Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy kruchymi istotami

Rozmawiał Paweł Gzyl
Tatiana odżyła po tym, jak znalazła miłość swego życia
Tatiana odżyła po tym, jak znalazła miłość swego życia Fot. Warner Music Poland
Rozmowa z piosenkarką Tatianą Okupnik o jej nowej płycie – „Blizna”

– Wróciła Pani niedawno z Londynu. Jak koledzy z branży przyjęli Panią w kraju?

– Prawdziwa rzeczywistość diametralnie różni się od rzeczywistości wykreowanej przez plotkarskie media. I ja wolę ten prawdziwy świat. Jakby ktoś miał coś do mnie, to zapraszam na rozmowę w cztery oczy. Ale nic takiego się nie zdarzyło. Owszem, ludzie pytali jak było, więc im szczerze odpowiadałam. Ale nigdy żaden z artystów, z którymi mam kontakt, nie powiedział mi nic takiego, w czym wyczułabym niechęć do mojej osoby.

Przeciwnie – choćby Michał Urbaniak, który zawsze mnie wspiera, jeżeli widział, że pojawiają się gdzieś jakieś bzdurne newsy na mój temat, pocieszał mnie, żebym się tym w ogóle nie przejmowała. Niestety – poziom informacji w naszych mediach staje się coraz niższy. Wiadomość o mojej nowej płycie musiała się więc wciskać między newsy o pojedynku na najładniejsze paznokcie i o tym, która gwiazda ma cellulitis [śmiech].

– Warto było próbować podbić Zachód?

– Sukcesu nie można mierzyć jedną miarą. To tak jak wtedy kiedy dwie osoby biorą udział w wyścigu. Dla jednej nawet drugie miejsce będzie porażką, a dla drugiej – ostatnie miejsce będzie sukcesem. Ponieważ nie byłam znana w Anglii, musiałam tam zaczynać od początku. Też nie miałam wtedy za sobą wytwórni. Ale pierwsze odzewy po wydaniu płyty były wspaniałe. Stacje radiowe grały moje piosenki, pojawiły się pozytywne recenzje, grałam trasy koncertowe.

Podobnie w innych krajach – w Danii „Been A Fool” wskoczył na szczyt listy przebojów, a w Grecji „Spider Web” znalazł się w pierwszej dziesiątce. Zrozumiałam wtedy, że moje piosenk nie były grane w polskim radiu nie dlatego, że jest w nich jakiś błąd, tylko może ten album rzeczywiście nie pasował do krajowego rynku. Ten czas londyński był więc dla mnie okresem wyzwolenia i docenienia samej siebie.

– Wróciła Pani na polski rynek z wyjątkowo osobistą płytą.

– To wynik zmian, jakie zaszły ostatnio w moim życiu prywatnym, a co za tym idzie – w mojej głowie. Upływ czasu ma chyba na mnie zbawienne działanie. Minione cztery lata spędziłam w Londynie. Ponieważ byłam tam sama i momentami też trochę samotna, wiele rzeczy poprzestawiało się w moim życiu. Pootwierałam się na współpracę z innymi muzykami, a od strony ludzkiej, emocjonalnej – otworzyłam się na drugiego człowieka. Kiedy te zmiany zaszły w mojej głowie, bardzo szybko... zakochałam się.

To uczucie spowodowało, że poczułam się na tyle bezpiecznie, aby pozwolić sobie po raz pierwszy w swojej karierze na teksty w języku polskim. Wcześniej chowałam się za angielskim czy francuskim, a w piosenkach chodziło mi raczej o zabawę wokalem i aranżacjami niż o przekaz. W tym momencie życia ważniejsze jednak były słowa i emocje. Dlatego tym razem zaśpiewałam po polsku.

– Są na płycie nie tylko dramatyczne piosenki – ale również radosne i pozytywne.

– Oczywiście. Przecież wszyscy mamy lepsze i gorsze dni. Na te gorsze wszyscy w sumie podobnie reagujemy. Natomiast te lepsze musimy się nauczyć po prostu doceniać. Jesteśmy bowiem bardzo kruchymi istotami. Ostatnio zdałam sobie z tego szczególnie sprawę – choćby w kontekście tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą.

Ale nie trzeba aż tak daleko szukać. Przecież codziennie ktoś dowiaduje się, że jest poważnie chory, albo komuś odchodzi jego bliski. Tym bardziej powinniśmy się cieszyć tymi momentami, kiedy jesteśmy zdrowi, w pełni sprawni, możemy sami o sobie decydować. Nie wolno nam ciągle narzekać. A to, nam, Polakom, zdarza się czasami zbyt często.

– Jak fani reagują na takie głęboko emocjonalne piosenki?

– Zaskakująco! Ponieważ nigdy przedtem nie śpiewałam podobnych tekstów, nie wiedziałam, że ludzie mogą tak osobiście odbierać piosenki. Teraz słuchacze piszą do mnie e-maile, w których dzielą się swoimi intymnymi przeżyciami. Żeby to głupio nie zabrzmiało – ja nie czuję się powołana do dawania psychologicznych porad, ale jestem artystycznie spełniona, mając świadomość tego, że te utwory do kogoś trafiają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski