Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kaja Danczowska była w tym pociągu

Redakcja
RELACJA. Prof. Kaja Danczowska, krakowska skrzypaczka, wraz z córką, pianistką Justyną, wsiadły w sobotę w Warszawie na Dworcu Centralnym do pociągu do Krakowa. Była godz. 18.30. Za dwie godziny i kilka minut...

"Żyjemy. Justyna i ja. Wyniesiono nas z tego pociągu. K" - tak brzmiał pierwszy SMS, który dotarł do mnie około drugiej godziny w nocy z soboty na niedzielę. Potem przyszły następne, że są całe i zdrowe, tylko bardzo zdenerwowane, i czują się jakby jeszcze raz narodzone, bo dostały od życia drugą szansę, drugie życie.

Kilka godzin później Justyna na FB napisze: "Tak, byłam w tym pociągu. Z mamą. Obu nam nic się nie stało... Składam moje gorące podziękowania wszystkim Siłom, które nad nami czuwały."

- Siedziałyśmy w ostatnim wagonie. To nas zapewne uratowało - mówi nam Justyna Danczowska. - Nagle poczułyśmy ogromne hamowanie, silne szarpnięcie, potem huk. Plecak i inne rzeczy spadły ze stelaża, prosto na mnie, na głowę. Siła hamowania była ogromna, mama poleciała na mnie.

A potem była cisza i ciemność, a także ogromne zdenerwowanie i niepokój. - Nie wiedziałyśmy, co się stało. Początkowo myślałyśmy, że pociąg się wykoleił - mówi Justyna Danczowska. - Poproszono nas, abyśmy opuściły wagon. Ale zejść z wagonu na nasyp kolejowy nie jest łatwo. Stopień jest bardzo wysoko. Nie wiem, trzeba zeskoczyć metr, a może więcej... Pomagał nam chłopak z przedziału. Bez niego nie dałybyśmy rady. Wyprowadzono nas. Służby oświetlały już teren. Wtedy zdałyśmy sobie sprawę, że zdarzyła się katastrofa i jak wielu jest rannych.

Tych, którzy ocaleli ratownicy zgromadzili na polanie przy torach. - Tam spotkałyśmy znajomych, np. dyrygenta pana Warcisława Kunca. Powiedział nam, że jechał z Krakowa do Warszawy. Wtedy zrozumiałyśmy, że musiało dojść do zderzenia dwóch pociągów - wspomina Justyna Danczowska.

- Spotkałyśmy także panią prof. Szczepanowską, skrzypaczkę, która jechała do Warszawy. Była wynoszona z pociągu przez okno. Miała ogromnego guza na głowie. Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie dobrze - mówi Justyna Danczowska. - Potem powiedziano nam, że 1,5 kilometra od miejsca, gdzie jesteśmy, jest szkoła, gdzie możemy przejść, by dostać herbatę, gdzie można usiąść. Ktoś nas tam podwiózł...

AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski