Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy fragmentem wiecznej wspólnoty

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. W dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny czas i przestrzeń skracają się i krystalizują. I chyba taki jest sens zwyczajów nakazujących przemierzanie kilometrów, by spotkać się z żywymi i zmarłymi. Żeby poczuć, że każdy jest fragmentem starszego od siebie i większego od siebie świata.

Zawsze mnie to święto fascynowało. Dla dziecka, jakim byłam w schyłkowym PRL, czyli w innym niż dzisiejszy świecie, czas Wszystkich Świętych miał wymiar jakiegoś zbiorowego obrzędu o ogromnym ładunku emocjonalnym.

Wszystkie historie rodzinne ożywały, bo chodząc „na groby” spotykaliśmy odległych kuzynów, przyjaciół i znajomych nieznajomych, czyli znajomych z cmentarza. Snuły się nieśpiesznie opowieści długie, barwne, w większości już znane z lat ubiegłych. Anegdoty (często zabawne) o ludziach, na grobach których trzeba było zapalić świeczkę. Poza pradziadkami i ich przyjaciółmi ktoś u kogo dziadek szył przed wojną garnitury, sąsiadka, przyjaciółka nieżyjącej już ciotki, co zginęła tragicznie jako dziecko 60 lat wcześniej…

Obowiązkowe były odwiedziny u Matejki, Powstańców 1863 roku, Daszyńskiego (ależ był mówcą!) prezydentów Lea i Dietla, Talowskiego (bo zaprojektował dom „Pod śpiewającą żabą” i jeszcze parę w Krakowie), Heleny Modrzejewskiej i wielu, wielu innych.

Również pójście na Wawel i Skałkę stanowiło część rytuału. Dziwnym sposobem nikt się nie spieszył. Nie wykłady ani sesje terapeutyczne, ale sposób przeżywania Wszystkich Świętych zdejmował z dzieci strach przed śmiercią i uczył, że jesteśmy fragmentem wiecznej ludzkiej wspólnoty.

Ktoś wytyczył drogi, po których chodzimy, wzniósł budowle, w których żyjemy, wymyślił potrawy, które lubimy, zasadził sady i lasy, napisał poematy i księgi, skomponował symfonie i piosenki… stworzył nasz świat, byśmy mieli czym się cieszyć i co poprawiać. To ich święto; święto wszystkich świętych, którzy przeminęli dziergając naszą rzeczywistość, język, idee, sposób myślenia.

Oczywiście dla chrześcijan poza całą tą sferą istnieje ukryta ich obecność w teraźniejszości i przyszłości.

Jak wszystkie prawdziwe święta, także i to angażuje cały kosmos, całą naturę. Barwy spadających liści, zapach wilgotnej jesiennej ziemi są częścią tego tajemniczego obrzędu. Nie wolno betonować cmentarzy, nie warto wycinać starych drzew, żeby ich miejsce zajęły wyłącznie bezpłciowe tuje, a żaden znicz nie zastąpi aromatu wosku spływającego w ziemię ze smaganych wiatrem świec. To jednak tylko zmysłowe akcesoria. Esencja tkwi w obecności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski