Już nie toczą sporów o nic

Gmina Igołomia-Wawrzeńczyce jest zwana zagłębiem warzywniczym, a dopiero niedawno rozpoczęto tu budowę wodociągu FOT. EWA TYRPA

SAMORZĄD.

Nie pomogło wahadełko

Przed poprzednimi wyborami w gminie Igołowmia-Wawrzeńczyce było tak: samorządowcy skupili się na walce między sobą i ówczesnym wójtem Ryszardem Kaczmarczykiem. Torpedowali wszystkie inicjatywy, a wójt chociaż chodził z wahadełkiem, licząc, że mu pomoże, nic nie wskórał.

Nie bez powodu o gminie mówiło się, że kosy naostrzone już czekają. Obrady Rady Gminy przekształcały się w wielogodzinne pyskówki na różne tematy, często niezwiązane z programem sesji. Radnym zdarzało się wchodzić w nieswoje kompetencje, np. chcieli zwalniać nauczycieli, urzędników, lekarzy. Wchodzili na prowadzone budowy i szukali nieprawidłowości. Dlatego właśnie przerwano modernizację ośrodka zdrowia i budowę sali gimnastycznej w Wawrzeńczycach. Na nią, podobnie jak na budowę wodociągu wstrzymano dotacje, które obecnym władzom udało się utrzymać.

Kuriozum był brak komunalnej sieci wodociągowej. Kiedy sąsiedzi rozpoczynali budowę kanalizacji, w igołomsko-wawrzeńczyckiej gminie, zwanej zagłębiem warzywniczym, wodociąg był marzeniem. Efekt? Mieszkańcy skorzystali z kart do głosowania i z 15 radnych, cztery lata temu ponownie wybrali tylko dwóch. W wyborach przepadł też wójt.

Jego następcą został Józef Rysak. Czy mijająca kadencja różni się od poprzednich? - Zdecydowanie. Z Urzędem Gminy związany jestem od 16 lat, byłem radnym, wiceprzewodniczącym gminy, wicewójtem, ale takiej kadencji, w której radni współpracowali i nie toczyli sporów o nic, dotychczas nie było. To, co udało się zrobić jest efektem ich rozsądku oraz przewodniczącego Stefana Nawrota, który zawsze miał czas, żeby pomóc w sprawach gminy - podsumowuje wójt Rysak. Cztery mijające lata ocenia jako dynamiczny okres, w którym gmina zmieniła się pod wieloma względami. M.in. dokończono budowę sali gimnastycznej w Wawrzeńczycach i zbudowano drugą w Igołomi. Tam też powstaje przedszkole samorządowe. Na te inwestycje gmina pozyskała unijne dotacje. Łącznie udało się zdobyć 14 mln zł z zewnątrz - na inwestycje, jak i na małe projekty.

Przełom w oświacie

Poprzednie władze nie zdecydowały się na likwidację małych szkół - do niektórych uczęszczało kilkoro uczniów. W tej kadencji zlikwidowano je w Stręgoborzycach, Złotnikach, Pobiedniku Małym. Obiekty zagospodarowano na cele społeczne. Dzięki temu gminie, która wcześniej dopłacała nawet 1,5 mln zł do oświaty, w tym roku wystarczyła subwencja oświatowa.

Józef Rysak do porażki zalicza niepozyskanie dotacji pozwalającej na dokończenie wodociągowania gminy. Na pierwszy gmina dostała z zakończonego już Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. Na II etap - na lata 2007-2013 zdobyła 3 mln zł i dzięki temu zbudowano wynoszącą 50 km sieć, do której może podłączyć się 650 gospodarstw. Limit dotacji wynosi 4 mln zł, a oba etapy oszacowano na 12 mln zł.

Drogi to słaby punkt

Wprawdzie na 44 km dróg przeprowadzono remonty, jednak pieniędzy z zewnątrz nie było, a powódź mocno dała się we znaki. - Niestety, na drogi gminne nie ma programów unijnych. Są jedynie "schetynówki", ale bardzo trudno jest pozyskać dotacje, bo najwyżej punktowane są miasta z trudnymi skrzyżowaniami, a nie wiejskie drogi - komentuje wójt. Podkreśla przy tym, że postawiono na bezpieczeństwo drogowe i przy współpracy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, zbudowano chodniki w brakujących miejscach wzdłuż drogi krajowej 79. Teraz ciągów pieszych brakuje jedynie na 5 procentach długości "krajówki".

Do gminnej kasy wpływać będzie więcej pieniędzy, bo w uchwalonym studium zagospodarowani przestrzennego, o 687 ha powiększono obszar pod budownictwo mieszkaniowe oraz pod działalność gospodarczą.

Ewa Tyrpa

[email protected]