Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kabaret ma bawić i wzruszać. Taką receptę dał nam Hemar

Wacław Krupiński
Janusz Szydłowski zaprasza na premierę 27 maja
Janusz Szydłowski zaprasza na premierę 27 maja Fot. Łukasz Popielarczyk
Rozmowa. JANUSZ SZYDŁOWSKI o premierze Teatru Variété „Powróćmy do tamtych lat”.

- Reżyserując ten spektakl, powracasz do swoich „tamtych” londyńskich lat…

- To właśnie wtedy rozkochałem się w tej twórczości, poznałem artystów, dla których te piosenki i teksty były pisane: chociażby Zofię Terné, która miała wystąpić w ostatnim programie Hemara, przygotowywanym w sierpniu 1939 roku w nowo założonym przez Jarosy’ego kabarecie Figaro. Do premiery już nie doszło. Wybuchła wojna. Także - Władę Majewską, Lolę Kitajewicz, Stanisława Ruszałę - ostatniego męża Lody Halamy, Renatę Bogdańską, czyli generałową Andresową; z Renatką śpiewaliśmy piosenki z okresu wojennego. Wszyscy ci artyści wcześniej pracowali z Marianem Hemarem i widać było, czego nauczył ich mistrz. Ich piosenki, monologi, skecze, szmoncesy to były sceniczne perły.

- Sam późno przyjechałeś do Londynu.

- W 1986 roku, 14 lat po śmierci Hemara. Ale jestem dumny, że jego laseczkę Zosia Terné przekazała właśnie mnie. Występowałem m.in. w POSK-u w rewiowym spektaklu „Powróćmy jak za dawnych lat”, który reżyserowała Włada Majewska.

- Poznałeś także słynnego Ref Rena...

- ...Feliksa Konarskiego, tego od piosenki „Czerwone Maki na Monte Cassino”. Przyleciał kolejny raz z Chicago i w Ognisku Polskim przygotowywał program satyryczno-rewiowy „Smacznego”, według własnego scenariusza. Miałem przyjemność występować z nim na scenie i byłem nawet jego asystentem. Pamiętam, jak było mi niezręcznie, gdy te doświadczone artystki z pełną pokorą słuchały moich uwag, ponieważ wiedziały, że wskazał mnie mistrz.

- Wróćmy do Hemara, który pisał „Moją ojczyzną jest polska mowa…”.

- Jego mądrość i inteligencja, jego znajomość mentalności Polaków sprawiają, że jego satyra ma wartość ponadczasową. Hemar świetnie znał też psychikę kobiet i potrafił to wykorzystać w pracy z aktorkami, w kształtowaniu ich osobowości scenicznej. Był przy tym wielce kochliwy i romantyczny, nawet kiedyś w Parku Stryjskim strzelił sobie z powodu pewnej kobiety w serce.

- Tamte kabarety żywiły się także polityką.

- Wychodził na scenę w legendarnym Qui Pro Quo Jarosy i rzucał dowcip na temat premiera Grabskiego: „Jaka jest różnica między Grabskim a trawą?” I odpowiadał: „Różnica jest taka, że trawę można zgrabić, a Grabskiego nie można strawić”. Na drugi dzień premier Grabski zadzwonił do dyrektora kabaretu Jerzego Boczkowskiego, oznajmiając: „Proszę pana, chętnie wystąpię w każdym następnym programie”.

- Już widzę, jak dziś dzwoni pani premier… Poczucie humoru nie każdemu dane.

- A oni je mieli. I wytworność, i klasę. „High life, bon ton, savoir vivre, pardon” - chciałoby się cytować Jerzego Jurandota. No i widzimy, jak ci wspaniali twórcy pokazywali piękno języka polskiego, jego wszelkie niuanse. A faktem jest, że w 80 procentach twórcami show-biznesu w okresie międzywojnia byli Polacy pochodzenia żydowskiego. Trzeba to powiedzieć jasno i możemy się z tego tylko cieszyć.

- Wcześniej, w Warszawie, miałeś okazję spotykać inną gwiazdę owych lat - Mirę Zimińską.
- Z jakąż radością wspominała te lata, a pamiętała repertuar nie tylko swój, ale i koleżanek. Inteligentna, utalentowana, złośliwa. Setki tekstów i nut, jakie od niej dostałem, zrodziły moją miłość do ich twórców. Moim obowiązkiem jest ożywiać tę tradycję, górującą nad obecną rozrywką. Tamte kabarety Warszawy stały się tak modne, że mało kto ich nie odwiedzał. To do kina chodzono tylko wtedy, gdy była gwarancja, że na ekranie pojawi się ktoś z aktorów oklaskiwanych na scenie.

- Twórczości Hemara poświęcałeś już spektakle w wielu teatrach. Teraz w Variété.

- I wiem, że do tych trzech filarów przedwojennego kabaretu - Tuwima, Hemara, Jurandota - jeszcze powrócę.

- Legendarne piosenki i teksty powierzyłeś teraz legendom krakowskiego teatru: Annie Polony, Jerzemu Treli, Tadeuszowi Hukowi.

- Chciałem udowodnić, że ci wspaniali aktorzy dramatyczni odnajdą się w takiej formie. Ania z Jurkiem przedstawią zabawny skecz Konarskiego „Buty”, Ania zaśpiewa „Nikt tylko ty” z repertuaru Ordonki, a Jurek powie wiersze Hemara i Tuwima. Tadzio pokaże z kolei, że świetnie sobie radzi z piosenką aktorską, czego wcześniej nie robił. Obok nich znakomici: Marta Bizoń, Barbara Garstka, Karol Wolski. Sam wystąpię m.in. w piosence „Madame Loulou”, w szmoncesie „Pies mojej żony”.

- W jakich aranżach zabrzmią stare piosenki?

- Współczesnych, Olega Sznicara, ale z pełnym szacunkiem dla tradycji. I słowa. Wybrałem Olega, bo pracowałem z nim w PWST, wiedziałem zatem, że bezbłędnie czuje konwencję gatunku.

- Jaki to będzie wieczór?

- Taki, jak chciał Hemar. A on twierdził, że ma być i śmiesznie, i lirycznie, i smutno. Bo kabaret ma wzruszać i bawić.

Rozmawiał Wacław Krupiński

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski