Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamil Wojtkowski podsumowuje swoje pierwsze miesiące w barwach Wisły Kraków: Staram się brać, co moje

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
Kamil Wojtkowski trafił do Wisły Kraków latem. Dla młodego, zaledwie 19-letniego piłkarza był to przełomowy czas, bo wreszcie zaczął grać w miarę regularnie. Były zawodnik RB Lipsk wystąpił w 16 spotkaniach ligowych, dorzucił też dwa mecze w Pucharze Polski. Strzelił jedną bramkę.

– Za Panem pierwsze półrocze w Wiśle Kraków. Gdyby dzisiaj miałby Pan podsumować ten okres, to powiedziałby Pan, że pańska kariera poszła do przodu?
– Cieszę się przede wszystkim z tego, że po ciężkiej kontuzji wróciłem do dobrej dyspozycji. Dobrze gra mi się w meczach, kiedy wchodzę z ławki, dobrze również wtedy, gdy zaczynam spotkania w wyjściowym składzie. Wszystko było w porządku, więc z ostatniego półrocza mogę być jak najbardziej zadowolony.

– Czyli można powiedzieć, że decyzja o powrocie do ekstraklasy z bundesligi była dobrym krokiem.
– Jednym z powodów mojej decyzji o powrocie do Polski był fakt, że w Lipsku zlikwidowano drużynę rezerw. To nie był mój wymysł, że wrócę do ekstraklasy, bo tak chcę. Na tę decyzję złożyło się też kilka innych czynników. Z perspektywy czasu mogę jednak powiedzieć, że to był dobrych krok z mojej strony.

– Jest Pan młodym zawodnikiem, a mimo tego udało się Panu rozegrać sporo meczów. Spośród wiślackiej młodzieży najwięcej. To też chyba dowód na to, że wszystko idzie w pańskim przypadku do przodu.
– Generalnie nie lubię takich rozróżnień na młodych i starszych piłkarzy. Ja uważam, że powinno się patrzeć po prostu na umiejętności. Jeśli ktoś się nadaje do gry, trzyma poziom, to powinien grać. Nie powinno mieć najmniejszego znaczenia czy ma 18 lat, czy 35.

– W pańskim przypadku było tak, że trochę meczów było w pierwszej jedenastce, trochę wejść z ławki. Jest coś, czego Panu zabrakło w minionej rundzie?
– Nie wiem. Musiałbym dokładnie przeanalizować te wszystkie mecze. Jeśli miałbym tak na szybko odpowiedzieć na to pytanie, to mogę stwierdzić jedynie tyle, że nie ma meczów idealnych. W każdym spotkaniu można coś zrobić lepiej, w jednej czy drugiej sytuacji lepiej się zachować. Generalnie muszę być jednak zadowolony. Tak jak już mówiłem, wracałem do Polski po ciężkiej kontuzji. Musiałem ciężko pracować, żeby dojść do dobrej dyspozycji. I to się nie zmieni. Dalej mam zamiar to robić, by być lepszym zawodnikiem.

– Trenerzy zdają się dostrzegać pański talent, skoro przede wszystkim Kiko Ramirez konsekwentnie dawał Panu szansę, a i Radosław Sobolewski w ostatnich dwóch meczach wpuszczał Pana na boisko.
– Cieszę się z tego bardzo. Cieszę się, że nikt nie patrzył na mój wiek, że trenerzy byli pewni moich umiejętności. Dla mnie potwierdzeniem tego, że tak jest, są kolejne minuty spędzone na boisku.

– Zawirowania w klubie, zmiany trenerów wpływają na Pana w jakikolwiek sposób?
– Nie, chyba nie. Mimo młodego wieku, już trochę zdążyłem przeżyć. Miałem kiedyś takie sytuacje w Pogoni, w której spędziłem dwa lata. Przez ten czas miałem w pierwszym zespole czterech trenerów. Jestem zatem oswojony z takimi sytuacjami. Każdy zawodnik ma szansę pokazać się nowemu trenerowi. Wiadomo, że to nigdy do końca nie jest tak, że ma się czystą kartkę, bo przecież każdy szkoleniowiec przegląda mecze, widzi jak kto się prezentował. Przyjście nowego trenera jest jednak również dodatkową motywacją.

– Ma Pan takie poczucie, że Kamil Wojtkowski jest dzisiaj lepszym zawodnikiem od tego, który latem przychodził do Wisły?
– To na pewno. Wtedy nawet w tych pierwszych meczach nie czułem się najlepiej i wiedziałem, że jest jeszcze daleko do zaprezentowania pełni moich możliwości. Dzisiaj czuję się z tym zdecydowanie lepiej.

– Ostatnio w materiale, przygotowanym przez klub po derbach Krakowa, wspomniał Pan o utworze polskiego rapera Kękę „Umiesz poczekać?”. Z Panem jest tak jak w tym „kawałku”, czyli wszystko chce Pan od razu?
– Z cierpliwością jestem trochę na bakier. Staram się brać, co moje, jak najwięcej, „ile wlezie”. Nie patrzę na to, że jestem młodszy, że powinienem jeszcze ogrywać się w ekstraklasie. Po prostu chcę dostawać jak najwięcej z każdego meczu, treningu.

– Po tych kilku miesiącach w Wiśle może Pan już porównać to, z czym zetknął się w RB Lipsk do krakowskich realiów. Jak duża jest różnica w funkcjonowaniu klubu z polskiej ekstraklasy z tym z bundesligi?
– Kilka różnić na pewno można się doszukać. Wiadomo, że bundesliga jest lepszą i bogatszą ligą. Dla mnie jednak najważniejszą sprawą są ludzie, którzy tworzą klub. Jeśli oni są w porządku, a tak wygląda to tutaj w Wiśle, to wymagając od siebie sto procent na każdym kroku, można zrobić wszystko. Można podnosić swoje umiejętności tak samo, jak w Lipsku. Oczywiście tam jest bardzo mocna drużyna, pełna reprezentantów, którzy mają umiejętności na bardzo wysokim poziomie. Było od kogo się uczyć, ale tutaj też tak jest.

– Układa Pan sobie w głowie plany, jak ma wyglądać wiosna w pańskim wykonaniu?
– Zawsze powtarzam w odpowiedzi na takie pytania, że dla mnie liczy się najbliższy trening, najbliższy mecz. To się nie zmienia. Teraz przed nami przerwa, można trochę „zresetować” głowę, ale mam też w niej takie myśli, że muszę być gotowy już na początek przygotowań, żeby dobrze je zacząć.

– A gdyby wybiec z tymi planami nieco dalej, to jest w Panu taka myśl, żeby kiedyś wrócić do bundesligi i zaistnieć w niej mocniej?
– Jest, jest. Gdybym odpowiedział teraz inaczej, to pewnie niektórzy wzięliby mnie za głupka. Jestem w takim wieku, że mam prawo marzyć, myśleć o wysokich celach i do nich dążyć. Chcę grać na jak najwyższym poziomie. Na razie to są tylko marzenia, ale to wszystko jest do zrealizowania. Wszystko jest w mojej głowie i nogach.

– Gra w młodzieżowej kadrze też mieści się w tych planach? Trener reprezentacji U-21 Czesław Michniewicz powiedział o Panu w programie Polsatu Sport „Cafe Futbol”, że wymaga od Pana więcej. Wytknął Panu też mankamenty, mówiąc, że np. spowalnia Pan kontry. Mam Pan w ogóle kontakt z trenerem Michniewiczem?
– Z trenerem Michniewiczem miałem jeden kontakt. Porozmawialiśmy po jednym z meczów. Dla mnie gra w jakiejkolwiek reprezentacji Polski jest ogromnym wyróżnieniem. Robię co mogę, żeby w niej grać. W każdym meczu jestem w stu procentach zaangażowany. Jeśli jednak nie wykonuję tego, co trener kadry U-20, czy U-21 chciałby w mojej grze widzieć, to na ten moment mogę powiedzieć tylko trudno.

– Na koniec chciałbym zapytać Pana o plany świąteczno-sylwestrowe. Będzie spokojnie, czy to jest czas, kiedy piłkarz może sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa?
– W życiu potrzeba wszystkiego. Wiadomo, że trzeba zachować umiar, ale taki „reset” głowy każdemu się przyda. Piłkarze to też są ludzie, też tego potrzebują. Święta to będzie fajny czas. Będę mógł spędzić go z rodziną, bo tego klimatu już dawno nie czułem. Rodzice co prawda przyjeżdżają na każdy mecz do Krakowa, ale to są sporadyczne spotkania na dwie godziny. Święta to natomiast będzie taki moment, kiedy będzie można dłużej posiedzieć, porozmawiać. Co do Sylwestra, to na razie planuję, że spędzę go w Warszawie, ale jeszcze zobaczymy, jak to się ostatecznie potoczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kamil Wojtkowski podsumowuje swoje pierwsze miesiące w barwach Wisły Kraków: Staram się brać, co moje - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski