Wystawa Julity Zborowskiej "Pollywood" Fot. Anna Kaczmarz
Na ekranie zagościła jedna z gdańskich ulic. Stara kamienica mieści zakład fryzjerski. Mały, rodzinny interes, słynący w okolicy z... trwałej parowej. Podobno zjeżdżają tu kobiety nawet z zagranicy. Przez poczekalnię przewijają się kolejne postacie. Pojawia się pani rodem z lat 40. w ołówkowej spódnicy, zaraz potem w asyście migającej, dyskotekowej kuli skacze w rytm muzyki fryzjer z przeszłości. Mkniemy przez czas. Od wojny po dzień dzisiejszy. Trudno powiedzieć, gdzie kończy się prawda, a zaczyna się fikcja. To wciąż nowa gra z wyobraźnią.
Julitę Zborowską pociąga film. I to doskonale widać na tej wystawie. W jej video chyba najbardziej dostrzegalny jest tu klimat surrealistycznych filmów Davida Lyncha, opowiadających o ludzkich marzeniach i fobiach. Demaskatorskie kontury jego obrazów, obrysowuje tajemnice kryjące się w prowincjonalnych miasteczkach, stanowią świetną ramę dla sztuki Zborowskiej. Ale jej sztuka sięga dalej, pyta o dzisiejsze poprytuały. Kino to przecież siedzenia, wielki ekran, godziny seansu. To wszystko niemniej istotne niż film. To już nie gra z wyobraźnią, lecz społeczną rzeczywistością. (ŁUG)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?