Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jethro Tull. "Roots To Branches“.

Redakcja
Po wydaniu w 1991 r. (omówionej już w tym cyklu) płyty "Catfish Rising” Ian Anderson i jego często zmieniający skład zespół, Jethro Tull, sporo występował, a potem zajął się przygotowaniem pomnikowej składanki (niektóre utwory na nią było nagrane powtórnie) z okazji 25-lecia grupy.

Jerzy Skarżyński Radio Kraków: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (94)

Po jej wydaniu formacja (w tym okresie: Anderson – śpiew, flet koncertowy, flet bambusowy, gitara akustyczna; Martin Barre – gitara elektryczna; Andrew Giddings – instrumenty klawiszowe; Doane Perry – perkusja i dwaj, grający naprzemiennie w różnych utworach basiści: Dave Pegg i Steve Bailey) zajęła się pracą nad nowym długograjem. Ten jako "Roots To Branches” ukazał się w czerwcu 1995 r.

"Roots To Branches”, gdyby był krótszy o sekundę, to trwałby godzinę jak w pysk strzelił, a gdyby miał o jeden utwór mniej, to napisałbym, że to wspaniały dekalog folk–rocka z wyraźnymi naleciałościami z Orientu. Orientu? Tak, i to nie tylko za sprawą już wspomnianego fletu bambusowego, ale także dzięki pojawiającym się dość często w pięknych melodiach pomysłom godnym ilustrowania opowieści "Z tysiąca i jednej nocy” albo tańca brzucha. Konkretniej – "Roots To Branches” zaczyna... "Roots To Branches”, a właściwie wprowadzający w ten utwór dość groźny pomruk gitary Barre’a i po chwili dołączający do niej flet. Jest pięknie, bardzo wyrafinowanie rytmicznie (świetny Perry) i progresywnie (klawiszowe wygibasy Giddingsa). Ogólnie rewelacyjnie! Zaraz potem zgrzyt elektrycznego wiosła wciąga w wijący się jak zahipnotyzowana kobra temat "Rare And Precious Chain”. Dzięki fletowi i syntezatorowi jesteśmy na którymś z targowisk Jedwabnego Szlaku. Ogólnie, jeszcze bardziej rewelacyjna rewelacja! Trójka to "Out Of The Noise”. Tu jest właściwie hard–rockowo (riffy) i progresywnie (organy). Ogólnie... tylko bardzo dobrze! W "This Free Will” (4) jest też solidnie rockowo, a do tego nieco symfonicznie dzięki znakomitemu polifonicznemu graniu na klawiszach Andrew G. Piątka ("Valley”) to efektowne balladowanie, z chwilowymi niepokojami, wywołanymi przez rozrabiające chuligańskie elementy pokroju Martina B. i Doane’a P., natomiast szóstka ("Dangerous Veils”) – brawurowe fletowanie, gitarowanie i nieokiełznane bębnienie oraz... odrobina swingu (na zadzie). "Beside Myself”, jak zwykle siódme nagranie na longplayu jest perłą pod względem melodii, nastroju i aranżacji. Po nim lecą: dwa wyrafinowane długasy (po prawie 8 min) – "Wounded, Old And Treacherous” i "At Last, Forever”; przepiękna oraz rozmarzona dziesiątka – "Stuck In The August Rain” (jeden z utworów dekady) i zamykający całość, nieco knajpiany – "Another Harry’s Bar”. Rozkoszna całość!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski