalszej walki.

– Myślę, że tak. Niektórzy nie wierzyli, że mogę tak pojechać, a jednak to się stało faktem.

– Kolejna „czasówka”, której trasa wiedzie cały czas pod górę, bardziej będzie Panu odpowiadać?

– Na pewno, będę jechał mocnym rytmem, by jak najszybciej dotrzeć na szczyt.

– Czuje Pan wsparcie grupy Tinkoff-Saxo. Paweł Poljański pomagał Panu na ostatnim górskim etapie, a pozostali?

– Nie jest źle, Michael Rogers bardzo mi pomagał, zostawił mnie dopiero 5 kilometrów przed metą. Było nas dwóch, a z innych ekip zostawało po jednym zawodniku.

– Czy do ostatniego górskiego etapu, który rozegrany zostanie w sobotę, klasyfikacja generalna będzie się zmieniać, czy też wszystko rozstrzygnie się wcześniej?

– Na pewno do ostatniej góry – Monte Zoncolan – będzie trwała zażarta walka.

– Sądzi Pan, że Kolumbijczycy Uran i Quintana, choć są z innych ekip, będą sobie pomagać?

– Może być taka sytuacja.

– Jak Pan ocenia moc Cadela Evansa, wicelidera?

– Myślę, że nie wytrzyma.

– Czyli najtrudniejszym rywalem zdaje się być Quintana, zresztą mówił Pan to przed wyścigiem.

– Także Aru, Pozzovivo i oczywiście Uran.

– Pogoda na razie sprzyja, nie to co przed rokiem, kiedy było zimno i padał deszcz. Aura więc nie przeszkadza.

– Na razie tak, ale nie wiem, jak będzie we wtorek, kiedy to trzeba będzie wyjeżdżać na góry 2600–2700 m n.p.m.

– Jak wygląda taki dzień jak poniedziałek, kiedy w Giro przewidziano przerwę?

– Nie jest to odpoczynek... Też trenuję, żeby „przepalić” organizm, by nie było ciężko dzień później.

– Spotyka się Pan z przychylnymi reakcjami ze strony kibiców?

– Widzę sporo kibiców z Polski, „biało-czerwone” flagi, są napisy „Majka” na asfalcie.

– Czuje Pan, że forma jest lepsza niż przed rokiem, kiedy to ukończył Pan wyścig na 7. pozycji?

– Na pewno tak. Jestem wysoko. W tamtym roku o tej porze miałem już około 5 minut straty, teraz to jest 1.50 minuty.

– Pełnią szczęścia byłoby utrzymanie trzeciej pozycji?

– Może się uda być trochę wyżej... Ale wiadomo, że obecne miejsce jest świetne. Gdybym skończył w trójce, byłbym bardzo zadowolony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski