Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kalemba: Garbarnia gra piłkę miłą dla oka

Rozmawiał Jerzy Filipiuk
Krzysztof Kalemba w końcówce meczu z Porońcem strzelił gola na 2:2
Krzysztof Kalemba w końcówce meczu z Porońcem strzelił gola na 2:2 Fot. Andrzej Wiśniewski
Rozmowa. Obrońca trzecioligowej Garbarni Kraków KRZYSZTOF KALEMBA opowiada o sobotnim meczu piłkarskim z Porońcem Poronin w 27. kolejce grupy małopolsko-świętokrzyskiej, zremisowanym na boisku przy Rydlówce 2:2.

– Cieszycie się, czy martwicie podziałem punktów?

– Z przebiegu pierwszej połowy można się cieszyć, ale z całego meczu – nie, to zgubione dwa punkty.

– Rozgrywki w grupie małopolsko-świętokrzyskiej toczą się w bardzo ostrym tempie. Czujecie już pewne zmęczenie?

– Od pierwszej środy po Świętach Wielkanocnych gramy rytmem środa – sobota, środa – sobota. Mecze ligowe przeplatane były jeszcze spotkaniami o Puchar Polski. Trochę „w nogach” mamy, ale też mamy nadzieję, że jesteśmy tak przygotowani, iż całą rundę będziemy grać bardzo dobrze.

– Trzeci w tabeli zespół z Podhala postawił wam trudne warunki gry.

– Trochę może przestraszyliśmy się Porońca, ale wraz z upływem czasu kontrolowaliśmy przebieg gry. Bramka się nam należała. I to jeszcze jedna, przynajmniej. A mój strzał? Podszedłem, uderzyłem i wpadło. Moim zdaniem, błąd popełnił bramkarz (piłka przeleciała mu po rękach – przyp.), ale nie mnie to oceniać.

– Decyzje sędziów wzbudzały sporo kontrowersji na trybunach. Co Pan o tym sądzi?

– Sędziowie trochę się pogubili w pierwszych 20 minutach. Potem trochę się „ogarnęli”. Ale może lepiej nie mówmy o nich...

– Dużo pomogła wam czerwona kartka, jaką kwadrans przed końcem meczu zobaczył Bartłomiej Piszczek. Pewnie od tego momentu grało się wam trochę łatwiej.

– Zgadza się, rywale musieli się cofnąć, ponieważ grali w osłabieniu. Uważam jednak, że drugą połowę spotkania zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze. Rywale – poza bramką na 2:0 praktycznie – nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji.

– W Porońcu wystąpiło aż pięciu zawodników, którzy kiedyś występowali w Garbarni. Jak się Panu grało przeciwko byłym kolegom klubowym?

– Na boisku nie ma kolegów. Musi być walka. Później, po meczu, można przybić „piątkę”, pójść na piwo.

– Garbarnia od 28 września, czyli od meczu z... Porońcem, nie musiała odrabiać dwubramkowej straty. W Poroninie się nie udało, było 0:3, w sobotę – tak.

– Udało się nam strzelić dwie bramki. Brakło tej jeszcze jednej. Może troszeczkę czasu na jej zdobycie. Cieszymy się z tego punktu i gramy nadal.

– W rundzie wiosennej graliście już z Wisłą Sandomierz, Granatem Skarżysko-Kamienna, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, Sołą Oświęcim, Wisłą II Kraków i ostatnio Porońcem. Teraz czekają was mecze z zespołami z dolnej części tabeli.

– To prawda, ale nie można ich lekceważyć, bo walczą o utrzymanie, dlatego, moim zdaniem, to będą jeszcze trudniejsi przeciwnicy niż ci z góry tabeli.

– Teraz czekają was dwa wyjazdowe mecze: w Bodzentynie z Łysicą i w Tarnowie z Unią. Jakie są wasze oczekiwania?

– Chcemy zdobyć 6 punktów.

– Mecze Garbarni stoją na różnym poziomie, ale jednego im nie można odmówić: emocji jest co niemiara.

– Biegamy, gramy swoje, więc stwarzamy sytuacje. Chcemy grać jak najlepiej z tyłu, choć nie zawsze się udaje zagrać na zero. Ale z przodu zawsze jest to piłka miła dla oka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski