Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jubileusz Cracovii. Takie mecze najbardziej cieszą, gdy wspomina się je po latach

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Ryszrad Sarnat (szósty z lewej) grał w 500. meczu z Ruchem w Chorzowie. N/z drużyna Cracovii przed tym spotkaniem
Ryszrad Sarnat (szósty z lewej) grał w 500. meczu z Ruchem w Chorzowie. N/z drużyna Cracovii przed tym spotkaniem Encyklopedia Piłkarska Fuji
W sobotę Cracovia zagra po raz tysięczny w ekstraklasie. Piękny jubileusz będzie obchodziła podczas meczu z Wisłą Płock.

Pokolenia piłkarzy pracowały na ten okazały dorobek. Dość długo trzeba było czekać na ten specjalny mecz, bo też przerwy w występach w najwyższej klasie rozgrywkowej piłkarzy „Pasów” były długie.

Pierwszy jubileusz obchodzono w 1932 r. z okazji setnego spotkania, w mistrzowskim sezonie. Kolejny był 6 lat później. Na 500. spotkanie trzeba było czekać aż do 1970 r. bo „Pasy” przeżywały różne kłopoty, zwłaszcza finansowe. Tamten mecz rozegrano w zimowej scenerii w Chorzowie, choć był to początek kwietnia. Gola dającego prowadzenie „Pasom” zdobył Ryszard Sarnat.
- Wyszedłem na lewą stronę, dostałem dobre podanie, gospodarze liczyli na spalonego, ale mi udało się wyjść do piłki w idealnym momencie. Znalazłem się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, od wyszedł do linii „szesnastki”, „objechałem” go i strzeliłem do pustej bramki - tak wspomina tamto wydarzenie po ponad 48 latach Ryszard Sarnat.

Gole padły w drugiej połowie, w tej rozgrywanej przy sztucznym świetle. Gospodarze w ten sposób uhonorowali krakowian. W owych czasach rozgrywanie meczów przy świetle jupiterów nie było powszechne.
- Było to coś specjalnego – komentuje Sarnat. - Miło się wspomina takie chwile.
Gospodarze potem wyrównali, ale spotkanie zakończyło się remisem 1:1. W tym sezonie Cracovia spadła jednak z ekstraklasy i wróciła do niej dopiero w 1982 r.
- Spadliśmy, ale pamiętam, że rozegraliśmy wtedy też fajny mecz z Górnikiem Zabrze, remisując 1:1 z mocnym rywalem z Lubańskim, Oślizłą, Szołtysikiem w składzie – opowiada Sarnat. - Mieliśmy ciekawy zespół, ale było też kilka luk.

Spotkania numer 600. i 700. były szczególne dla kilku piłkarzy „Pasów”, którzy w obu wystąpili. Mowa tu o Pawle Nowaku, Marcinie Cabaju i Dariuszu Pawlusińskim. W tym pierwszym krakowianie zremisowali z Legią 1:1, w drugim pokonali Górnika w Zabrzu 2:0.

Nowak zdobywał bramki w obu tych meczach.
- Pamiętam gola z Legią – mówi pomocnik Cracovii. - Było to po rzucie rożnym. Piłka została wybita przed pole karne, miałem je zabezpieczać. Dopadłem do piłki i strzeliłem – futbolówka kozłowała, ale wpadła przy słupku bramki bronionej przez Łukasza Fabiańskiego. Zresztą tych goli wiele nie strzelałem, więc łatwiej mi zapamiętać. Nie pamiętam, czy mieliśmy świadomość, że to był jubileuszowy mecz. Jubileusze docenia się po latach. Teraz sprawia mi to większą frajdę niż wtedy.
W bramce stał Marcin Cabaj . - W Legii grał Marcin Chmiest, mój kolega – mówi golkiper. - Po tym remisie kibice nie byli zadowoleni. Przyzwyczailiśmy fanów do tego, że u siebie wygrywamy. Z kolei w Zabrzu wygraliśmy po raz pierwszy w historii. I to za trenera Artura Płatka, człowieka stamtąd! Wiedzieliśmy, że dla niego jest to wyjątkowe spotkanie. Nie wiedzieliśmy, że gramy jubileuszowy mecz. Nie celebrowano tego.

- Spotkanie w Zabrzu szczególnie zapadło mi w pamięć – mówi Dariusz Pawlusiński. - Zdobyłem bramkę z rzutu karnego. Za wiele tych goli z karnych nie strzelałewm. Cieszę się, że mogłem się jakoś zapisać w historii Cracovii. W ogóle z sentymentem wspominam ten okres kariery. Mieliśmy grupę wspaniałych chłopaków, trzymaliśmy się też poza boiskiem, czasem chodziliśmy na piwo i to całą drużyną. Oczywiście wiedzieliśmy co i ile można. To budowało atmosferę.

W 900. spotkaniu grał Grzegorz Sandomierski, dziś bramkarz Jagiellonii. Dwa gole strzelił mu… Airam Cabrera, który teraz przyszedł do Cracovii. Sandomierski obronił karnego, którego egzekwował Hiszpan.
- Tamten mecz zaczął się tak, jak wiele w tamtym sezonie – czyli szybko strzelonej przez nas bramki, zdobył ją Deniss Rakels – wspomina golkiper. - Pamiętam to spotkanie, bo obroniłem karnego, a wiele tych wygranych pojedynków z napastnikami przy „jedenastkach” w karierze nie miałem. Było to przy stanie 2:1 dla gości. Był to emocjonujący mecz dla kibiców. Zresztą Cracovię oglądało się przyjemnie, bo grała ofensywnie. Meczów jubileuszowych nie gra się inaczej od innych, zawodnicy są od tego odcięci, pamiętają chyba swoje indywidualne osiągnięcia.

Jubileuszowe mecze w ekstraklasie
100.: Czarni Lwów – Cracovia 0:3, 24.04.1932
200.: Cracovia – Warta Poznań 5:2, 24.04.1938
300.: Kolejarz Warszawa – Ogniwo MPK Kraków 1:1, 19.11.1950
400.: Cracovia – Lechia Gdańsk 0:0, 12.04.1959
500.: Ruch Chorzów – Cracovia 1:1, 4.04.1970
600.: Cracovia – Legia Warszawa 1:1, 28.08.2005
700.: Górnik Zabrze – Cracovia 0:2, 16.11.2009
800.: Lech Poznań – Cracovia 3:1, 31.03.2012
900.: Cracovia – Korona Kielce 2:2, 14.12.2015

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Jubileusz Cracovii. Takie mecze najbardziej cieszą, gdy wspomina się je po latach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski