Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Sałach ma pasję i talent. Ten miks doprowadził go aż do kadry Polski

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Fot. Katarzyna Hołuj
Sylwetka. Kamil Sałach, dwudziestolatek z małej miejscowości pod Myślenicami, na co dzień gra w B-klasowej drużynie Staw Polanka. Ale przed nim życiowa szansa - wyjazd na Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Federacji INAS, które odbędą się w sierpniu w Szwecji

Za tym skrótem kryje się Międzynarodowa Federacja Sportu Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie.

Do kadry narodowej przyjęto go już blisko cztery lata temu, po zakończonych MŚ w Brazylii, z których Polacy przywieźli brązowy medal, ale dopiero od niespełna roku ma wszelkie uprawnienia do tego, aby brać udział w turniejach. W sierpniu zakończył się bowiem blisko dwuletni proces weryfikacji Kamila. Najważniejszy wymóg, oprócz rzecz jasna talentu do gry, to posiadanie orzeczenia o niepełnosprawności.

- Teraz Kamil jest pełnoprawnym kadrowiczem i to z perspektywami na wyjazd na MŚ - mówi Wojciech Grotkowski, drugi trener reprezentacji Polski w piłce nożnej INAS i prezes Małopolskiego Stowarzyszenia Społeczno-Sportowego „Sprawni Razem”.

- Już kiedy Kamil trafił do nas do szkoły, był dobry. Zaczęliśmy jeździć na turnieje organizowane przez Sprawnych Razem - wspomina Bogdan Łętocha, wuefista w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Myślenicach, w którym uczy się Kamil. - W szkole ma stale piłkę „przy nodze”. To jego największa pasja.

To na jednym z takich turniejów wypatrzył Kamila Wojciech Grotkowski. Był to turniej z udziałem reprezentacji szkół specjalnych z całego województwa małopolskiego, a odbył się niedługo po powrocie kadry z Brazylii. Już wiedział, że to talent, ale przed reporterami, którzy relacjonowali wydarzenie i zapytali go, „który z zawodników nadawałby się do kadry?”, zachował pokerową twarz. - Odpowiedziałem, żeby sami się przyjrzeli i ocenili. Po jakimś czasie podeszli do mnie i powiedzieli: „Siódemka z Myślenic. Zielona koszulka” - mówi.

W zielonej koszulce z siódemką grał Kamil.

Jego pozycja na boisku to środkowy pomocnik, czyli porównując do reprezentacji Polski, to odpowiednik Grzegorza Krychowiaka.

Piłkę kopie od przedszkola

Gra od czwartego roku życia. - Na boisko poszedłem z bratem. Trampkarze mieli akurat trening, chciałem grać jak oni, i jak oni biegać za piłką i kopać ją - wspomina Kamil. - Tę smykałkę mam, podobnie jak brat, po tacie, który też grał w Stawie. Zawsze chciał, żebym trzymał się piłki i robił karierę. Kibicuje mnie i bratu. Cieszę się, że mogę być jego synem i bardzo go kocham - dodaje.

Do dziś, choć minęło już 11 lat, pamięta swój pierwszy mecz. Miał 9 lat i wszedł na murawę w drugiej połowie. - Potem zacząłem grywać dłużej, aż przyszedł czas, że grałem już całe mecze - mówi Kamil. Tamten pierwszy, pamiętny, z Lubomirem Wiśniowa, wygrali 5:1. Jako młodzik trafił do Dalinu Myślenice, a potem, jak wspomina, miał krótki, acz udany pobyt w Orle Myślenice. Przez jakiś czas był tam nawet kapitanem juniorów młodszych.

Dziś gra w rodzinnej wsi - Polance, w miejscowym Stawie Polanka. W B klasie. - Wierzę, że to zawodnik, który mógłby grać w wyższych klasach rozgrywkowych, gdyby tylko trenował więcej. W Polance bez wątpienia jest mocnym punktem zespołu. Ma mądrość gry, wyczucie tempa, potrafi rozegrać piłkę, zwolnić, ale też, kiedy trzeba, przyspieszyć - chwali go Paweł Płonka, trener Stawu Polanka. - I, co nie mniej ważne, jest odpowiedzialny. Kiedy nie może być na meczu, zawsze uprzedza. Mogę być pewien, że kiedy go nie ma to znaczy, że ma ważny powód, że zatrzymała go praca, a nie na przykład gra komputerowa.

Praca i szkoła to, obok piłki, dwie najważniejsze dla Kamila sprawy. Właśnie kończy naukę w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Myślenicach. Uczy się tutaj od ośmiu lat, czyli odkąd zaczął gimnazjum. Po nim trafił do zasadniczej szkoły zawodowej, w której zdobył zawód kucharza. Nie był to wybór podyktowany pasją do gotowania. Powód, dla którego wybrał zawód kucharza, był znacznie bardziej prozaiczny.

- Do wyboru były dwa zawody: kucharz i ślusarz - mówi Kamil, ale dodaje, że szybko polubił gotowanie.

Szkoła jak drugi dom

Polubił też szkołę, dlatego nie chciałby jej opuszczać. - Ta szkoła to mój drugi dom i marzy mi się, abym mógł tu zostać w roli pomocy nauczyciela, albo... ucznia, choćby jeszcze rok. Za nic nie chciałbym jej opuszczać - mówi.

Bardzo zależy mu na tym, aby napisać, ile zawdzięcza m.in. pani Violi Tomal. - Zawsze podtrzymywała mnie na duchu - mówi.

I Piotrowi Magierze. - Chciałbym mu podziękować za to, że tyle dla mnie zrobił I pomagał mi - dodaje.

I Bogdanowi Łętosze, który jest nie tylko jego nauczycielem, ale i kompanem podczas treningów biegowych. I wszystkim pozostałym nauczycielom i wychowawcom z internatu, bo każdemu coś zawdzięcza.

Tak jak nie chciałby opuszczać szkoły, tak samo Kamil nie myśli opuszczać swojego klubu - Stawu Polanka. Dobrze mu tutaj. Za najważniejszy mecz z dotychczas rozegranych uważa mecz swojej drużyny z Orłem Myślenice, w którym stawką był awans. - Zremisowaliśmy, ale niedużo brakowało. Szkoda… W Polance byłaby I liga myślenicko-wielicka - mówi z żalem.

Podobnie jak trener Stawu Polanka o Kamilu wypowiada się drugi trener reprezentacji Polski. - Jak wyjdzie na boisko, to wie, co się gra. Potrafi przyjąć piłkę, obrócić się, a przede wszystkim prowadzi sportowy tryb życia: utrzymuje formę, nie pali i nie zagląda do kieliszka - mówi Wojciech Grotkowski.

I dodaje, że tak samo jak na murawie Kamil radzi sobie też na parkiecie hali. Ostatnio razem z reprezentacją Małopolski zajął drugie miejsce w Ogólnopolskim Turnieju Halowej Piłki Nożnej, a rok temu pierwsze. Wtedy i teraz zdobył tytuł Najlepszego Zawodnika Turnieju. A to oznacza, że ma duże szanse reprezentować Polskę w przyszłorocznych mistrzostwach INAS Global Games, które odbędą się w Brisbane. - Kamil, chłopak z Polanki, być może poleci do Australii - mówi Wojciech Grotkowski.

Jest o co walczyć

Na razie Kamil, podobnie jak reszta kadrowiczów, pakuje się i szykuje do wyjazdu na pierwsze przed MŚ zgrupowanie. Odbędzie się ono w Szymbarku pod Gorlicami. Potem będzie kolejne w Suwałkach i wreszcie ostatnie przed wylotem do Szwecji - w Ciechanowie. Tam piłkarzy czeka sporo pracy, ale też wiadomości, na które tak czekają. Tam trenerzy ogłoszą powołania. Kamil ma wszelkie szanse, aby je dostać. Już nie może się doczekać, kiedy wyjdzie na boisko w koszulce z orzełkiem na piersi i usłyszy hymn Polski. - Żeby tam zagrać, to jest dla mnie w tej chwili najważniejsze - mówi i dodaje, że jest o co walczyć, bo Polacy to aktualni mistrzowie Europy, a z ostatniego mundialu wrócili z brązowym medalem.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 14. "Biber"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski