Jesteśmy po to, by pomagać i rozwiązywać problemy

Paweł Birczyński Fot. Anna Kaczmarz

Nad jakim rejonem Krakowa sprawuje Pan pieczę?
- Jestem odpowiedzialny za Olszanicę, Chełm, Zakamycze i Bory Olszańskie w Dzielnicy VII Zwierzyniec (to obszar od Woli Justowskiej aż do granic miasta). Ze 102 obsadzonych przez strażników rejonów mój jest największy, ma powierzchnię ok. 10 km kwadratowych.
Z czym najczęściej przychodzą do Pana mieszkańcy?
- Często interweniuję np. w sprawach, które denerwują mieszkańców (libacje alkoholowe, zakłócanie spokoju i porządku publicznego itp.). Ludzie przychodzą też do mnie ze swymi osobistymi bolączkami, np. tymi dotyczącymi przemocy w rodzinie. Często mam również sygnały od mieszkańców, którzy czują się zagubieni, bo nie wiedzą, dokąd mogą się zgłaszać z różnymi problemami. Bo strażnik rejonowy jest swego rodzaju łącznikiem i koordynatorem - załatwia sprawy w imieniu mieszkańców, nawiązując kontakty z odpowiednimi służbami.
Jakie cechy powinien mieć dobry strażnik rejonowy?
- Jesteśmy po to, by pomagać i rozwiązywać problemy, a nie tylko stosować sankcje. Dlatego strażnik rejonowy musi przede wszystkim mieć dobry kontakt z ludźmi, musi umieć rozwiązywać konflikty. Trzeba być naprawdę dobrym mediatorem, zdarza się bowiem, że np. sąsiedzi się nie lubią i wciąż donoszą na siebie nawzajem, by uprzykrzyć sobie życie. Strażnik rejonowy powinien umieć taki konflikt zażegnać. I kolejna bardzo ważna sprawa: strażnik musi świetnie znać swój rejon, jego topografię oraz bolączki.
Czy Pana zdaniem wprowadzenie w Krakowie programu strażnika rejonowego było dobrym pomysłem?
- To był fantastyczny pomysł i sprawdza się świetnie. Naszą pracę docenia i policja, i mieszkańcy. Niedawno były zresztą przeprowadzane badania opinii wśród krakowian. Okazało się, że aż 80 procent ankietowanych jest zadowolonych z naszej pracy i uważa, że Straż Miejska jest potrzebna.
Rozmawiała: (PSZ)