– Przed rokiem przygotowania zimowe odbył Pan z drużyną Kolejarza. Czy dostrzega Pan różnice w porównaniu z cyklem opracowanym przez trenera Sandecji Piotra Stacha?
– Owszem. W Kolejarzu brakowało specjalistycznego sprzętu, obowiązywała więc „zbiorówka”. Inaczej jest w sądeckim klubie. Każdy z zawodników ma indywidualny plan zajęć, opracowany na podstawie jego możliwości, które określiły wyniki badań lekarskich. Na razie wszyscy wykonujemy podobne ćwiczenia, ale o różnym stopniu nasilenia, pracując głównie nad wytrzymałością. Ale wiem, że wkrótce nastąpi podział na poszczególne formacje. Nie ma co kryć: treningi w Sandecji są nowoczesne. Fajnie to wszystko wygląda. Trener to facet z głową na karku.
– Zajęcia prowadzone są w hali, na siłowni oraz na sztucznych nawierzchniach...
– No właśnie, żeby wybiec na otwarte boisko musimy jeździć do Wieliczki, Myślenic i Szalowej. Dla mnie to niezrozumiałe. Dlaczego nie możemy skorzystać z wyposażonego w sztuczną trawę obiektu PWSZ w Nowym Sączu? Dobrze przynajmniej, że nie ma opadów śniegu. Mogliśmy więc trochę pobiegać po boisku w Zabełczu.
– Za wami udział w halowym turnieju w Sosnowcu, w którym zajęliście drugie miejsce, ustępując drugoligowemu Zagłębiu.
– Ja akurat w nim nie uczestniczyłem. Orłem w hali to ja nie jestem (śmiech). Ale przegraną z Zagłębiem bym się nie przejmował. Chłopcy grali przecież dosłownie kilka dni po rozpoczęciu przygotowań.
– Wystąpi Pan natomiast w zaplanowanym na sobotę sparingu z Siarką Tarnobrzeg?
– Z pewnością. Mecz stoczymy na sztucznej nawierzchni w Dębicy. Określi, w jakiej dyspozycji się obecnie znajdujemy.
– W zespole Sandecji dokonują się zmiany personalne. Odeszli m.in. Łukasz Grze-szczyk i Adrian Frańczak, zaś blisko klubu znaleźli się Bartłomiej Dudzic i Kamil Kurowski.
– Obydwaj powinni być i na pewno będą poważnymi wzmocnieniami. Bartek – wiadomo: multum meczów w ekstraklasie. A z Kamilem przez pół roku grałem w Stróżach. To naprawdę wielki talent, chłopak, który mimo zaledwie dwudziestu lat potrafi pokierować poczynaniami całego zespołu. Proszę mi wierzyć, wiem, co mówię.
– Traktujecie ich już jak swoich?
– Nie było z tym żadnego problemu. Przybysze bardzo szybko znaleźli z nami wspólny język. Wszyscy jedziemy w końcu na tym samym wózku.
– Który zmierza...
– Uważam, że w jak najbardziej właściwym kierunku. Runda jesienna nam nie wyszła i gdyby nie dwie wygrane w meczach rozegranych awansem, byłoby nerwowo. Nie wyobrażam sobie, byśmy zajęli miejsce poniżej środka tabeli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?