Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jestem zaszczycony, tu są moje korzenie

Rozmawiał Artur Gac
Tadeusz Błażusiak w Nowym Targu spędził całe dzieciństwo
Tadeusz Błażusiak w Nowym Targu spędził całe dzieciństwo Fot. Michał Gąciarz
Rozmowa z TADEUSZEM BŁAŻUSIAKIEM, od piątku Honorowym Obywatelem Miasta Nowego Targu.

- Jest Pan pierwszym w historii miasta sportowcem, wyróżnionym tym zaszczytnym tytułem. Jakie to uczucie?

- Po pierwsze żałuję, że nie mogłem być na miejscu, ale tak układa się ten rok, że muszę w pocie czoła pracować nad swoją dyspozycją. Nie mam nawet sekundy czasu, żeby oderwać się od obowiązków, dlatego nie wziąłem udziału w tej wielkiej uroczystości, a w moim zastępstwie pojawił się brat - Wojciech. Niemniej czuję się zaszczycony, jest to dla mnie coś niesamowitego. Wcześniej w Nowym Targu nie działo się zbyt wiele wokół mojej osoby, a tu nagle taki splendor. Śmieję się, że lepiej późno niż wcale, wszak ranga wyróżnienia jest ogromna.

- Dopiero od niedawna głośniej mówi się o Pana sukcesach w ojczyźnie, ale przez te wszystkie lata, gdy był Pan gwiazdą poza Polską, nie odcinał się Pan od swoich korzeni, czyli rodzinnego Nowego Targu.

- To prawda, nigdy nie miałem z tym problemu. Dlatego tym bardziej się cieszę, a przy najbliższej wizycie w Polsce na pewno zajrzę do burmistrza miasta i osobiście złożę podziękowania.

- „Jestem obywatelem świata, ale czuję się nowotarżaninem i góralem” - to Pana słowa.

- Oczywiście, od zawsze wychodziłem z założenia, że to żaden powód do ujmy. Urodziłem się w Nowym Targu i tam spędziłem swoje dzieciństwo do 12. roku życia, później duża część mojego życia była związana z Krakowem, a dalej poszedłem w świat.

- Mimo wszystko nie brakuje znanych osób, których uwiera pochodzenie z niewielkiej miejscowości.

- Mnie takie podejście jest kompletnie obce. Moim miastem jest Nowy Targ, a gdybym urodził się w liczącej 20 domów wiosce, też nie miałbym z tym najmniejszego problemu. Utożsamiam się z miastem dzieciństwa, wiem do czego doszedłem i tym większy czuję powód do satysfakcji.

- Myśląc o Nowym Targu, jakie miejsca ciągle ma Pan przed oczami?

- Dom rodzinny nad Dunajcem, a w okolicy ścieżki, na których szalałem motocyklem. Ulicę Grel, gdzie miałem jednego z kilku, najbliższego kolegę Patryka, z którym jeździliśmy i na przemian rozbijaliśmy sobie łokcie i kolana. Do dzisiaj jesteśmy w kontakcie, co prawda bardzo rzadkim, ale kiedy tylko jestem w Polsce, zawsze do niego wpadam z odwiedzinami. Ostatnim, bardzo ważnym punktem był stok narciarski na Długiej Polanie. Tam spędzałem zimą sporo czasu, jeszcze zanim nastał czas wyjazdów. Dużo jeździłem na nartach i snowbo-ardzie. Poza tym lubiłem rower.

- Słyszałem od Pana bliskich, że szkoły nie mógł Pan traktować po macoszemu.

- To fakt, zwłaszcza mama trzymała rękę na pulsie i chciała, żebym nie zaniedbywał nauki. Później, gdy zacząłem bawić się w profesjonalny sport, szkoła dość mocno poszła na boczny tor, ale dzięki mamie udało się zakończyć edukację. Mówiła mi, że nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć, bo w sporcie pojawiają się kontuzje. Miała rację.

- Ten tytuł to bez wątpienia wielki przywilej, ale czy wynikają z niego również obowiązki?
- Ze swojej strony mogę zaoferować dalsze, godne reprezentowanie Nowego Targu na arenach sportowych na całym świecie. W niczym innym nie będę lepszym ambasadorem, moją całą domeną jest sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski