Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Bednarek: Tata się wzruszył, jak usłyszał moją piosenkę

Iwona Makarska
Paweł Lacheta
To moi przyjaciele przypominają mi, kim jestem - mówi Kamil Bednarek. - Dzięki pokorze rozwijamy się i szanujemy ludzi

Radość, łzy wzruszenia, tęsknota - na twarzach ludzi podczas twoich koncertów widać mnóstwo różnych emocji. Przekazujesz im je ze sceny, a oni identyfikują się z nimi w pewien sposób. Odżywają ich własne przeżycia i wspomnienia. To wspaniały widok. Czy o to właśnie chodzi?

Piosenki, które śpiewam, to zbiory moich własnych przeżyć i doświadczeń. Chcę je przekazywać. Jestem znany i muszę na wiele rzeczy uważać, ale też jestem człowiekiem. Ty masz pasję i robisz to, co kochasz, ja też mam pasję i robię to, co kocham. Ludzie z drugiej strony sceny także mają lepsze i gorsze chwile w życiu. Nie każdy może w tym kraju realizować się tak, jak chce, nie jest łatwo tutaj żyć, ale ten koncert jest momentem, kiedy można o tym zapomnieć, zjednoczyć się i być połączonym jedną, wielką energią. Patrzę na ludzi i już wiem, jakie emocje są we mnie i w nich. I to się nie nudzi. Uzależniłem się od koncertów. Jak jestem w domu przez tydzień, to nie wiem, co mam ze sobą zrobić, nosi mnie. Piękna sytuacja.

Płyta „Oddycham”, wydana w 2015 roku, była realizowana na Jamajce. Marzyłeś, by tam polecieć. Czego nauczyłeś się na tym wyjeździe? Warto było?

Jamajka była marzeniem mojego życia. Myślałem, że spełni się dopiero, jak będę mieć dzieciaki, rodzinę i siwą brodę. A stało się to szybciej i zupełnie niespodziewanie. Marzenie warto ściągać myślami, cały czas się na nim skupiać. Jamajka to miejsce, które pozwala poczuć pokorę przed życiem. Ci ludzie są tam bardzo biedni. Nie musisz mieć pieniędzy, żeby przetrwać na Jamajce. Zjada się ryby, pyszne owoce i warzywa. Bieda powoduje, że człowiek zastanawia się nad sobą. Widząc ją myślę, że tyle razy marudziłem, że coś jest nie tak w moim życiu, a ludzie na Jamajce żyją w naprawdę trudnych warunkach.

Jak współpracowało ci się z tamtejszymi muzykami?

Muzycy na Jamajce mają zupełnie inne podejście do muzyki niż my. Jak grają, to tańczą całym ciałem. Otworzyło mi to wyobraźnię. Nie wolno bać się pomysłów, nawet tych, które wydają się być dziwne. Masz pomysł? Nie bój się, zrób to, spróbuj! Spraw, żebyś to ty był inspiracją. Dlatego łączę gatunki muzyczne. Pojechaliśmy tam, żeby nauczyć się czegoś nowego. Współpracowaliśmy z muzykami Shaggy’ego, a Alborosie - światowa gwiazda muzyki reggae - zgodził się z nami spotkać i wystąpić na naszej płycie. Była też sekcja Deana Frasera, który ma największy szacunek wśród muzyków jamajskich. Dograł na saksofonie fantastyczną solówkę do utworu „List”. Mój tata, który napisał tę piosenkę, wzruszył się, kiedy to usłyszał. Od muzyków z Jamajki można nauczyć się lekkości w graniu - im mniej dźwięków, tym lepiej i więcej nie trzeba.
Brakuje ci czasem anonimowości?

Zawsze bardzo chciałem mieć dużo fanów i być rozpoznawalnym. Kiedy już to wszystko mam, czasem tęsknię za anonimowością. Zdałem sobie sprawę, jak to jest potrzebne w życiu. Miałem już takie momenty, kiedy byłem bardzo zmęczony, ale też takie, że byłem gdzieś za granicą na wakacjach, ktoś mnie poznał i machał ręką - jednak brakowało mi tego. Często ktoś, kto nie zna mnie do końca, nadaje mi „etykietkę” i ocenia w określony sposób. A potem mówi, że był przekonany, że mi odbiło, ale pomylił się. Jestem po prostu sobą.

Trudne jest życie w show-biznesie? Jak w tym wszystkim się nie zagubić?

Przyjaciele przypominają mi, kim jestem. Nie wolno zapominać o pokorze, bo to ona sprawia, że rozwijamy się dwa razy szybciej. Jeżeli masz w sobie pokorę, szanujesz ludzi. Nic nie trwa wiecznie. Jednego dnia jesteś na szczycie, a drugiego wszystko może się zmienić. W całej tej podróży najważniejszą siłą są dla mnie ludzie - fani i wszyscy, którzy pomagają mi pchać to do przodu i rozwijać się. Mam szczęście do ludzi. Trzeba pamiętać cały czas o tym, co działo się przed sukcesem. Byłem świadkiem, kiedy młodzi ludzie byli raz czy dwa w telewizji, głowa do góry i zapomnieli o wszystkim. Są takie przypadki. Trzeba pielęgnować szacunek do samego siebie i do ludzi. Jeśli zapomina się o wartościach, to można wpaść w ten wir show-biznesu, który zrujnował życie niejednej wielkiej osobie.

Przygotowujesz z zespołem kolejną płytę. Jaka ona będzie?

Będzie znowu inna. Połączę kilka gatunków muzycznych, których wcześniej nie wykorzystywałem. Trochę unowocześnię brzmienie i zmienię na odważniejsze, ale tak, by nie przesadzić - wszystko ze smakiem. „Oddycham” to zbiór piosenek sprzed dwóch lat. Wcześniej nie byłem gotowy wokalnie, by je zaśpiewać. No nowej płycie będą rootsy, ballady, reggae z rapem. Bawię się muzyką. To jest bardzo rozwijające. Chciałbym, żeby każdy na nowej płycie znalazł coś dla siebie.

***

Kamil Bednarek

Urodził się 10 maja 1991 roku. Mieszka w niewielkiej miejscowości Lipki na Opolszczyźnie. W 2012 roku wydał pierwszą solową płytę „Jestem”, w 2015 roku drugą: „Oddycham”, zrealizowaną na Jamajce. Współpracował już z takimi muzykami jak m.in. Gentleman, Alborosie, Dean Fraser czy Junior Kelly.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kamil Bednarek: Tata się wzruszył, jak usłyszał moją piosenkę - Dziennik Zachodni

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski