Pamiątkę z rozbiórki monumentu zachował też Piotr Fugiel, w PRL-u jeden z liderów nowohuckiej Federacji Młodzieży Walczącej. Fragmenty granitu z jego podstawy wmurował u progu swego domu w Krakowie. Nie przez przypadek znalazły się pod wycieraczką…
– To była dla nas sprzeczność sama w sobie – w TV Szczepkowska powiedziała, że komunizm umarł, a Lenin stał jak stał. To podziałało na nas jak płachta na __byka. Nabuzowani, nie odpuściliśmy – wspomina wydarzenia sprzed ćwierć wieku Piotr Fugiel.
Od wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. żadna z manifestacji w Nowej Hucie nie omijała pomnika w al. Róż. – Lenin był symbolem obcego panowania. Nie dość, że obrzydliwy z wyglądu, to jeszcze utożsamiał okupanta. Ludzi, którzy marzyli, żeby odstrzelić go z „ergiepanca”, znam parę tuzinów – opowiada Maciej Gawlikowski, dziennikarz i publicysta, w PRL-u aktywny działacz Konfederacji Polski Niepodległej.
Manifestacje, przeradzające się w regularne bitwy z ZOMO, nasiliły się kilka miesięcy po wyborach czerwcowych w 1989 r. Mimo że do władzy doszli przedstawiciele Solidarności, „King Kong” – bo tak nazywano Lenina – zdawał się nietykalny. Postanowili to zmienić młodzi ludzie m.in. z FMW i KPN. Ale bez odzewu pozostała m.in. prośba Włodzimierza Pietrusa z FMW, by dzielnicowa rada narodowa sprzedała go, a pieniądze przeznaczyła na szpitale i szkoły.
Od listopada 1989 r. zadymy u stóp Lenina odbywały się regularnie co środę. Kilkakrotnie podpalano pomnik, za podpałkę służyła stojąca obok milicyjna budka. – Nazywaliśmy to „płomiennymi przemówieniami Lenina” – śmieje się Grzegorz Surdy.
Ostatni raz demonstracja przeciwko upamiętnieniu wodza rewolucji odbyła się 6 grudnia. Bo 10 grudnia 1989 r., kilka dni przed pierwszymi w wolnej Polsce obchodami rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, pomnik zdemontowano i wywieziono do fortu w Swoszowicach.
Trzy lata później Lenin pojechał do Szwecji. Sto tysięcy koron dał za niego milioner „Big Bengt” Erlandsson, właściciel parku rozrywki rodem z Dzikiego Zachodu na południu Szwecji. – Zrobiliśmy na tym, niestety, dużo gorszy interes niż Budapeszt na sprzedaży swojego Lenina – zauważa Włodzimierz Pietrus.
Przypomnijmy. Pomnik w al. Róż odsłonięto 28 kwietnia 1973 r., w obecności przedstawicieli m.in. Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. To, że stanął w Nowej Hucie, było pomysłem poprzedniego I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Konkurs na projekt wygrał prof. Marian Konieczny, ówczesny rektor ASP w Krakowie.
Monument odlano z brązu w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych „Zgoda”. Miał 6,5 metra wysokości, wraz z 2-8-metrowym postumentem z granitu ważył 174 tony!
Nocą z 17 na 18 kwietnia 1979 r. dokonano zamachu na pomnik, ale skończyło się na zniszczeniu tylko… pięty. Po upadku komuny próbę wysadzenia Lenina przypisał sobie Andrzej Szewczuwianiec, działacz Solidarności, w 1988 r. inicjator strajku w Hucie im. Lenina. Ale dowodów na to nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?