Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józek z Łopusznej. Jan Paweł II lubił śmiać się z jego wiców

Jolanta Ciosek
Reprodukcja Adam Wojnar
Ksiądz prof. Józef Tischner. Gdy go spytali, czy zastąpi kardynała Wyszyńskiego, odpowiedział: – To już wolałbym się ożenić. – Józek, dość, bo się jeszcze papież udławi ze śmiechu – studził ksiądz, dzisiaj kardynał Dziwisz.

Nie znam wśród współczesnych my­ślicieli nikogo, kto byłby tak opętany myśleniem o Polsce. Od „Chochoła sarmackiej melancholii” (to pierwszy esej ze „Świata ludzkiej nadziei”) po eseje z lat 90. bije z jego tekstów namiętna miłość. Namiętna, ale nie ślepa, gorąca, ale krytyczna, poszukująca także dla myślenia o Polsce wzorca myślenia. Ten, który zrobił najwięcej, aby przyswoić naszemu myśleniu to, co najbardziej wartościowe we współczesnym myśleniu religijnym, był jednocześnie jak najbardziej swojski, najbliższy temu, co bliskie i kochane, co wyrasta z tej ziemi.

Jan Paweł II. Święte myśli i słowa [MAGAZYN]

„Tygodnik” drukuje wspaniałe zdjęcie, ukazujące go kroczącego po gorczańskiej łące: jak on mocno trzymał się ziemi, jak pewnie po niej kroczył, jak ją czuł… Ziemię, tę ziemię… A ponieważ czuł tę ziemię, to za swój obowiązek uważał czuwanie nad myśleniem ludzi, którzy po tej ziemi chodzą, na tej ziemi żyją – pisał ks. prof. Jan Andrzej Kłoczowski, filozof i teolog.

A słowa te, piękne i mądre, dotyczą ks. prof. Józefa Tischnera, drugiego myśliciela, który „zbójował mądrością i dobrocią”. Ten góral nad góralami z Ło­pusznej odszedł od nas 14 lat temu. Ale wciąż jest z nami swą mądrością.

Nauczyciel wolności, solidarności i nadziei

Każdy, kto znał ks. Tischnera, zapamiętał Go po swojemu. Górale przede wszystkim jako „Józka z Łopusznej”, który zjednywał ich serca szczerym umiłowaniem góralszczyzny, poczuciem humoru i dystansem wobec samego siebie. Był ważny dla wielu ludzi. Ważny w każdym ze swych wcieleń: budził zaufanie jako człowiek, inspirował jako filozof, uczył dojrzałej wiary jako kapłan. Był człowiekiem swojego czasu: nie uciekał od problemów, ale próbował pomóc rodakom przejść przez kolejne zakręty historii. Został zapamiętany jako nauczyciel wolności, solidarności i nadziei.

„Stało się roz, ze Wojtek Brzęków wpod w Szaflarach pod pociąg i urwało mu noge. Był pijany i nawet nie wiedział, skąd się wzión w śpytolu. A był ón strasny nerwus… Akurat Józek tyz hań lezoł, bo go chycił isjas: – Móm dlo ciebie, Wojtuś, nowine dobróm i złóm, to od ftorej zacąć? – Od złej. – Urwało ci noge. – No a jakoz ta dobro? – Móm znajomego, co odkupi od ciebie jednego kyrpca”.

To jedna z wielu humorystycznych opowieści ks. Tischnera, zamieszczonych w Jego słynnej „Historii filozofii po góralsku”. Bo też Ksiądz Profesor potrafił opowiadać anegdoty. Sam się z nich śmiał tak zaraźliwie, że słuchający zwijali się w radosnych konwulsjach.

Ksiądz filozof, wykładowca i... żartowniś

Ta Jego mądrość, dobroć i poczucie humoru gromadziły wokół niego tłumy. Krakowska PWST, gdzie miał zajęcia z filozofii dramatu, pękała w szwach, kiedy prowadził wykłady.

(...) Przez pierwsze dwa semestry wykłady Księdza Profesora obowiązywały jedynie dwa roczniki reżyserii – mieliśmy więc niebywały luksus wsłuchiwania się w Jego misterne wywody w bardzo kameralnym gronie. Sprzyjało to naszemu wychodzeniu z anonimowości w relacjach z Księdzem Profesorem, także późniejszym naszym związkom. Bywaliśmy gośćmi w Jego mieszkaniu – pracowni przy ul. św. Marka, dopraszając się a to pomocy w rozwikłaniu skomplikowanych zagadnień interpretacyjnych, a to tekstów do programów teatralnych reżyserowanych przez nas dramatów. Za „co łaska” ten niezwykle zajęty człowiek pisał „wstępniaki” do naszych prac – ale jak pisał! – wspomina reżyser, jeden ze studentów Tischnera.

Pamiętam jak dziś ostatnie spotkanie z Księdzem Profesorem właśnie w krakowskiej PWST, podczas wieczoru promocyjnego książki „Spór o istnienie człowieka”, w której, prawie już nieczytelnym pismem, wpisał dedykację – życzenie: „Szczęść Boże”. Było to niespełna rok przed Jego śmiercią – już nie mówił, ale nadal śmiały się jego oczy. Kiedy pojawił się na scenie, wypełniona po brzegi widownia oszalała z radości: tłum młodych i niekoniecznie już młodych przyjaciół zgotował nauczycielowi niebywałą owację. Tak, przyjaciół, bo Ksiądz Profesor lubił swoich studentów i rozumiał jak mało kto.

Nauczał, nazywał, wykładał i… żartował. Żarty go nie opuszczały. Był przyjacielem papieża; Jan Paweł II miał do Niego wielkie zaufanie, choć nie zawsze podzielał Jego zdanie. – Uważał Józka za autorytet w dziedzinie filozofii – wspomina ks. kard. Stanisław Dziwisz w filmie Artura Więcka „Barona” „Tischner. Życie w opowieści”. – Papież co rusz śmiał się z wiców Tischnera. Józek, dość, bo się jeszcze papież udławi ze śmiechu – trzeba było mówić mu podczas tych spotkań.

Po śmierci kard. Wyszyńskiego po Krakowie poszedł „hyr”, że następcą będzie Tischner. Kiedy holenderscy dziennikarze zapytali, czy to prawda, odpowiedział: „O, co to, to nie. To już wolałbym się ożenić”.

Nauczyciel myślenia odważnego

Był silny, wysportowany, uprawiał wspinaczkę wysokogórską, w młodości jeździł na SHL-ce i jawie, szusował na nartach, komputera używał jako pulpitu do pisania i kazał to rozpowiadać, kuzynce kupował sztuczne rzęsy w Wiedniu, gdzie z tak wielkim zaangażowaniem zajmował się filozofią jako prezes Wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku. Wykładał na zachodnich uniwersytetach, napisał dziesiątki książek, setki rozpraw i artykułów, głosił słynne kazania podczas mszy św. o 13 w kościele św. Anny w Krakowie, gromadził tłumy na Rusnakowej pod Tur­baczem, był kapelanem Związku Podhalan…

Zgromadził też tłumy podczas swej ostatniej podróży w Ło­pusznej, gdzie został pochowany. Wydawało się, że po tym niezwykłym człowieku płakali nie tylko ludzie, ale cała ukochana podhalańska przyroda. A przecież za życia nie wszyscy go kochali. Wzbudzał kontrowersje swym wyzwolonym myśleniem. Pisał o tym abp Józef Życiński: Przecierając nowe szlaki dla myśli musiał często przyjmować samotność jako cenę swoich wyborów.

Przyjmował ze spokojem, gdy jedni nie rozumieli jego dalekosiężnych propozycji, inni zaś nie chcieli pojąć, dlaczego w jego wizji świata tak wielką rolę odgrywają Bóg i wierność ideałom kapłaństwa. Bogactwo jego osobowości ukazywało nam wszystkim, jak piękny i wielki potrafi być człowiek, kiedy szarą codzienność otworzy na działanie łaski. Miał Józef swój niepowtarzalny styl, w którym Platoński świat najwyższych wartości był równie realny jak ukryte w chmurach wierzchołki ukochanych gór.

Uczył nas myślenia, myślenia odważnego, o czym mówi przyjaciel księdza, prof. Gadacz: Mówiłeś nam, że poznać cudze myśli można tylko wtedy, gdy potrafimy się uwolnić od własnych przesądów i domniemań. A to znaczy, gdy umiemy wsłuchać się w to, co naprawdę mają nam inni do powiedzenia. Wskazywałeś nam, jak to czynić. Tak ucząc, jednocześnie wsłuchiwałeś się w nas samych, stawiałeś nam zadania, które zdawały się nas przerastać i ze zdumieniem odkrywaliśmy, że jesteśmy do nich zdolni.

14. DNI TISCHNEROWSKIE

Tematem przewodnim 14. Dni Tischnerowskich, organizowanych przez Społeczny Instytut Wydawniczy „Znak”, jest „Odwaga myślenia”. Bo jak pisał Ks. Profesor: „Praca myślenia wiąże się z ryzykiem.

O wiele bezpieczniej jest utrwalać istniejące złudzenia, niż je rozpraszać”. Dni zakończą się w przeddzień kanonizacji Jana Pawła II, osoby bliskiej Ks. Profesorowi, z którym Wojtyła toczył filozoficzne dysputy, żartował. „Jeśli kiedykolwiek do kanonizacji potrzebny byłby cud za Jego przyczyną – służę.

W moim przypadku nastąpiło za sprawą ks. Tischnera cudowne uzdrowienie. Uzdrowienie z marazmu i egoizmu, bez nawrotu choroby” – pisała uczestniczka konkursu „Tischner w refleksjach”. Czy nie byłoby piękne mieć dwóch współczesnych świętych z Krakowa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski