Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Język mnie ogranicza

Rozmawiała Urszula Wolak
Maciej Stuhr tym razem wciela się w postać detektywa
Maciej Stuhr tym razem wciela się w postać detektywa FOT. PIOTR SMOLIŃSKI
Rozmowa. Maciej Stuhr opowiada o roli w thrillerze „Czerwony kapitan”

– Kościół katolicki uwikłany w działalność służby bezpieczeństwa w Czechosłowacji – to jeden z tematów thrillera „Czerwony kapitan”. Myśli Pan, że to problem szeroko znany na świecie?

– To temat raczej niezgłębiony. Michalowi Kollarowi, reżyserowi „Czerwonego kapitana” uś­wiadomił to jeden z największych twórców z Hollywoodu Oliver Stone. Obaj filmowcy spotkali się podczas festiwalu w Kar­lowych Varach.

Wyszli razem na papierosa. Kollar opowiedział Amerykaninowi o scenariuszu „Czerwonego kapitana”, ale zamiast skupić się na fabule thrillera, wprowadził Stone’a w kontekst polityczny dzieła. Laureat Oscara zaciągnął się papierosem i powiedział: „Nobody knows Czechoslovakia, make a good thriller” („Nikt nic nie wie o Czechosłowacji, zrób dobry thriller” – tłum. red.). W tych prostych żołnierskich słowach zawarł znaczącą prawdę.

– Czy ekipa filmowców wzięła sobie słowa Olivera Stone’a do serca?

– Tak. Naszym zadaniem jest zrobienie dwugodzinnego filmu, który wciągnie widzów od samego początku; czasem też przestraszy, zaangażuje w trzymające w napięciu pościgi i śledztwo. Historia Krauza ma wielki potencjał. Musimy ją tylko dobrze opowiedzieć w ramach klasyki gatunku.

– Skąd wziął się pomysł na tę historię?

– Opisał ją w książce Dominik Dan – to jego pseudonim. Na co dzień jest policjantem pracującym w wydziale zabójstw, a przy okazji poczytnym na Sło­wacji pisarzem. To świetny, tej miary co Marek Krajewski w Polsce, autor kryminałów. Jest to pierwsza ekranizacja jego powieści.

– Myśli Pan, że wątek Kościoła katolickiego uwikłanego w związek z tajnymi służbami wzbudzi kontrowersje?

– Sądzę, że tego nie unikniemy. Pewnie na Słowacji rozpoczną się na ten temat burzliwe dyskusje. Nie bez przyczyny też reżyser zdecydował się zaangażować do głównej roli Polaka.

– Słowak nie uniósłby tej roli?

– Michal Kollar chciał stworzyć bohatera, który na Słowacji z niczym by się nie kojarzył. W tym kontekście znalezienie 40-letniego aktora w tym kraju nie jest takie łatwe. Tak dostałem swoją szansę.

– Co Krauz robi w Krakowie?

– Choć kręcimy część zdjęć w Krakowie, miasto nie gra, niestety, siebie. Udaje Bratysławę.

– Czy podczas pracy nad rolą znalazł Pan nić porozumienia ze swoim bohaterem?

– Myślę, że tak. Wraz z rozwojem filmowych wydarzeń Krauz dojrzewa. Z chłopca staje się mężczyzną. Dorośleje. Mam poczucie, że obaj jesteśmy w podobnym momencie w życiu.

– Ambicja jest sprzymierzeńcem czy wrogiem Krauza?

– Jak to zwykle bywa w kryminalnych historiach, mój bohater pakuje się w tarapaty z powodu braku doświadczeń. Gdyby jednak do tego nie doszło, nie rozwiązałby śledztwa, które prowadzi. Odpowiem więc na pani pytanie w ten sposób: i tak, i nie. Krauz wkłada rękę w ogień i zostaje poparzony, ale to pozwala mu zobaczyć, co jest w środku ogniska.

– Czy stoczy też walkę ze stereotypem słowackiego milicjanta?

– To jeden z tematów filmu. Była milicja, po transformacji, nie cieszy się szacunkiem społeczeństwa. Ciąży na niej bowiem łatka sługusów władzy. Dlatego mojemu bohaterowi nie jest łatwo prowadzić śledztwo. Zmaga się z wieloma problemami, ale nie zamierza łatwo rezygnować, by osiągnąć swój cel.

– Praca na planie czesko-słowacko-polskiej produkcji wzbogaca tak doświadczonego jak Pan aktora?

– Udział w filmie zagranicznym dla każdego aktora oznacza pozbawienie go połowy swojego arsenału, którym dysponuje na co dzień w pracy, czyli języka. Aktor, mówiący w obcym języku, nie wydobędzie z siebie wielu niuansów, choćby nie wiem, jak bardzo się starał.

Z pewnej gamy moich możliwości w ogóle nie mogę skorzystać, bo nie wiem na przykład, czy lekkie wzmocnienie danego słowa będzie przez Słowaków właściwie odczytane.

– To znaczy, że lubi Pan wyzwania?

– Oczywiście. Dużo pracuję, przenosząc się właściwie z planu na plan, a w związku z tym, paradoksalnie, wyzwań jest coraz mniej. Ale udział w „Czerwonym kapitanie” zdecydowanie nim jest.

– To przedziwne uczucie rozmawiać z Panem – aktorem z Krakowa w....

– Tak, wiem, co pani powie – w hotelu. No, proszę, do czego to doszło (śmiech).[/b]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski