Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamienny auł

Redakcja
Ładujemy plecaki do kursowego jeepa. Kilkakrotnie wyższa stawka za przejazd nie dziwi nas zbytnio. Kierowca obiecał jednak, że zawiezie nas do rodzinnego domu, gdzie przez kilka dni będziemy mogli się zatrzymać.

Hynalyk - samotna wyspa Kaukazu

Mijamy małe domki i pałace azerbejdżańskich biznesmenów oraz polityków. Po pewnym czasie droga przestaje być równa, a jeep podskakuje coraz częściej na wybojach. Zielone pagórki szybko rosną w potężne góry, a lawiny kamieni spływają w wąwozy. Trzymam się kurczowo uchwytu, by głową nie uderzać w sufit.
Kiedy przejeżdżamy przez strumyk, traktuje to jak atrakcję turystyczną, gdy pokonujemy rzekę, zamykam oczy. Górale śmieją się do rozpuku. Zaraz będziemy jechać tyłem przez błotniste urwisko. Ich wesołość nie dodaje mi jednak odwagi.
\\\
Wreszcie dojeżdżamy do celu. Jesteśmy na wysokości 2100 m n.p.m. w Hynalyk. Mała wioska - kaukaski auł - wita nas kamienną zabudową. Naprzeciw nam wychodzi kobieta - matka kierowcy. Odkąd najstarszy syn wyruszył w góry ze stadem, to ona sprawuje władzę w domu. Syn zwalnia ją z tego obowiązku.
Mocno zakorzeniony patriarchat widoczny jest w całym Azerbejdżanie, tu jednak ma szczególny wydźwięk i siłę. Jako goście nie mamy wstępu do kuchennej i jadalnej izby kobiet, choć to właśnie tam toczy się życie rodziny.
Natychmiast zmieniam strój, zakładam kapelusz szczelnie okrywający włosy. Przez najbliższe kilka dni obserwujemy życie wioski i domu. Naszymi przewodnikami są chłopcy. Kamienne domy zaskakują funkcjonalnością. Ścisła zabudowa tworzy wąskie uliczki, wijące się wciąż w górę i w górę. Na samym szczycie większy, przestronniejszy dom - to meczet.
Kaukaz rządzi się swoimi prawami. Ludzie są powściągliwi, nie jesteśmy już osaczani przez ciekawskich gapiów. Raczej pilnie obserwowani.
\
\\
Hynalyk położony na stromej górze sprawia wrażenie samotnej wyspy Kaukazu. Z oddali wynurza się zza chmur - bajkowy widok. Ciężkie warunki i surowe normy społeczne doprowadziły do izolacji poszczególnych wiosek. Sąsiadują tu więc ze sobą grupy ludzi, władające odrębnymi, w najmniejszym stopniu niepodobnymi do siebie językami, różnią się też tradycją i obyczajami.
Do Hynalyku przez wieki wiodła jedna droga. Czas Breżniewa przyniósł ułatwienie - elektryczność i łatwiejszą trasę. Jednak starsi, którzy wciąż są mądrością i siłą wioski, nie są zwolennikami zmian. Wszystko musi być dokładnie przedyskutowane, przemyślane. Każda decyzja związana z życiem aułu wymaga ich akceptacji: śluby, wyjazdy, nauka dzieci.
Pilnują porządku i tradycji przodków. Ławka przy bramie jest ciągle zajęta. Czarne, wysokie czapy i ciężkie baranie kożuchy z dala wskazują na dostojeństwo właściciela. Chłopcy przedstawiają nas. Mężczyźni uprzejmie wymieniają z nami pozdrowienia i szybko wracają do ważnych rozmów lub godnego milczenia.
Hynalyk - dowiadujemy się - był pierwszą osadą na Ziemi. To stąd rozeszli się ludzie, kiedy opadły wysokie wody oceanu… Hynalyk był jednak wyspą - nie myliliśmy się.
EWA MATUSZEK
Fot. autorka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski