Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kabaret improwizujący

Redakcja
Grupa kabaretowa Ad Hoc z Krakowa
Grupa kabaretowa Ad Hoc z Krakowa
Twórcy kabaretowi w Polsce ciągle poszukują nowych pomysłów, którymi mogliby zaskoczyć widza. Eksperymentują nie tylko z tematyką, ale i formą. Prócz tradycyjnych programów opartych na skeczach i piosenkach, coraz częściej na scenie zobaczyć możemy samotnych stand - upowców, grupy teatralno – kabaretowe oraz grupy improwizujące. Dzisiaj – o tych ostatnich.

Grupa kabaretowa Ad Hoc z Krakowa

Improwizacja jako forma widowiskowa nie jest zjawiskiem nowym. Powstała w latach 60-tych XX wieku, a za jej twórców uznaje się  Keitha Johnstona (szkoła angielska) i Violę Spolin (szkoła amerykańska). Początkowo improwizacja była traktowana raczej jako rodzaj ćwiczenia warsztatu aktorskiego, dopiero później przeniesiona została na grunt komediowo – kabaretowy. W latach 90 – tych w Wielkiej Brytanii powstało show „Whose line is it anyway”, które wkrótce zaszczepili na swój grunt także Amerykanie, tworząc kultowy dziś program prowadzony przez komika Drew Carey’ego. Uczestnicy programu: Colin Morchie, Ryan Stiles, czy Wayne Brady stali się niemal ikonami komediowej improwizacji. Scenki z ich udziałem (gorąco polecam obejrzenie, choćby na polskiej stronie internetowej założonej przez wielbicieli tego show) to prawdziwe mistrzostwo dowcipu, refleksu i zmysłu komicznego w jednym. Program „Whose line is it anyway” pojawił się już w wielu krajach (m.in. Niemczech, Francji, Belgii czy na Węgrzech), od kilku lat polscy fani tego show zgłaszają też postulaty, aby wreszcie i u nas powstała rodzima wersja. Znając zamiłowanie naszych stacji telewizyjnych do wykupywania licencji amerykańskich programów, stworzenie polskiego odpowiednika „Whose line…” jest zapewne tylko kwestią czasu. Pytanie – czy będzie tak samo udany…

Chociaż programu nie ma jeszcze w polskiej telewizji, tu i tam zaczęły rodzić się grupy kabaretowe, nawiązujące do jego stylistyki i próbujące zmierzyć się z tego typu formą komediową. Grup tych jest w Polsce dokładnie 5 (być może akurat powstaje jakaś szósta, a nawet siódma, więc z góry przepraszam za to „dokładnie”). Jest warszawska Grupa Kancyk!, KWIK z Wrocławia, No Potetoes z Lublina, W Gorącej Wodzie Kąpani z Gdańska oraz Ad Hoc z Krakowa. Ponieważ tak się złożyło, że jestem dość mocno związana z tą ostatnią, nie będę wszystkich szczegółowo opisywać, aby nie być posądzoną o brak obiektywizmu, czy – nie daj Boże – faworyzowanie. Związek z Grupą Ad Hoc pozwala mi natomiast na spojrzenie na improwizacje bardziej „od środka”, co akurat może się tu przydać.

Idea programów kabaretowych zbudowanych na improwizacji jest taka, że aktorzy improwizują różne scenki oparte o określone zasady (zasadą może być na przykład konieczność zaczynania zdań od kolejnych liter alfabetu lub posługiwania się w rozmowie tylko pytaniami), a publiczność ma duży wpływ na to, co dzieje się na scenie. Decyduje na przykład, kim będą aktorzy, w jakim miejscu będą się znajdować, lub jakich kwestii powinni w danej scence użyć. Tyle ogóle zasady, reszta to żywioł i czysta improwizacja, czyli – wszystko zdarzyć się może. Ponieważ scenki są improwizowane, mogą się udać lub nie, i z tym zarówno aktorzy jak i publiczność muszą się pogodzić już na starcie. Godzą się dość łatwo, bo w improwizacjach niepisana umowa między aktorami a publicznością jest inna niż ta zawierana podczas „normalnego” spektaklu kabaretowego. W praktyce wygląda to tak, że „porażka” aktora w jakiejś scence bawi czasem bardziej niż sukces (zwłaszcza wtedy, gdy to publiczność podłożyła mu kłodę pod nogi, obdarowując jakąś niewdzięczną rolą i cieszy się z owoców swego okrucieństwa), a udane „wybronienie się” dobrym żartem bywa znacznie bardziej doceniane niż świetnie przygotowany skecz i potrafi wywołać na widowni prawdziwą euforię. Innymi słowy, oglądająca improwizacje publiczność więcej wybacza, ale i więcej wymaga. Aktorzy nie mogą w końcu być tylko odtwórcami, muszą żywo reagować, być cały czas w pogotowiu, wykazywać się refleksem i – nawet przy niezbyt udanej scence – nie dać się zbić z pantałyku. To trudne zadanie, wierzcie mi, ale i satysfakcja z każdego powodzenia bywa ogromna.
Prócz wymienionych grup istnieje w Polsce jeszcze serial Spadkobiercy, będący improwizowaną, sceniczną parodią konwencji opery mydlanej. Pomysłodawcą powstałego na początku lat 90- tych serialu był Dariusz Kamys (znany wszystkim kiedyś z kabaretu Potem, obecnie – Hrabi), a w role bohaterów tasiemca wcielają się takie osobowości polskiej sceny kabaretowej jak Joanna Kołaczkowska, Agnieszka Litwin, Wojciech Kamiński, Robert Górski, Artur Andrus czy Marek Grabie (ten ostatni w roli doktora Dreyfusa to mój zdecydowany ulubieniec). Od 2009 serial można oglądać w TV4. Spadkobiercy różnią się od programów improwizowanych w stylu „Whose line…”. Tu wszystko imituje typowy amerykański serial, aktorzy grają więc te same postaci, w każdym odcinku wchodząc ze sobą w inne relacje. Dopiero przed wejściem na scenę dowiadują się, z kim będą grać i mniej więcej do czego powinni w rozmowie zmierzać (np. do kłótni), ustalone jest też zdanie kończące daną scenkę –  reszta zależy już od aktorów. W porównaniu do wzorowanych na „Whose line…” gier improwizacyjnych, aktorzy nie są zmuszani do trzymania się określonych zasad, co może być zarówno ułatwieniem, jak i utrudnieniem. Ułatwieniem – bo mają pełną dowolność w prowadzeniu dialogu, utrudnieniem – bo zasady w grach improwizacyjnych pomagają aktorom odnaleźć się w scence i często same w sobie wywołują efekt komiczny. Bez nich aktor o efekt musi zadbać sam, ale w przypadku takich kabareciarzy jak Kołaczkowska czy Grabie, nie ma się czego obawiać. Tym, którzy jeszcze nie widzieli, polecam sprawdzić to osobiście.

Aneta Stokes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski