MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze do Tychów wrócą

Redakcja
Wojciech Stachura z Unii Fot. Dorota Dusik
Wojciech Stachura z Unii Fot. Dorota Dusik
PLAY-OFF: GKS TYCHY - AKSAM UNIA OŚWIĘCIM 4-2 (1-1, 3-0, 0-1)

Wojciech Stachura z Unii Fot. Dorota Dusik

0-1 Krajči 9, 1-1 Woźnica 10, 2-1 Krzak 26, 3-1 Vitek 37, 4-1 Vitek 40, 4-2 Flašar 43.

Sędziowali: Przemysław Kępa, Jacek Rokicki (Nowy Targ). Kary: 10 - 14 min. Widzów 3000. Stan play-off (do 4 zwycięstw): 2-0 dla GKS, kolejne dwa mecze w Oświęcimiu.

GKS: Sobecki - Gonera, Gwiżdż, Paciga, Parzyszek, Vitek - Jakeš, Sokół, Woźnica, Šimíček, Bagiński - Kotlorz, Csorich, Krzak, Garbocz, Galant - Śmiełowski, Mejka, Witecki, Gurazda, Banachewicz.

Unia: Witek (41 Zborowski) - Zatko, Dronia, Krajči, Jakubik, Řiha - A. Kowalówka, Gabryś, Klisiak, Tabaček, Valušiak - Piekarski, Flašar, Wojtarowicz, Modrzejewski, Jaros oraz Połącarz, Stachura, Sękowski, Piotrowicz.

Oświęcimianie przegrali mecz otwarcia półfinału i tyszanie są już w połowie drogi do awansu do kolejnej rundy, bo przystąpili do niego z bonusem, czyli od stanu 1-0. Teraz rywalizacja na dwa mecze przenosi się do Oświęcimia.

Tyszanie w części zasadniczej wygrali trzy spośród czterech meczów z Unią, ale w ostatnim przegrali w Oświęcimiu 1-7, więc w obozie Unii spodziewano się przełomu w rywalizacji z wiceliderem.

Początek pozwalał przyjezdnym mieć taką nadzieję, bo najpierw dobrą okazję zmarnował Jakubik, a potem ładną akcją popisał się Krajci, oszukując Sobeckiego. W tym momencie tyszanie czuli złość, że wcześniej nie udało im wykorzystać przewagi liczebnej, gdy karę odsiadywał Tabaczek. Wtedy Kotlorzowi zabrakło kilku centymetrów, żeby posłać krążek do siatki.

Goście tylko 63 s cieszyli się prowadzeniem, bo Simiciek tak rozprowadził akcję, że Woźnica trafił do pustej bramki. - Za szybko pozwoliliśmy tyszanom podnieść głowę i wrócili do gry - mówił Mariusz Jakubik, który w niedalekiej przeszłości bronił barw tyskiego GKS.

- Niby wiemy, gdzie tyszanie mają swoje atuty, ale jakoś nie potrafimy ich zniwelować - zastanawiał się Waldemar Klisiak, kapitan Aksamu Unia. - Zagraliśmy inaczej niż poprzednie mecze z Unią, ale już od meczów ćwierćfinałowych w Gdańsku od razu ruszaliśmy ostro na przeciwników, żeby uniknąć powtórki z inauguracji pierwszej rundy play-off, kiedy u siebie przegraliśmy z gdańszczanami - tłumaczył Adrian Parzyszek, kapitan GKS, który swoje największe sportowe sukcesy święcił w oświęcimskim klubie.

Losy meczu rozstrzygnęły się w drugiej tercji, kiedy tyszanie zdobyli trzy gole. Padły one z bliskiej odległości. Były one wynikiem prostych błędów oświęcimian. - Niby uczulaliśmy się przed meczem, żeby ustrzec się przestojów w grze, ale właśnie w drugiej partii czuliśmy się zagubieni, nie mogąc złapać swojego rytmu. Na pewno jednak jeszcze do Tychów wrócimy. Rywalizacja półfinałowa tak szybko się nie skończy - zapewnił Robert Krajci, strzelec pierwszego gola dla Aksamu.

Przyjezdni za sprawą strzału z nadgarstka Flaszara zdobyli drugiego gola. Na więcej nie było ich tego dnia stać, choć w końcówce Zborowski dwukrotnie zjeżdżał z lodu, by szukać kontaktowej bramki (58 i 59 min). Jednak pokerowe zagrywki gości skończyły się wraz ze złapaniem kary przez Valusiaka.
Jirzi Szejba, trener GKS: - Mogę być zadowolony z postawy chłopców tylko w dwóch tercjach. Karel Suchanek, trener Unii: - Jak zwykle w przewagach mało strzelaliśmy, rozgrywając długo krążek.

JERZY ZABORSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski