Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamila Stocha pierwsze kroki na szczyt

Redakcja
Kamil Stoch wśród swoich proszowickich kibiców Fot. Aleksander Gąciarz
Kamil Stoch wśród swoich proszowickich kibiców Fot. Aleksander Gąciarz
- Kiedy wreszcie dostał pierwsze, używane narty do skoków, tak się ucieszył, że nawet z nimi spał - wspomina Bronisław Stoch, ojciec najlepszego obecnie polskiego skoczka narciarskiego, który w Proszowicach ma swój jedyny oficjalny fan klub.

Kamil Stoch wśród swoich proszowickich kibiców Fot. Aleksander Gąciarz

SYLWETKA. Rodzice skoczka opowiadali w Proszowicach o początkach sportowej kariery swojego syna

Kto może lepiej pamiętać początki sportowej kariery Kamila Stocha niż jego rodzice? Sam skoczek przyznaje, że nie pamięta swojego pierwszego skoku na nartach. Zdaniem taty Kamil pierwsze próby podejmował już jako sześcioletni brzdąc. - To była od początku jego ukochana dyscyplina. Pierwsze dwie pary nart jakie mu dałem, to były zwykłe zjazdówki. Szybko je zdeformował, bo używał ich do innych celów niż były przeznaczone. Dopiero po jakimś czasie kuzyn dał mu jakieś używane narty do skoków - wspomina tata. Były to właśnie te "deski", które mały Kamil zabierał ze sobą do łóżka. A kuzyn ojca nie mógł się nadziwić, że dzieciak bardziej cieszy się ze starych nart, niż jego własne dzieci z nowiutkich rosignoli.

Zasypiał przy stole

Pytanie o to, czy syna trzeba było namawiać do treningów należy zaliczyć do kategorii retorycznych. - Motywować Kamila? O nie, to on mnie cały czas motywował, żeby go wozić na skocznię - opowiada tata. A mama dodaje, że z czasem tą jego pasją zaczęła żyć cała rodzina: rodzice i dwie starsze siostry. Cały czas nie było jednak wiadomo, na ile młodemu człowiekowi wystarczy zapału.

Krystyna Stoch wspomina, że przełomowe okazało się dla niej wydarzenie z okresu, gdy syn skończył szkołę podstawową i trafił do sportowego gimnazjum. Nie było mu łatwo. Rano jechał z rodzicami do Zakopanego na treningi. Po treningu szedł na lekcje. Do domu wracał wieczorem, około godziny 20, czasem 21. - Pierwsze dni wyglądały tak, że siadał przy stole i zanim zdążyłam podać mu spóźniony obiad zasypiał. Czasem usnął z łyżką w talerzu. Był ogromnie zmęczony. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy to ma sens. Czy powinien się tak męczyć. Przecież musiał jeszcze odrobić lekcje. I wtedy Kamil mi powiedział: Mamo, dam radę, tylko pozwól mi się godzinę przespać. I dał radę. To pokazuje, że warto mieć w życiu wyznaczony cel i do niego uparcie dążyć - wspomina nie bez dumy Krystyna Stoch.

Obdarzony wielkim talentem

Młodziutki skoczek szybko robił postępy, o czym świadczą liczne sukcesy odnoszone w kategoriach młodzieżowych. Sporo można było na ten temat poczytać w prasowych artykułach, które stanowiły część proszowickiej wystawy poświęconej dokonaniom Kamila Stocha a przygotowanej przez członków jego miejscowego fan klubu. O tym, że zawodnik jest obdarzony wielkim talentem dawno przekonał się prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.

- Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z Kamilem. Poszedłem na spacer w okolicę Wielkiej Krokwi i zobaczyłem, że ktoś skacze. Poszedłem z ciekawości, stanąłem na metalowych trybunach i obserwowałem jak mały kajtek, bo Kamil był wtedy jeszcze dzieckiem, radzi sobie na skoczni. Widać było, że pewne elementy, z którymi problemy mają nieraz o wiele starsi skoczkowie, on wykonuje płynnie, bezbłędnie. Był obdarzony wielkim talentem, posiadał predyspozycje, których nie sposób się nauczyć - opowiada były trener Adama Małysza.
Mama Kamila nie ukrywa, że towarzyszył jej lęk o zdrowie syna. Skoki to niebezpieczna dyscyplina. - Kiedyś Kamil powiedział do mnie: Mamo nie mów o tym, że się boisz, bo to mi nie pomaga. I przestałam, a teraz wierzę, że jest na tyle dobrze wyszkolony, że w razie czego potrafi sobie poradzić w trudnym momencie i nic złego mu się nie stanie - mówi. Zawodnik przyznaje natomiast, że jeżeli kiedykolwiek myślał o tym, żeby zrezygnować ze skoków, to powodem nie były urazy (choć nie udało mu się na przykład uniknąć złamania obojczyka). - Raz miałem taki moment załamania po dotkliwych porażkach. Nastawiałem się na określone zawody, bardzo chciałem uzyskać dobry wynik, a wyszła klapa. Zacząłem się wtedy zastanawiać, czy nie powinien robić w życiu czegoś innego. Ale po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że nie mam zbyt wielkiego wyboru...

Nie pozostaje mu zatem nic innego jak iść w ślady swojego wielkiego poprzednika Adama Małysza. Bo choć Kamil Stoch nie lubi, gdy się go porównuje do bardziej utytułowanego starszego kolegi, to niestety nie da się takich porównań uniknąć. - To nieco inny typ kariery. Adam jako osiemnastolatek błysnął wielkim talentem, wygrał trzy konkursu Pucharu Świata, po czym zniknął. Wpadł w wielki dołek. Gdy już został prawie skreślony, jego talent eksplodował na nowo. U Kamila to wszystko przebiega bardziej równomiernie, nie ma aż tak dużych wahań. Jego dokonania wolniej, ale bardziej systematycznie idą w górę. Uważam, że jeszcze co najmniej dziesięć lat może skakać na najwyższym poziomie - przekonuje Apoloniusz Tajner.

Aleksander Gąciarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski