Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już łapówka czy jeszcze dowód wdzięczności?

Redakcja
Przedmiotem wdzięczności pacjenta wobec lekarza nie mogą być pieniądze, nawet w małej kwocie FOT. 123RF
Przedmiotem wdzięczności pacjenta wobec lekarza nie mogą być pieniądze, nawet w małej kwocie FOT. 123RF
Czy sędzia Igor Tuleya, wydając wyrok na kardiochirurga Mirosława G. za przyjęcie pieniędzy od wdzięcznych pacjentów, w jakiś sposób wpłynie na codzienną praktykę w służbie zdrowia, wyznaczy standardy postępowania? Tego nie wiemy. Na pewno jednak jego słowa wywołały dyskusję w ochronie zdrowia, co można przyjąć w prezencie, a czego już nie wypada.

Przedmiotem wdzięczności pacjenta wobec lekarza nie mogą być pieniądze, nawet w małej kwocie FOT. 123RF

Sąd, skazując dr. Mirosława G. za korupcję, podjął próbę wytyczenia granicy między korupcją a wdzięcznością pacjenta wobec lekarza. Powiedział, że dowodem wdzięczności mogą być czekoladki i kwiatki.

A sędzia powiedział jasno: "(...) przedmiotem wdzięczności nie mogą być pieniądze, nawet w niewielkiej kwocie. To nie może być zwyczajowo uznane za wyraz wdzięczności". W jego ocenie dopuszczalne byłoby wręczenie słodyczy, kwiatów, ale już nie - drogiego bukietu. Za niedopuszczalne uznał obdarowywanie lekarzy drogimi wydawnictwami książkowymi czy alkoholem.

- Na te "dowody wdzięczności", otrzymane od zadowolonego pacjenta po zabiegu, trzeba spojrzeć odważnie, kierując się własnym sumieniem - mówi prof. dr hab. Marian Zembala, kardiochirurg, transplantolog, konsultant krajowy w dziedzinie kardiochirurgii. - W mojej ocenie lekarzowi nie uchodzi przyjmować pieniędzy od pacjenta nie tylko dlatego, że zarabia całkiem dobrze. Ważniejsze jest to, że staje wtedy w konflikcie z najtrudniejszym - własnym sumieniem. Minęły bezpowrotnie te nieuczciwe wobec chorych zwyczaje, które w tamtej Polsce były nie tylko tolerowane, ale nawet społecznie czy środowis-kowo akceptowane.

Pieniądze nieetyczne

Podobnie mówi dr hab. n. med. Katarzyna Ziora, rzecznik praw lekarzy Śląskiej Izby Lekarskiej: - Okazywanie wdzięczności nie jest czymś nagannym i można ją okazywać na różne sposoby. Niektóre z nich są jednak, moim zdaniem, nie do zaakceptowania. Przyjmowanie pieniędzy przez lekarza w publicznej służbie zdrowia uważam za nieetyczne, nieeleganckie i niezgodne z prawem.

Prokurator Bogdan Święcz-kowski, były szef ABW, mówi dobitnie z właściwą sobie retoryką: - Każdy lekarz, który przyjmuje korzyści majątkowe w związku z opieką zdrowotną, jest dla mnie hieną, bo żeruje na krzywdzie innych. Jest pozbawiony wszelkich zasad moralnych.

Skoro tak, to dlaczego my, pacjenci, mamy wewnętrzny przymus, by iść do lekarza z kopertą? Korupcja nie bierze się sama z siebie i nie można mówić, że jedyną jej przyczyną jest chęć zysku środowiska medycznego. Mamy chyba we krwi przeświadczenie, że jak się komuś odwdzięczymy, to on zrobi dla nas coś lepiej, więcej. Zanim więc zaczniemy osądzać bliźnich, sami dokonajmy rachunku sumienia, aby mieć prawo wyznaczać innym normy moralne.

- Pamiętamy, jak w przeszłości, nie tak odległej, bez przysłowiowej "łapówki" nie można było kupić samochodu, a nawet roweru czy mebli - przypomina prof. Zembala. - Dzisiaj, z perspektywy standardów współczesnej Europy, wiemy, że te złe przyzwyczajenia były swoistym wyznacznikiem krajów i społeczeństw o niskiej reputacji.

Czy proces doktora G. wyznaczył nowe standardy w polskiej służbie zdrowia? Prof. Zembala zaprzecza. - Nie wyznaczył tych standardów nie tylko dlatego, że nie mógł, ale dlatego, że standardy są znane, jeżeli tylko ktoś jest na tyle uczciwy wobec chorego, że chce ich przestrzegać.

Jednak dla ratowania zdrowia - zarówno wtedy, jak i teraz - my, pacjenci, zrobimy z tą przysłowiową kopertą wszystko. Nawet nagniemy dla niej prawo.

- Na szczęście, z tym nie miałem problemu, ponieważ we Wrocławiu prof. Wiktor Bross nie tolerował takich postaw, a w Holandii, gdzie pracowałem jako specjalista kardiochirurg przez ponad 4 lata, przyjmowanie pieniędzy od pacjentów było dyshonorem i nikt tego nie robił. Od roku 1985 w Zabrzu prof. Zbigniew Religa skutecznie wprowadził w całym naszym zespole kodeks, który zdecydowanie wykluczał takie postawy wśród lekarzy - dodaje prof. Zembala, obecnie dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Nie wszyscy mają poglądy tak sprecyzowane i radykalne jak prof. Zembala. Chęć okazywania wdzięczności bierze się także z ograniczonej dostępności do lekarzy specjalistów, odległych terminów wizyt.

Dowód wdzięczności, ale jaki?

Co w takim razie może być dowodem wdzięczności, a jaka forma podziękowania jest już niedopuszczalna?

- Jest przyzwolenie dla symbolicznych, niedrogich podarunków, którymi mogą być dobra książka, butelka wina czy pojedynczy kwiatek (typowe w Holandii) - mówi prof. Zembala.

A co, jeśli pacjent chce przekazać pieniądze, bo go na to stać?

Darczyńcy szpitala

- Taki darczyńca, zamiast do prywatnej kieszeni lekarza, powinien donację przekazać dyrekcji szpitala lub fundacji szpitala na konkretny i udokumentowany cel - wyjaśnia profesor. - List z podziękowaniami będzie świadectwem i dokumentem, który pogodzi prawo chorego do wdzięczności, jeżeli go na nią stać, ale także prawo i obowiązek lekarza do bycia w zgodzie z etyką i sumieniem.

Sąd skazał dr. Mirosława G., byłego ordynatora kardiochirurgii stołecznego szpitala MSWiA, na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za korupcję - przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów. Stwierdził też, że te pieniądze mają zostać zwrócone pacjentom.

Mirosław G. nigdy nie przyznał się do winy, a jego pacjenci co prawda potwierdzili przekazywanie pieniędzy, ale nie w formie łapówek, a jedynie wdzięczności za udane operacje.

Profesor Piotr Kruszyński, prawnik, komentując tę sytuację, stwierdził, że doktor przyj-mował korzyści majątkowe w związku z pełnieniem funkcji publicznych. Dr hab. Katarzyna Ziora zaprzecza takiej ocenie: - Lekarz pracujący w publicznej służbie zdrowia nie ma, niestety, przywilejów funkcjonariusza publicznego, co często mylnie jest sugerowane społeczeństwu.

Niemniej, zdaniem prof. Kruszyńskiego, przepisy są tu jednoznaczne i nie ma znaczenia, kiedy zostanie wręczona koperta - przed, w trakcie czy po określonej czynności. - Jeżeli ja bym po przeegzaminowaniu studenta, który mógł być świetnie przygotowany i zasłużenie zdał, przyjął od niego kopertę, to też byłaby korupcja - dodał profesor.

Dr Jacek Kozakiewicz, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach twierdzi, że jednostkowa sprawa doktora G. nie może być dla lekarza wyznacznikiem postępowania. - Standardy naszego zawodu są oparte na niezwykle solidnych fundamentach od czasów Hipokratesa i są zapisane w konstytucji lekarskich sumień, czyli Kodeksie Etyki Lekarskiej - wyjaśnia.

Kwiatek albo cukierek

Granice korupcji wytyczył sąd, wydając wyrok na doktora G. Określił na podstawie własnego uznania, że prezentem mogą być słodycze albo kwiatek.

W jednej z katowickich kwiaciarni dorodna orchidea z przybraniem kosztuje około 200 zł. Można jeszcze kupić okazałą palmę w supermarkecie za 2,5 tys. zł. Ale sąd mówi, że można ofiarować kwiatek, a nie drogi bukiet, a tym bardziej drzewo. Gdzie jest granica cenowa?
Za najdroższy, duży tort czekoladowy w warszawskiej cukierni Eksnera też zapłacimy około 200 zł. Ale czy sąd powinien narzucać szczęśliwym pacjentom, jak wielka ma być ich wdzięczność? Jak rozwiązać ten dylemat? Dr Katarzyna Ziora proponuje, by odwołać się do ustawy farmaceutycznej, która zabrania przyjmowania prezentów o wartości przekraczającej 100 złotych. Jest to jakaś propozycja, równa dla wszystkich.

Prof. Janusz Czapiński uważa, że zjawisko korupcji w ochronie zdrowia ma dziś charakter marginalny. Nie tylko dlatego, że jesteśmy coraz bardziej świadomi swoich praw. Jeśli system w części finansowanej przez NFZ jest niewydolny, leczymy się prywatnie.

Pieniądze na stół

- W gabinetach prywatnych obowiązywać mogą inne zasady - mówi dr Katarzyna Ziora. - Tam lekarz ma prawo zarabiać jak każdy przedsiębiorca i wyznaczać swój cennik. Od dwóch lat dobrze zarabiających lekarzy fiskus zobowiązał do prowadzenia kas fiskalnych, a od bieżącego roku ten obowiązek spocznie na wszystkich lekarzach prowadzących działalność gospodarczą.

Zdarza się jednak, że ludzie gubią proporcje moralnego zachowania w pogoni za sławą i pieniądzem. - Dobrze więc, że wtedy strażnikiem moralności, obok dekalogu, staje się także niezawisły sąd, bo przywraca zasady, które powinny być przestrzegane w prawidłowych relacjach pacjent - lekarz i służbie choremu - mówi prof. Zembala. - Ten proces odsłonił i udokumentował bardzo chybotliwą i wciąż niedojrzałą polską demokrację, która uwielbia spiskowe teorie i stałe poszukiwanie wroga.

Prof. Zembala dodaje, że doktor Mirosław G. był dostatecznie mocno poniżany przez ponad cztery lata. - Nie mam wątpliwości, że nie zabił, jak mu zarzucali wówczas politycy, a zbyt często bezmyślnie przekazywali tę wiadomość dziennikarze. Z drugiej strony, niezawisły sąd podkreślił raz jeszcze bardzo stanowczo, że nie wolno tolerować przyjmowania przez lekarzy pieniędzy od pacjentów. Myślę więc, że w tym wyroku sądu, choć jeszcze nieprawomocnym, z satysfakcją przyjęliśmy to, że normalność wciąż ma cenę i wielką wartość moralną, etyczną i zawodową.

Pozwólmy doktorowi G. pracować

Prof. Marian Zembala uważa, że najwyższy już czas przestać zajmować się sprawą dr. Mirosława G. - Pozwólmy mu wrócić do zawodu i być potrzebnym w zespole kardiochirurgów Warszawy lub Krakowa, gdzie wcześniej pracował.

Czy wiązanie zapaści transplantacji serca z osobą dr. G. jest uprawnione? Profesor Zembala zaprzecza. Jego zdaniem aktywność transplantacyjna w kraju zależy od aktywności donacyjnej środowiska anestezjologicznego i to ono jest główną siłą rozwoju transplantacji, oprócz zaangażowania samych transplantologów. Ma prawo głosić takie poglądy, bo reprezentuje Śląskie Centrum Chorób Serca - nowoczesny szpital akademicki, który wykonuje rocznie ponad 2200 operacji serca u dorosłych i dzieci, i dokonał też ponad 950 transplantacji serca i prawie 100 transplantacji płuc. Jest wiodącym w Polsce ośrodkiem transplantacji tych narządów.

TERESA SEMIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski