Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już od 25 lat nie mamy pomnika Lenina

Piotr Subik
Ostatnie dni pomnika Lenina
Ostatnie dni pomnika Lenina Fot. Archiwum Piotra Fugla
Historia. – Po jednej z demonstracji wziąłem sobie na pamiątkę literę „L” z napisu „LENIN”. Ale była na tyle cenną pamiątką, że któryś z moich przyjaciół ją „sprywatyzował” – mówi Grzegorz Surdy, były krakowski opozycjonista, uczestnik zadym pod pomnikiem Włodzimierza Lenina. Dzisiaj mija 25 lat, odkąd zniknął on z Nowej Huty.

Pamiątkę z rozbiórki monumentu zachował też Piotr Fugiel, w PRL-u jeden z liderów nowohuckiej Federacji Młodzieży Walczącej. Fragmenty granitu z jego podstawy wmurował u progu swego domu w Krakowie. Nie przez przypadek znalazły się pod wycieraczką…

– To była dla nas sprzeczność sama w sobie – w TV Szczepkowska powiedziała, że komunizm umarł, a Lenin stał jak stał. To podziałało na nas jak płachta na __byka. Nabuzowani, nie odpuściliśmy – wspomina wydarzenia sprzed ćwierć wieku Piotr Fugiel.

Od wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. żadna z manifestacji w Nowej Hucie nie omijała pomnika w al. Róż. – Lenin był symbolem obcego panowania. Nie dość, że obrzydliwy z wyglądu, to jeszcze utożsamiał okupanta. Ludzi, którzy marzyli, żeby odstrzelić go z „ergiepanca”, znam parę tuzinów – opowiada Maciej Gawlikowski, dziennikarz i publicysta, w PRL-u aktywny działacz Konfederacji Polski Niepodległej.

Manifestacje, przeradzające się w regularne bitwy z ZOMO, nasiliły się kilka miesięcy po wyborach czerwcowych w 1989 r. Mimo że do władzy doszli przedstawiciele Solidarności, „King Kong” – bo tak nazywano Lenina – zdawał się nietykalny. Postanowili to zmienić młodzi ludzie m.in. z FMW i KPN. Ale bez odzewu pozostała m.in. prośba Włodzimierza Pietrusa z FMW, by dzielnicowa rada narodowa sprzedała go, a pieniądze przeznaczyła na szpitale i szkoły.

Od listopada 1989 r. zadymy u stóp Lenina odbywały się regularnie co środę. Kilkakrotnie podpalano pomnik, za podpałkę służyła stojąca obok milicyjna budka. – Nazywaliśmy to „płomiennymi przemówieniami Lenina” – śmieje się Grzegorz Surdy.

Ostatni raz demonstracja przeciwko upamiętnieniu wodza rewolucji odbyła się 6 grudnia. Bo 10 grudnia 1989 r., kilka dni przed pierwszymi w wolnej Polsce obchodami rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, pomnik zdemontowano i wywieziono do fortu w Swoszowicach.

Trzy lata później Lenin pojechał do Szwecji. Sto tysięcy koron dał za niego milioner „Big Bengt” Erlandsson, właściciel parku rozrywki rodem z Dzikiego Zachodu na południu Szwecji. – Zrobiliśmy na tym, niestety, dużo gorszy interes niż Budapeszt na sprzedaży swojego Lenina – zauważa Włodzimierz Pietrus.

Przypomnijmy. Pomnik w al. Róż odsłonięto 28 kwietnia 1973 r., w obecności przedstawicieli m.in. Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. To, że stanął w Nowej Hucie, było pomysłem poprzedniego I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki. Konkurs na projekt wygrał prof. Marian Konieczny, ówczesny rektor ASP w Krakowie.

Monument odlano z brązu w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych „Zgoda”. Miał 6,5 metra wysokości, wraz z 2-8-metrowym postumentem z granitu ważył 174 tony!

Nocą z 17 na 18 kwietnia 1979 r. dokonano zamachu na pomnik, ale skończyło się na zniszczeniu tylko… pięty. Po upadku komuny próbę wysadzenia Lenina przypisał sobie Andrzej Szewczuwianiec, działacz Solidarności, w 1988 r. inicjator strajku w Hucie im. Lenina. Ale dowodów na to nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski