Waldemar Bałda: O TYM SIĘ MÓWI
Burmistrz ów wyznał, że choć żadna opozycja na jego stołek nie dybie, zamierza zasiadać na nim nie dłużej niż trzy kadencje. Uzasadnił to logicznie: pierwsze czterolecie poświęcił na naukę zarządzania miastem oraz zdobywanie kontaktów, bez których ani rusz, w drugiej poszedł ostro w inwestycje, trzecia ma być porą żniw oraz dalszego podnoszenia standardów cywilizacyjnych miasta. Dłuższej kariery nie przewiduje: obawia się, że 12 lat wystarczy, bo potem może przyjść rutyna, równie zła jak marnowanie czasu przez uczącego się sztuki administrowania debiutanta.
Mój bonza dotrzymał słowa. W połowie trzeciej kadencji, kiedy sypały się nań laury za dokańczane przedsięwzięcia, poszedł do sejmu, zaliczył pracowitą kadencję, a reelekcja ominęła go tylko dlatego, że jego partia zanotowała nieciekawy wynik, on sam bowiem w okręgu miał najwięcej głosów. Interludium między końcem urzędowania na Wiejskiej a kolejną elekcją samorządową spędził na wysokiej godności w urzędzie marszałkowskim, po czym pokonawszy rywali w pierwszej turze wrócił do burmistrzowania. I zdaje się, że znów wszyscy są z niego zadowoleni.
Wspominam z niejakim rozrzewnieniem tę biografię, bo pewna klika destruktorów znów zagięła parol na samorządowców - i zapowiada administracyjne ograniczenie czasu piastowania najważniejszych stanowisk do ośmiu lat. Nie mam wątpliwości: im nie chodzi o odspawanie od stołków nieudaczników, lecz zwiększenie szans swoich protegowanych. Bo tak się jakoś składa, iż członkowie owej partii cieszą się nieprzesadnym mirem u wyborców; trzeba więc coś wymyślić, żeby pozbyć się konkurencji.
To ambitny plan - ale że luźno trzymający się rzeczywistości? No to co... Każdy jest dobry, jeśli daje widoki na sukces. Zwłaszcza, że zawsze można podeprzeć się amerykańskimi zasadami, nieprzewidującymi dla prezydenta - nawet najsprawniejszego - dłuższego niż 8-letnie rezydowania w Białym Domu; i zawsze też można pominąć milczeniem drobiazg, że nikt inny, jak dżentelmeni z tego samego środowiska politycznego przeforsowali swego czasu zmianę statutu Solidarności, która (iżby także w sferze symboli różnić się od niesławnej pamięci CRZZ) już w Sierpniu ustaliła dla swego przewodniczącego maksymalnie dwukadencyjne przywództwo.
Mój burmistrz postulował ograniczenie czasu zasiadania na szczycie magistratu z powodu troski - optujący za dwiema kadencjami dla jemu podobnych czynią to z wyrachowania. Taka mała różnica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?