Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Poznańska (UKS SP 8 Chrzanów): Pasja pomaga w ciężkiej pracy, ale medale mistrzostw Polski 14-latków w pływaniu są nagrodą za trud

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Justyna Poznańska (z lewej) przed zdobyciem dwóch medali w letnich mistrzostwach Polski na długim basenie w Olsztynie, została mistrzynią Małopolski, w Oświęcimiu, w kategorii 13-15 latków.
Justyna Poznańska (z lewej) przed zdobyciem dwóch medali w letnich mistrzostwach Polski na długim basenie w Olsztynie, została mistrzynią Małopolski, w Oświęcimiu, w kategorii 13-15 latków. Fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z JUSTYNĄ POZNAŃSKĄ, libiążanką, zawodniczką UKS SP 8 Chrzanów, dwukrotną medalistką letnich mistrzostw Polski juniorów 14-letnich w pływaniu na długim basenie w Olsztynie.

- Zacznijmy od wicemistrzostwa Polski, na 50 metrów stylem grzbietowym. Ponoć „srebro” się przegrywa, a brąz wygrywa. Jakie są twoje odczucia?
- Jeśli przegrywa się mistrzowską koronę o sześć setnych sekundy, bo o tyle lepsza ode mnie była Małgosia Karbownik z Jedynki Łódź, trudno nie mówić o niedosycie. Jednak z drugiej strony był to mój pierwszy medal na imprezie o randze mistrzostw Polski, więc radość była ogromna. Muszę przyznać, że poziom mistrzostw Polski był bardzo wysoki. Ponoć pierwszy krok jest najtrudniejszy, więc cieszę się, że udało mi się go zrobić.

- Czy walka o drugi medal, tym razem brązowy, na 100 metrów grzbietem, była trudniejsza od pierwszej?
- Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Wprawdzie „setka” jest moim koronnym dystansem, ale trzeba było wziąć poprawkę na to, że ten wyścig odbywał się w ostatnim, trzecim dniu mistrzostw. Byłam zatem już zmęczona kilkoma startami, bo przecież - żeby dostać się do finału - trzeba wcześniej dobrze zaprezentować się eliminacjach. Jednak przed finałem powiedziałam sobie, że muszę pokazać jeszcze raz na co mnie stać, także dla trenera, Sebastiana Guzika, który jest dla mnie wielkim oparciem. Udało się. W sporcie podobno suma szczęścia równo się zero, więc to, co los zabrał mi w pierwszym medalowym wyścigu, w którym o długość paznokcia przegrałam mistrzostwo Polski, oddał w drugim medalowym zmaganiu. Tym razem brązowy medal wyrwałem Wiktorii Palickiej ze Słupska o 9 setnych sekundy! Mistrzostwo Polski ponownie zdobyła Małgosia Karbownik z Jedynki Łódź. W sporcie nie można niczego zaplanować. Srebro zdobyłam na dystansie, na którym się nie spodziewałam, a zrobiłam wynik lepszy niż na koronnym dystansie.

- Czy poza medalowymi wyścigami startowałaś jeszcze na innych dystansach?

- W pierwszym dniu mistrzostw startowałam na 200 m stylem grzbietowym, zajmując 5. miejsce. Do brązowego medalu zabrakło mi pięciu sekund, ale muszę przyznać, że ten wynik dał mi niesamowitego „kopniaka” do dalszej pracy. Płynęłam jeszcze na 200 metrów stylem zmiennym, ale potraktowałem ten start treningowo. Razem z trenerem mieliśmy świadomość, że tym wyścigu nie mam medalowych szans. Podczas trzydniowych zmagań trzeba umiejętnie gospodarować siłami.

- Po medalowych wynikach widać, że specjalizujesz się w sprintach stylu grzbietowego.
- Od pewnego czasu razem z trenerem doszliśmy do wniosku, że właśnie w tym kierunku mam dobre predyspozycje, a mistrzostwa Polski w Olsztynie pokazały, iż dokonaliśmy dobrego wyboru.

- Jak zaczęła się twoja przygoda z pływaniem? Masz w rodzinie jakieś sportowe tradycje?
- Żadnych. Mając 5 lat poszłam z rodzicami na pływalnię. Zobaczyłam, jak inni skaczą ze słupków do wody. Tak mnie to zafascynowało, że też tak chciałam. Jak już sobie coś postanowię, muszę to zrealizować. Pewnie, że na początku pływanie było dla mnie zabawą, czy formą spędzenia wolnego czasu, ale odkąd współpracuję z trenerem Guzikiem, a minęło sześć lat, pływanie stało się dla mnie pasją, a tylko takie podejście gwarantuje sukcesy.

- Jak udaje się godzić naukę z pływaniem?
- Trzeba mieć w sobie siłę, ale pływacy to charakterni ludzie. W szkole nie u wszystkich nauczycieli mogę liczyć na pewną taryfę ulgową z racji tego, jeśli weekend mam zajęty na zawody i wracam z nich w niedzielny wieczór. Wychowawczynię mam wyrozumiałą. Wcale się jednak nie uskarżam. Skoro w wodzie jestem gotowa na ciężki trening, to i w szkole muszę spełnić wymagania nauczycieli, chyba mi się to udaje, skoro świadectwo na koniec siódmej klasy miałam z czerwonym paskiem, przy średniej 4,9 (śmiech). Dopiero po zakończeniu roku szkolnego mogłam się skupić tylko na treningu przed mistrzostwami Polski. A mój dzień w roku szkolnym zaczyna się po godzinie 5 nad ranem. Muszę z Libiąża dojechać do Chrzanowa na trening. Potem szkoła, znowu trening i w domu jestem po godzinie 19.

- Zatem medale mistrzostw Polski są nagrodą za wiele wyrzeczeń.
- Tak. Poza medalami dostałam także powołanie do reprezentacji Polski 14-latków, więc znowu mam motywację do pracy. Po skończeniu szkoły podstawowej pewnie będę musiała szukać nowego miejsca do treningu, w którym będę mogła zrobić kolejny krok naprzód.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski