Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze niedawno

Andrzej Kozioł
Przed nieistniejącym dziś antykwariatem Taffeta przy ul. Szpitalnej
Przed nieistniejącym dziś antykwariatem Taffeta przy ul. Szpitalnej fot. NAC
Kiedyś szpitalna była ulicą niezwykłą. W 1968 roku wyjechał stamtąd ostatni żydowski antykwariusz. Książki przegrały z kosmetykami

Jeszcze nie tak dawno w samym sercu Krakowa, nieopodal wieży ratuszowej, Mariackiego kościoła i Sukiennic, można było zanurzyć się w książkowy żywioł. I wcale nie chodzi o odległe czasy, gdy pod kościołem św. Wojciecha na klientów czyhali żydowscy księgarze. Nie chodzi o czasy wspominane przez Karola Estreichera w przeuroczej książce „Nie od razu Kraków zbudowano”, czasy wspaniałych, często też żydowskich, antykwariuszy, takich jak Himmelblau.

Nie chodzi nawet o czasy opisywane przez Jana Kurczaba: „Dziwna to była ulica, tajemnicza, zaczarowana... We wszystkich domach, w starych, wąskich, ponurych kamienicach (...) gnieździły się antykwariaty. W niewiarygodnie ciasnych sklepikach, w bramach, podwórzach, w nyżach i zagłębieniach korytarzy, wszędzie gdzie udało się ustawić kilka półek, leżały stosy książek. (...) Kartoteki tych niezliczonych tomów, tomików, broszur, mieściły się w mózgach sprzedawców. Aż dziw zbierał, gdy taki wychudły i zazwyczaj brodaty typ, zapytany o jakiś dawno zapomniany tytuł, znikał w czeluściach swej nory, aby po długiej chwili wrócić z nieprawdopodobnie zakurzonym egzemplarzem w ręku. Był to sprzedawca z prawdziwego, antykwariatowego zdarzenia. Od najmłodszego berbecia uczył się tajemnej wiedzy od swojego ojca, który przekazywał mu doświadczenia dziadka”.

Mowa oczywiście o ulicy Szpitalnej. Odgrzewałem sobie niedawno jedną ze swych ulubionych lektur, „Pluton z Dzikiej Łąki” Michała Rusinka. Jedna z występujących tam postaci, gimnazjalny profesor, pół dnia wędruje od antykwariatu do antykwariatu, a właściciel każdego - to Taffet. Mój Boże, jeszcze ja we wczesnej młodości, a może raczej w późnym dzieciństwie, odwiedzałem Szaję Taffeta ostatniego z żydowskich antykwariuszy Krakowa. Wysoki, nosaty, nas, smarkaczy, traktował niechętnie, jak intruzów. Kiedy przyniosło mu się jakąś książczynę, brał ją do ręki niechętnie, krzywił się i mówił: „Co mi tu kawaler przyniósł? Przecież to nic nie warte”. A gdy się coś znalazło na półce, ożywiał się natychmiast: „Kawaler znalazł bardzo ciekawą książkę, ale to jest bardzo droga książka”. Wymiotła go z Krakowa, z Polski, pomarcowa fala emigrantów. W Tel Awiwie nie założył już antykwariatu, trudno było konkurować z potężnym Edmundem Neusteinem. Chodził więc pan Szaja po bardzo polskim wówczas Tel Awiwie, w kieszeniach płaszcza nosił polskie książki - tak jak jego przodkowie, domokrążni żydowscy księgarze.

Nawet nie o te czasy mi chodzi, ale o ostatnie lata. Kiedyś do Rynku dochodziłem Wiślną, a tam odwiedzałem księgarnię. Dziś w tym miejscu można kupić kosmetyki. Dalej - „Kamena”, a później, gdy książki powróciły po przerwie - „Kięgarnia Spiska”. Pani Grażyna wraz z koleżankami dbała o nas, piszących o Krakowie. Wszelkie cracoviana były pięknie eksponowane. I co? I na wystawie smuci się Albert Einstein, który wygląda jak wypchany, ale jest zrobiony z wosku.

Kto jeszcze pamięta księgarnię przy A-B? Może nie wypada o niej pisać. Może lepiej nie przyznawać się do kupowania w niej książek, bo przeważnie były to książki radzieckie, a więc wysoce podejrzane. I nie wiem, czy usprawiedliwia mnie fakt, iż kupowałem tam także albumy poświęcone malarstwu - drukowano je przecież w NRD...

A księgarnia, przytulna, z antresolą, na placu Mariackim? A księgarnia w kamienicy Hetmańskiej, odwieczna, niegdyś Friedleina?

Wszystkie przepadały. Jeszcze przy św. Jana żyje antykwariat ciągle z nazwiskiem Kamińskiego na szyldzie. Jeszcze trwa księgarnia muzyczna, ale jednocześnie kawiarnia, przy A-B. Jeszcze żyje arcyksięgarnia Matrasa, ciągle nazywana księgarnią Gebethnera i Wolffa. Jeszcze...

Mówimy po krakosku (odc. 6). "Łapsztos?"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski