Joe Biden potwierdził, że atak na jednego z członków NATO byłby atakiem na wszystkich. Nazwał to świętą przysięgą

Przemówienie prezydenta Stanów Zjednoczonych zaczęło się dość nietypowo. Joe Biden wszedł na scenę przy dźwiękach dynamicznej muzyki niemal tanecznym krokiem. To było jak show.
Tak, to było dość niekonwencjonalne wejście. On chce pokazać, że jest młodzieńczy i pełen energii. Udało mu się to, jak na ponad 80-letniego mężczyznę wypadł dobrze.

Co panu najbardziej utkwiło w pamięci po tym przemówieniu?
Zabrakło konkretnych deklaracji, ale jedna rzecz była dla polski bardzo ważna. Biden podkreślił, że atak na jednego z członków NATO byłby atakiem na wszystkich. Nazwał to świętą przysięgą. Prezydent po raz kolejny podkreślił, że Polska może czuć się bezpiecznie, nawet jeśli za jej granicą szaleje wojna.

A czego Biden nie powiedział albo powiedział między wierszami?
Mówił dużo o tym, że demokracja i wolność musi zwyciężyć, ale nie usłyszałem, jak ma wyglądać to zwycięstwo Ukrainy. Prezydent USA nie dał żadnej gwarancji, że NATO będzie bronić integralności granic Ukrainy. A to, w domyśle oznacza, że Ukraina będzie musiała szukać kompromisu i porozumienie pokojowego z Rosją.

Prezydent powiedział, że decyzje NATO, które zapadną w ciągu pięciu lat będą decydowały o kształcie świata na kilkadziesiąt najbliższych lat.
NATO przymierza się do odegrali pewnej roli na dalekim wschodzie. Chodzi oczywiście o stosunki amerykańsko-chińskie. Wciągnięcie w te relacje krajów Europy rozszerzyłoby rolę NATO na cały świat. Trzeba zauważyć, że dla USA jest istotne co się stanie z Rosją po zakończeniu wojny. Gdyby Rosja upadła cała Azja stała by się wasalem Chin. Taka wizja tego regionu nie leży w interesie Stanów Zjednoczonych, które wciąż uważają się za najważniejsze państwo świata.

Jak w ciągu dwóch lat prezydentury Joe Bidena ewoluowały stosunki polsko-amerykańskie?
W styczniu 2021, w chwili, gdy J. Biden obejmował rządy, stosunki te były w „głębokim impasie”. Było to spowodowane rachubami, że wybory wygra Donald Trump i z tego powodu strona polska była jedną z ostatnich, które pogratulowały zwycięstwa Bidenowi. Z tego powodu nie było żadnych bliższych kontaktów (poza rozmowami telefonicznymi i spotkaniami w „szerszym gronie”). Napaść Rosji na Ukrainę pozwoliła przełamać ten impas, bo NATO nie miało innych opcji w zakresie logistyki z Ukrainą. Stąd ogromny kontrast pomiędzy styczniem 2021 i 2023.

Wiemy, co wizyta amerykańskiego prezydenta da Polsce i Ukrainie. A co na tym zyska Joe Biden?
Wizyta Bidena w Kijowie i Warszawie ma pierwszorzędne znaczenie w nadchodzących prezydenckich prawyborach i wyborach. Przyjeżdżając do Kijowa i spacerując wśród wyjących syren przeciwlotniczych, Biden zbudował wizerunek dynamicznego prezydenta czasu wojny i tym samy podważył spekulacje tyczące się jego zdrowia. Tym sposobem z góry utrącił wszelkie kontr-kandydatury wśród Demokratów (prawybory). Ten obraz także stanowi wielki plus w oczach niezależnych wyborców w przypuszczalnym starciu z Trumpem lub DeSantisem. Jak słyszę ambasada USA w Warszawie mobilizowała wszystkich do przyjścia (włącznie z Klubami „Gazety Polskiej”) i wysłuchania przemówienia. Chodzi o pokazanie, że on też cieszy się tak ogromnym wzięciem w Warszawie, jak Trump. Przyszłym wyborom także służy spotkanie z przywódcami wschodniej flanki. Pamiętajmy, że do wyborów idą też Amerykanie, którzy pochodzą ze wschodniej Europy.

Biden: Putin myślał że NATO się rozpadnie, a jest mocniejsze niż kiedykolwiek