- Jak bardzo drażnią przeciętnego Polaka słowa?
- Polaka można słowem rozjuszyć. Może jednak ta skłonność do dzielenia włosa na czworo nie jest zła, bo jesteśmy też gotowi o słowa walczyć, wyczuleni na otaczającą nas rzeczywistość. Mam zawodowy stosunek do języka, dlatego do rzeczywistości zawsze "dobieram się" poprzez konstrukcję słowną.
- Jak ocenia Pani posługiwanie się słowem w sferze publicznej ?
- Polszczyzna to język plastyczny, zmienny historycznie. Pomstujemy, że rzeczywistość opisujemy skrótami. Narzekamy wprost na schamienie języka. Przyłączam się do tego poglądu, ale ograniczenia są w nas. Nie ma strukturalnych przeszkód w polszczyźnie. Tkwią w naszej mentalności.
- Czy język publiczny ma płeć?
- Jest bardziej męski. Pojawiają się jednak postulaty jego feminizowania, które zwykle sprowadzają się do nadawania żeńskich końcówek nazwom zawodów, co jest wyśmiewane i uważane za dziwactwo. Jednak te "dziwactwa" będą się przyjmować, taka jest dynamika języka.
- Czy tak było zawsze?
- W XX-leciu międzywojennym język był bardziej elastyczny! Nie da się jednak ulepić języka z dnia na dzień, ustanowić go dekretem. O jego formie decydują użytkownicy.
- W powieści "W powietrzu" pisze Pani o kobiecej seksualności. Jak pisać o tabu w sposób naturalny?
- Z jednej strony seksualność to trochę reaktywowane tabu. Z drugiej, żyjemy w świecie spornografizowanym, w którym mamy być dostępni seksualnie. "W powietrzu" to moja odpowiedź na tę schizofreniczną sytuację. Próba odzyskania tematu erotyzmu, zagarniętego przez kulturę masową i przez to coraz nudniejszego. Nie jest to powieść realistyczna, nie spodziewajmy się instruktażu łóżkowego. Sceny erotyczne dyktowała fantazja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?