MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Już rozmyślam o Rio

Rozmawiał Jan Otałęga
– Skok w dal? To dobry wybór, bo mam progresję wyników – przekonuje Karolina Zawiła
– Skok w dal? To dobry wybór, bo mam progresję wyników – przekonuje Karolina Zawiła FOT. ANNA KACZMARZ
Rozmowa z Karoliną Zawiłą z AZS AWF Kraków, liderką polskiej tabeli skoku w dal.

– Choć w dal skacze Pani dopiero drugi sezon, wynikiem 6,55 m wysunęła się Pani na czoło tegorocznej tabeli w Polsce.

– To mój życiowy rekord i cieszę się, że ustanowiłam go w Rzeszowie, w moim rodzinnym mieście. Niemniej od początku studiów na AWF mieszkam w Krakowie, tu wyszłam za mąż i to w tym miejscu rysują się sportowe i prywatne perspektywy. Mieszkam w bloku, ale marzę o domku z ogrodem.

– Wcześniej wiele lat uprawiała Pani skok wzwyż. Dlaczego zmieniła Pani konkurencję?

– Doszłam do pewnego pułapu. Miałam rekord 1,91 m i coraz trudniej było rywalizować z wyższymi ode mnie o głowę zawodniczkami. Co prawda imponującego wzrostu nie posiadam, ale duże rezerwy widzę właśnie w skoku w dal. Zresztą mój trener z Rzeszowa Janusz Mazur już dawno mówił, że powinnam skakać właśnie w dal. Zdecydowałam się w ubiegłym roku i teraz mam nowego opiekuna – po ośmiu latach współpracy pożegn­ałam się ze Stanisławem Zapartem, a szkoleniowcem został mój mąż Łukasz, niedawny lekkoatleta AZS AWF Kraków.

– Nie żałuje Pani zmiany?

– Nie, to dobry wybór, bo mam progresję wyników. Wiem, że muszę poprawić technikę skoku, ale osiągam już dobrą szybkość, dużo opanowałam też techniki rozbiegu, który na początku wydawał mi się ogromny.

– Jakie ma Pani cele sportowe?

– Cel wyznaczyłam sobie długofalowy: zamierzam wystartować na igrzyskach w Rio de Janeiro

– A tam na jaki wynik będzie Panią stać?

– Siedem metrów! Wiem, że to mityczna, dająca medale w wielu imprezach, granica. Ale po starannym przygotowaniu, wyeliminowaniu błędów technicznych i przy sprzyjającej pogodzie, stać mnie na takie wyniki. A po igrzyskach przyjdzie pewnie czas na dziecko...

– W tym sezonie mamy mistrzostwa Europy.

– Chciałabym pojechać do Zurychu, zadebiutować w takiej imprezie i powalczyć w pierwszej ósemce. Do pracy mobilizuje mnie prowadzenie na liście krajowych zawodniczek. I tak jednak skaczę jeszcze za blisko, bo minimum PZLA na mistrzostwa w Szwajcarii wynosi 6,65 m. Najbliższe tygodnie poświęcę na osiągnięcie tego limitu.

– Dobrą okazją mogą być mistrzostwa Polski, które odbędą się w dniach 29-31 lipca w Szczecinie.

– W krajowym czempionacie jeszcze nigdy nie stanęłam na najwyższym podium. Co prawda miałam dwa brązowe medale w skoku wzwyż, a w ubiegłym roku trzecie miejsce w dal, ale teraz chcę już poczuć, jak to jest być zwycięzcą.

– Miejsca na mistrzostwa Europy w każdej konkurencji są trzy. Kto w kraju jest najmocniejszym przeciwnikiem?

– Na pewno Teresa Dobija z AZS Łódź. Do tego po urlopie macierzyńskim wraca Małgosia Trybańska z AZS AWF Kraków, a być może na skok w dal zdecyduje się na tę chwilę uprawiająca trójskok Anna Jagaciak (Juvenia Puszczykowo – przyp.). To może niezbyt liczna, ale czołowa grupa, a dla mnie na pierwszy plan wysuwa się uzyskanie minimum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski