Wczoraj na przesłuchanie sprawców doprowadziła policja Fot. Anna Kaczmarz
PRZESTĘPCZOŚĆ. Sześć osób zostało pociętych nożami w trakcie zabawy na terenie Miasteczka Studenckiego AGH w Krakowie. Sprawcy usłyszeli już zarzuty pobicia i usiłowania zabójstwa. Studenci przyznają, że nie czują się bezpiecznie.
Pierwszemu z nich, 19-letniemu Dawidowi M., postawiono osiem zarzutów, w tym usiłowania zabójstwa. Przyznał się do winy i wyraził skruchę. Grozi mu 25 lat więzienia. Drugi zatrzymany, 21-letni Tomasz O., usłyszał pięć zarzutów m.in. udziału w pobiciu, ale wszystkiemu zaprzeczył, twierdząc, że się bronił.
Na zabawę z nożem i po alkoholu
Do ataku doszło kilka minut po godzinie trzeciej w nocy w sobotę podczas studenckiej imprezy przy ul. Budryka w Krakowie. Przed jednym z akademików pojawiło się dwóch mężczyzn.
- Byli agresywni i wyraźnie szukali zaczepki. Nagle wyciągnęli noże i zaatakowali bawiących się tam studentów - przekazała Anna Zbroja z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Zaatakowani studenci próbowali uciekać do akademika, ale nie udało się im uniknąć ciosów. Ranne zostały cztery osoby w wieku 20-23 lat oraz ochroniarz, który zaatakowanym przyszedł z pomocą.
Napastnicy zostali zatrzymani przez ochroniarzy i policjantów. Byli pijani. Badanie wykazało, że mieli w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu. - Zakończyliśmy oględziny miejsca zdarzenia. Zabezpieczyliśmy także dwa noże - potwierdziła Anna Zbroja z małopolskiej policji.
Grad ciosów w głowę, brzuch i klatkę
Z informacji przekazanych przez Krakowskie Pogotowie Ratunkowe wynika, że stan ofiar jest poważny. Dwie walczą nadal o życie w szpitalu.
- Mężczyzna znaleziony przed akademikiem przy ulicy Budryka z poważnymi ranami brzucha, w bardzo ciężkim stanie został odwieziony do szpitala - potwierdziła Joanna Sieradzka, rzecznik krakowskiego pogotowia.
Kolejne trzy ofiary z ranami ciętymi głowy, klatki piersiowej i brzucha również trafiły do szpitala. Dzień po zdarzeniu okazało się, że poszkodowanych zostało więcej osób - na policję zgłosił się bowiem piąty lekko ranny student i ochroniarz, który próbował interweniować.
Uczelnia dementuje - nie było żadnego listu
W sobotę w sieci pojawił się anonimowy list, który rzekomo studenci AGH skierowali do rektora uczelni. Można było w nim przeczytać m.in.: "Wczorajszy incydent powinien być ostatnim ostrzeżeniem dla Władz Rektorskich, aby uchronić swoich studentów przed takimi sytuacjami. Nie chcemy się bać wychodzić z własnych mieszkań na własne podwórko".
Autorzy listu wyrażali potrzebę zamknięcia terenu Miasteczka Studenckiego dla osób postronnych oraz wzmocnienia ochrony.
- Jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z Samorządem Studenckim AGH, jak i organizatorami juwenaliów i nie mają oni z tym anonimowym listem nic wspólnego - twierdzi Bartosz Dembiński, rzecznik Akademii Górniczo-Hutniczej . Jego zdaniem uczelnia dokłada co roku wszelkich starań, aby juwenalia przebiegały bezpiecznie. - Na nagraniu z monitoringu widać, że sprawcy godzili nożami na oślep przypadkowych przechodniów. Tak brutalnego ataku nikt nie mógł przewidzieć - twierdzi Bartosz Dembiński.
STUDENCI SIĘ BOJĄ
Emeryci to żadna ochrona
- Wszyscy wiedzą, że z każdym rokiem juwenalia są coraz bardziej niebezpieczne. Warto rozważyć ogrodzenie terenu, jak zrobiła to Politechnika Krakowska w Czyżynach i wprowadzić elektroniczny system dostępu na podstawie legitymacji - sugerował wczoraj jeden z członków Patrolu Studenckiego, który nie chciał podać swojego nazwiska. Inny student zwracał uwagę, że wiek i kondycja fizyczna osób pracujących w ochronie akademików nie daje poczucia bezpieczeństwa. - Emeryci, renciści i ludzie z grupą inwalidzką to żadna ochrona - oceniał student.
Marcin Warszawski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?