Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Grosicki: Zagrać tak w czerwcu - to marzenie

Remigiusz Półtorak, Wrocław
Kamil Grosicki jest dzisiaj jednym z największych atutów kadry
Kamil Grosicki jest dzisiaj jednym z największych atutów kadry fot. Paweł Relikowski
- Jak się rozpędzę, trudno mnie zatrzymać - mówi Kamil Grosicki, zdecydowanie najlepszy obecnie skrzydłowy polskiej reprezentacji.

Trzeba podkreślić, że nawet na tle wyjątkowo słabego rywala Grosicki znakomicie zakończył ostatnie zgrupowanie kadry przed powołaniami na Euro. Był wszędzie - po lewej stronie, po prawej, strzelał (dwa gole) i jeszcze znakomicie asystował.

Mecz z Finlandią był dotychczas najlepszym dla Pana w reprezentacyjnej karierze?

Czy najlepszy? Powiedziałbym: bardzo dobry. Na pewno nie będę na siłę szukał mankamentów. Patrząc na wynik, wszystko i mnie, i drużynie wychodziło znakomicie. Teraz marzy mi się, żeby taki mecz zagrać w czerwcu. I to nie jeden! (śmiech)

W ciągu kilku dni widać duży postęp, bo z Serbią tak dobrze nie było.

Mecze w moim wykonaniu są czasami różne. Pracuję nad tym cały czas. Po spotkaniu z Serbią przeanalizowałem wszystko i powiedziałem sobie: wiem, co robię źle i nie chcę już więcej takich błędów popełniać. Z Finlandią od początku przystąpiliśmy do ataku, a ja miałem duży udział przy bramkach. Cieszy nas to, że niezależnie, czy jest to mecz o punkty czy sparing, poważnie podchodzimy do swoich obowiązków.

Finlandia została wybrana jako rywal pod kątem meczu z Irlandią Północną. Ale na Euro z Irlandczykami będzie dużo trudniej.

Z pewnością. Wprawdzie na odprawie przedmeczowej trener Nawałka mówił nam, że to drużyny, które mają podobny styl, ale to oczywiście nie oznacza, że takie same umiejętności. Z całym szacunkiem dla Finów, ale nawet nie podjęli walki. Teraz trener na pewno będzie nas uczulał, że Irlandii Północnej nie można zlekceważyć.

Jest chyba pewna prawidłowość. Jak dobrze „wejdzie” Pan w mecz, jak wyjdzie pierwsza akcja, a tym bardziej jak strzeli Pan gola, to potem jest nie do zatrzymania. Na tym polega Pana fenomen?

Przez pierwsze minuty mało graliśmy moją stroną. Potem nadarzyła się okazja, skutecznie ją wykończyłem, strzeliliśmy dwa kolejne gole. Wiadomo, że w takich okolicznościach gra się dużo lepiej. Ale w drugiej połowie pokazaliśmy, że mecz się jeszcze nie skończył; że chcemy grać do końca. Dominowaliśmy cały czas.

Nie ma dzisiaj w Polsce lepszego skrzydłowego niż Pan.

Lubię grać na prawej i na lewej stronie, co chyba udowodniłem w meczu z Finlandią. Ale inni zawodnicy też pokazali, że można na nich liczyć. Jest przecież Kuba Błaszczykowski, Paweł Wszołek, Bartek Kapustka, który wprawdzie zagrał w środku, ale formalnie też występuje jako skrzydłowy. Poza tym, Sławek Peszko z pewnością będzie jeszcze walczył o miejsce na Euro. Natomiast ja nawet po słabszym meczu wiem, że następny mi wyjdzie. Trener ciągle mi powtarza, że we mnie wierzy.

Był Pan zdziwiony, jak Lewandowski „zabrał” Panu po przerwie rzut wolny z bardzo dobrej pozycji, tuż za polem karnym?

Dzień wcześniej na treningu ćwiczyliśmy z Robertem rzuty wolne przynajmniej przez dwadzieścia minut. Nawet słyszałem, jak chłopcy z ławki zawołali, że ja mam uderzać, ale przy strzelaniu wolnych też jest pewna hierarchia. Powiedzmy, że ja jestem jako trzeci. Mam nadzieję, że kiedyś też będzie mi dane spróbować i trafić…

Krosowe podanie Bartosza Salamona przy Pańskim drugim golu było idealne.

Jeszcze przed poprzednim meczem z Serbią rozmawialiśmy z Bartkiem, żeby próbował zagrywać „długie” piłki. Wtedy to nie do końca wychodziło, ale tym razem podał znakomicie. Znalazłem się w idealnej sytuacji, sam na sam z bramkarzem, więc nie wypadało mi zrobić nic innego, jak tylko skutecznie wykończyć akcję. Zresztą, w klubie też zdarza się, że obrońcy szukają mnie takimi dalekimi podaniami. Każda bramka ogromnie cieszy, ale w reprezentacji ta radość jest jeszcze większa.

Wraca Pan do klubu z mocnymi argumentami, żeby grać cały czas w pierwszej jedenastce.

Mam nadzieję, że trener Rolland Courbis będzie ze mnie zadowolony. W ostatnich tygodniach grałem już w pierwszym składzie. Przyjechałem na zgrupowanie jako podstawowy zawodnik Rennes i wierzę, że po powrocie nic się nie zmieni; że do końca sezonu utrzymam dobrą formę. Przed mistrzostwami Europy postawiłem sobie jasny cel: muszę być w jak najlepszej dyspozycji. Teraz trzeba tylko dbać o zdrowie, trzymać formę. Za dwa miesiące znów się spotykamy przed najważniejszym dla nas turniejem.

Forma to jedno, ale na Euro będziecie musieli również poradzić sobie z presją, bo takie mecze jak z Finlandią tylko zwiększają oczekiwania.

W piłkę grać umiemy, pokazaliśmy to już nieraz. Natomiast presja rzeczywiście będzie bardzo duża. Zdajemy sobie z tego sprawę. Wielkie turnieje mają swoją specyfikę, ale trener Nawałka cały czas ładuje w nas pozytywną energię. Przekonuje, że jesteśmy zespołem, tylko musimy to udowadniać w każdym meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski