Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze nigdy nie mieli takiego pecha

Redakcja
Sokół Przytkowice nie może się przełamać. Przegrał czwarte z rzędu spotkanie na własnym boisku, tym razem z Halniakiem Maków Podhalański 1-3 (1-1).

Mateusz Zając miał pecha w konfrontacji przeciwko Halniakowi, bo jest silnym punktem defensywy Sokoła, a po jego samobójczym trafieniu rywale doprowadzili do remisu 1-1, łapiąc "wiatr w żagle", by ostatecznie wygrać na wyjeździe. Fot. Jerzy Zaborski

IV LIGA PIŁKARSKA. Sokół Przytkowice po porażce na własnym boisku z Halniakiem Maków Podhalański 1-3 (1-1) spadł na przedostatnie miejsce

Dla trenera Sokoła Romana Skowronka porażka była o tyle bolesna, że pokonał go kolega ze wspólnych występów przed laty w Skawince. W przeszłości stawali już po przeciwnych stronach barykady, kiedy Sławomir Frączek pracował w Przeciszowie. Jednak już dawno trener Skowronek nie przegrał tak zdecydowanie z byłym kolegą z jednej drużyny. - Własne boisko było zazwyczaj dla nas atutem - rozpoczyna Wiesław Firlej, kierownik przytkowiczan. - W tym roku coś się w tej regule zacięło. Jak wcześniej przegrywaliśmy z ekipami ogranymi w czwartoligowym towarzystwie, tak teraz wpadliśmy na będącego na wysokiej fali Halniaka. Jednak nawet z mocnymi makowianami mogliśmy się pokusić o jakąś zdobycz. Trzeba jednak umieć wykorzystać wypracowane sytuacje. Jakoś fortuna też nas nie rozpieszcza, bo jak trafiliśmy do siatki już w 2 minucie, to rywale szybko wyrównali i jak na złość po naszym samobójczym trafieniu - mówiąc te słowa przytkowicki kierownik załamuje ręce.

Inna sprawa, że przytkowiczanie wystąpili w mocno okrojonym składzie. - Nie było z nami Paśnika, Grzegorza Stokłosy, czy Łukasza Lelka - wylicza kierownik. - Trener musiał zatem szukać nowych rozwiązań ustawienia zespołu. Jak już jednak powiedziałem, brakami kadrowymi nie chcemy tłumaczyć się z porażki. Na tym etapie rozgrywek podobne kłopoty mają inni trenerzy. Nie mamy szczęścia i tyle. Przecież przy wyniku 1-1 mogliśmy ponownie objąć prowadzenie. Konrad Czara ograł obrońców, a - kiedy miał przed sobą pustą bramkę - ujechała mu noga i szansa na gola przepadła. Przecież nie można mieć takiej kumulacji pecha, z jaką się w tej rundzie spotykamy. Nasza sytuacja jest trudna, ale wciąż mamy kontakt ze środkiem tabeli na trzy punkty, więc w kolejnym meczu musimy poszukać punktów za wszelką cenę - kończy kierownik.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski