Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil nie chciał biegać

Redakcja
Nie można porównać Małysza ze Stochem - mówi trener Klimowski Fot. (KOW)
Nie można porównać Małysza ze Stochem - mówi trener Klimowski Fot. (KOW)
- Sukcesy, jakie w tym sezonie odnieśli polscy skoczkowie narciarscy, przerosły oczekiwania sztabu szkoleniowego?

Nie można porównać Małysza ze Stochem - mówi trener Klimowski Fot. (KOW)

Rozmowa ze ZBIGNIEWEM KLIMOWSKIM, II trenerem kadry skoczków

- Zaskoczenia raczej nie ma. Kamil Stoch już wcześniej dawał sygnały, że może wskoczyć do ścisłej światowej czołówki i jego wyniki w tym sezonie tylko utwierdzają w przekonaniu, że ma olbrzymi potencjał. Co do pozostałych chłopaków, to ich indywidualne czy drużynowe wyniki z zeszłego sezonu pokazywały, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Każdy z nich sam wyznaczył sobie przed tym sezonem cel i starał się do niego dążyć. Większości z nich to się udało.

- Co było kluczem do osiągnięcia tak dobrych wyników?

- Przede wszystkim konsekwencja i efekt wieloletniego systemu, który zapoczątkowany został nie dwa czy trzy lata temu, ale dobre 10 lat wstecz. Tę pracę rozpoczął już Pavel Mikeska, który pracował z Adamem Małyszem, kontynuowali to trenerzy austriaccy. Każdy z nich coś podpowiedział, coś usprawnił. Potem była cierpliwa praca z tymi chłopakami, solidne wsparcie finansowe i teraz zbieramy owoce. Z sezonu na sezon zawodnicy osiągali coraz lepsze wyniki. Kiedy w skokach królował Adam Małysz, nikt poza nami trenerami nie zwracał uwagi na mniejsze sukcesy osiągane przez innych naszych skoczków. My jednak widzieliśmy, że system, który obraliśmy, zaczyna się sprawdzać.

- Tymi wynikami sami sobie podnieśliście poprzeczkę. Teraz oczekiwania wobec skoczków bardzo wzrosną, zwłaszcza że w przyszłym sezonie odbędą się igrzyska olimpijskie. Brak medalu w Soczi będzie porażką?

- Każdy na pewno liczy, że te dobre wyniki powtórzymy w nowym sezonie. My sami tego chcemy i wierzymy, że tak będzie. Na pewno pojedziemy na igrzyska z myślą o tym, aby powalczyć o medal. Podobne marzenia mają jednak inni. Myślę, że pięć, sześć drużyn ma możliwości, aby w Soczi powalczyć o jedno z trzech miejsc na podium. W tym gronie jesteśmy i my.

- Czy to, co teraz się dzieje wokół kadry - "stochomania", "żyłomania" - nie zaszkodzi w dalszym rozwoju naszych reprezentantów?

- Nakręcają to media, ale gdy osiąga się sukcesy, jest to normalne. Ci zawodnicy, a także my szkoleniowcy musimy być na to przygotowani. Ważną rolę odgrywa tutaj Adam Małysz, który często rozmawia z chłopakami, dzieli się z nimi doświadczeniami i udziela rad, w jaki sposób się od tego odciąć. Oni się dopiero tego uczą. Jedni szybciej, drudzy wolniej, ale generalne radzą sobie coraz lepiej. W kontaktach z mediami trzeba być z jednej strony dyspozycyjnym, ale z drugiej też stanowczym, bo naprawdę są chwile, że dziennikarze chcą wejść zawodnikom na głowę.

- Był jakiś moment w trakcie tego sezonu, kiedy Pan czy też może trener Łukasz Kruczek musieliście temperować podopiecznych?

- Nie przypominam sobie, aby była taka konieczność. My, czy współpracujący z nami psycholog, na bieżąco staramy się tak ich prowadzić, aby ich wysiłek ukierunkowany był przede wszystkim na pracę nad samym sobą i swoimi umiejętnościami.

- Jest Pan pierwszym trenerem Kamila Stocha. Pamięta Pan początki pracy z nim?
- To było jeszcze przed tym, gdy w Zębie powstał klub. Pamiętam, że zwróciła się do mnie o pomoc późniejsza pani prezes Jadzia Staszel. Polecił jej mnie Adam Celej. A że wtedy rozwiązał się klub w Nowym Targu na Kowańcu, gdzie wcześniej pracowałem, dysponowałem wolnym czasem i zgodziłem się przejąć obowiązki trenera w Zębie. Co ciekawe, w pierwszej wersji miała być przy tym klubie jedynie sekcja biegowa. Kamil jednak mocno się awanturował, że on nie będzie biegał, tylko chce skakać. Chcąc nie chcąc, pani Jadzia musiała więc zatrudnić trenera od skoków.

- Już wtedy widział Pan w nim potencjał na mistrza świata?

- Wtedy widziałem w nim jedynie małego, zadziornego chłopca, którego wszędzie było pełno. Od samego początku mocno był zaangażowany w ten sport. Poza skokami nie widział niczego. Miał talent, ale wiadomo, że w sporcie to nie wystarcza. W jego przypadku był on podparty ciężką pracą na treningach. Zawody po zawodach, skok po skoku, dojrzewał, nabierał umiejętności i pewności siebie. Nie ukrywam, że dziś mam sporą satysfakcję, gdy patrzę na to, jakie sukcesy odnosi.

- To już kompletny skoczek czy może ma jeszcze rezerwy?

- Myślę, że pewne rezerwy jeszcze w nim są. Brakuje mu przede wszystkim stabilizacji, którą miał chociażby Adam Małysz. Jeżeli to osiągnie, to będzie jeszcze lepszym skoczkiem.

- Można porównać Małysza ze Stochem?

- Nie. Tym zajmują się przede wszystkim dziennikarze, ale ja nie widzę w tym sensu. Kamil wielokrotnie podkreślał, że chce sam zapracować na swoje nazwisko i myślę, że teraz to mu się udaje. Zresztą takie porównania, w momencie kiedy skoki jako dyscyplina zmieniają się z roku na rok, mijają się z celem. Praktycznie co roku pojawiają się jakieś nowinki, czy to w sprzęcie czy w przepisach, które zmuszają niejako do tego, aby tych skoków uczyć się na nowo.

- Czy Stocha stać na taką serię zwycięstw jaką miał Małysz?

- Bardzo bym tego chciał, ale sądzę, że raczej nie będzie to możliwe. Adam na tamten czas wyprzedził wszystko. Teraz rywalizacja w skokach przypomina tę, jaka jest w Formule 1. O sukcesie decydują detale, drobne elementy. Coś zawalisz, zostaniesz w tyle z jakąś nowinką i już cię nie ma w czołówce. Z roku na rok będzie coraz ciężej. Na pozór jest jeszcze sporo rzeczy, które można dopracować, ulepszyć. Wszystko robi się pod kątem tego, aby było jak najsprawiedliwiej. Minusem tego jest to, że dla widza skoki stają się mało czytelne.

Rozmawiał Maciej Zubek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski