Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już nie wszyscy wołają głośno: „Jestem Charlie”

Z Francji Zbigniew Adamczyk
Walka z terroryzmem. Francja powoli podnosi się z traumy. Po ataku na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo” i po wielkiej manifestacji solidarności przyszedł czas na refleksje. Trzeba bowiem znaleźć odpowiedź, dlaczego doszło do porażki służb bezpieczeństwa – policji, żandarmerii, wojska i wywiadu – w walce z terroryzmem.

We Francji coraz głośniej mówi się o tym, że należy zmodernizować i rozbudować system penitencjarny. 68 855 skazanych odbywa karę w więzieniach przewidzianych na znacznie mniej miejsc, a największy ośrodek odosobnienia w Europie, w miejscowości Fleury-Mérogis, dosłownie pęka w szwach. Konieczne jest przy tym odizolowanie „normalnych” więźniów, od skazanych za propagowanie terroryzmu. Przykłady zamachowców, Cherifa Kouachi i Amedy’ego Coulibaly, pokazują, że więzienie to idealne miejsce, aby zostać radykałem.

Piętą achillesową jest również szkolnictwo. Jak przygotować debiutujących nauczycieli na reakcje i zachowanie uczniów, którzy ostentacyjnie opuszczają klasę, gdy tematem jest np. zamach 11 września w Nowym Jorku. Albo kiedy przed lekcją pływania dziewczynki z zasłoniętą nikabem twarzą przynoszą zwolnienia lekarskie. Dyrektorzy szkół często nie informują władz o bójkach i wandalizmie, aby nie psuć statystyki i opinii o szkole.

Nie ma sensu zmuszać dzieci żyjących w kraju postkolonialnym rodziców, którzy nigdy w życiu nie mieli w ręku egzemplarza „Charlie Hebdo”, aby stały w szeregu na baczność i śpiewały „Marsyliankę”, zanim nie zrozumieją, co oznacza tolerancja. Problem jest jednak głębszy, bo znalazło się kilku nieodpowiedzialnych nauczycieli, którzy otwarcie mówili, że masakra w redakcji tygodnika to sprawa rządu, chcącego odwrócić uwagę od galopującego bezrobocia.

Przy okazji narasta jednak równie groźne zjawisko islamofobii. Model anglo-saksoński, preferujący „uznawanie różnic”, również nad Tamizą zakończył się niepowodzeniem. Bo to nie religia jest groźna dla islamistów, ale zachodnia cywilizacja.

Trudno przewidzieć, co wydarzy się jutro. W sondażu dla magazynu „Paris Match” tuż po tragicznych wydarzeniach w Paryżu 88 proc. ankietowanych deklarowało „Jestem Charlie”. Dziś po krwawych zajściach w krajach muzułmańskich, gdzie nierzadko palono francuską flagę i protestowano przeciwko kolejnym karykaturom Mahometa, zostało ich tylko 44 proc.

– _Religia muzułmańska jest stosunkowa młoda. Liczy zaledwie 1300 lat i jest znacznie młodsza od chrześcijaństwa. Potrzebuje więc czasu, aby dojrzeć kulturowo i __społecznie _– tłumaczy Joelle Bouvry, historyk sztuki i szefowa Muzeum Narodowego Numizmatyki w Marsylii.

Paradoksalnie, na dramatycznych chwilach, jakie przeżywa Francja, najwięcej skorzystał prezydent François Hollande. Jeszcze niedawno był uważany za nieudacznika i człowieka bez charyzmy, z zaledwie 19-proc. poparciem. Dziś wzrosło ono do 40 proc. W oczach wielu Francuzów pozostał obraz prezydenta, który jest spokojny, opanowany, zdeterminowany i obecny w miejscach, gdzie doszło do dramatu; blisko rodzin ofiar i poszkodowanych.

Bez zbędnego patosu w wystąpieniach telewizyjnych Francois Hollande mówił, że „w tych trudnych chwilach musimy być solidarni, musimy być silni, zjednoczeni”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski