Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamuflaż przed "Barcą"...

MARO
Wisła Kraków - Skonto Ryga 1-0 (0-0) w II rundzie kwalifikacyjnej Champions League Gol strzelony w 86 minucie przez Macieja Żurawskiego zapewnił wczoraj piłkarzom Wisły skromne zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu II rundy ze Skonto Ryga. Mistrzowie Polski wygrali także pierwszy mecz w stolicy Łotwy 2-1. Awansowali więc do następnej rundy Champions League, w której zmierzą się 8 sierpnia (w Krakowie) i 22 sierpnia (na wyjeździe) z jednym z najsłynniejszych zespołów świata - FC Barcelona.

Awans mistrzów Polski

Awans mistrzów Polski

Wisła Kraków - Skonto Ryga 1-0

(0-0) w II rundzie kwalifikacyjnej Champions League

 Gol strzelony w 86 minucie przez Macieja Żurawskiego zapewnił wczoraj piłkarzom Wisły skromne zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu II rundy ze Skonto Ryga. Mistrzowie Polski wygrali także pierwszy mecz w stolicy Łotwy 2-1. Awansowali więc do następnej rundy Champions League, w której zmierzą się 8 sierpnia (w Krakowie) i 22 sierpnia (na wyjeździe) z jednym z najsłynniejszych zespołów świata - FC Barcelona.
 Chyba tylko obecności na trybunach wysłanników klubu z Katalonii - kierownika drużyny i III trenera można przypisywać bardzo asekuracyjną grę wiślaków. Widocznie nie chcieli pochwalić się wszystkimi atutami. Poza tym zwycięstwo w Rydze stawiało krakowian w komfortowej sytuacji, nie musieli tego spotkania wygrać. Nawet porażka 0-1 nie pozbawiłaby ich awansu do III rundy kwalifikacyjnej LM.
 I choć we wtorek Franciszek Smuda zapowiadał wariant ofensywny, z bardziej uważną niż przed tygodniem grą w obronie, to już samo ustawienie zawodników było dowodem na to, że wiślacy skupią się przede wszystkim na zachowaniu skromnej przewagi. Najgroźniejszy napastnik Tomasz Frankowski został na ławce rezerwowych.
 Dość niefortunnie, od kiksu przed polem karnym w 2 minucie, rozpoczął wczorajszy występ Kamil Kosowski, później zdecydowanie najlepszy piłkarz "Białej Gwiazdy", wypełniający obowiązki obrońcy i pomocnika.
 W pierwszym kwadransie największym zagrożeniem dla Skonto były dwa strzały Kazimierza Moskala, w 6 min (z 20 m niecelny), w 14 min obroniony przez bramkarza. W 18 min, po dośrodkowaniu Orestasa Buitkusa, Marek Zając uprzedził Kolesniczenkę i wybił piłkę na aut.
 Szczęście dopisało Sarnatowi szczególnie w 24 min. Po faulu Czerwca na Andriju Czernowie 18 metrów od wiślackiej bramki Kolesniczenko z wolnego trafił w słupek. Piłka odbiła się do Sarnata, ale zdołał ją jeszcze złapać przed linią bramkową.
 W 26 min szybką akcję lewą stroną przeprowadzili dobrze współpracujący w tym meczu Arkadiusz Głowacki i Kamil Kosowski. Powstało ogromne zamieszanie na polu karnym Skonto, ale Żurawskiemu nie udało się strzelić gola. W 29 min zablokował go umiejętnie Arturs Zakreszevskis. Minutę później starał się zaskoczyć Andrejsa Piedelsa znów kapitan wiślaków Kazimierz Moskal, który lewą nogą podkręcił piłkę, starając się ją umieścić w tzw. długim rogu.
 Jeszcze lepszą okazję zmarnował w 38 min Kolesniczenko, który po zagraniu Verpakovskisa znalazł się sam przed Sarnatem, lecz uderzył nad poprzeczką. W 40 min dwóch okazji nie wykorzystał Grzegorz Niciński.
 W ostatniej minucie pierwszej połowy dwa razy bliski uzyskania prowadzenia dla Wisły był Grzegorz Pater. Niestety, po efektownym minięciu Zakreszevskisa spudłował. Następny jego strzał obronił natomiast Piedels, a niecelnie dobijał Olgierd Moskalewicz.
 Zaraz po przerwie sprawdzili umiejętności bramkarza Skonto: Kosowski (w 48 min, z 25 m) i Żurawski (w 54 min). Omal nie przyniosła powodzenia w 55 min akcja Kosowskiego, Nicińskiego, Moskalewicza i Żurawskiego, ale "główka" tego ostatniego nie była precyzyjna. Za to w 59 minucie milimetrów zabrakło Zurabowi Menteszaszwili, który celował w "okienko" w sytuacji sam na sam z Sarnatem.
 W 70 min, po rożnym Kosowskiego, Marek Zając "główkował" w poprzeczkę.
 Sporo ożywienia w poczynania gospodarzy wniósł od 60 min Tomasz Frankowski. To właśnie on w 86 min wspaniale podał na prawe skrzydło do Żurawskiego, który ograł Olegsa Blagonadeżdinsa i posłał piłkę dołem w środek bramki. Spóźnił się z interwencją inny obrońca Zakreszevskis, dał się zaskoczyć Piedels.
 Stawką meczów Wisły z FC Barcelona będzie awans do rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów. Przegranemu pozostanie udział w rywalizacji o Puchar UEFA.
 JERZY SASORSKI

Wisła Kraków - Skonto Ryga 1-0 (0-0)

 1-0 Żurawski 86 min
 Wisła: Sarnat - M. Zając, B. Zając, Głowacki, Kosowski - Pater (60 Frankowski), Czerwiec (68 Kulawik), Moskalewicz, Niciński (78 Baszczyński) - Żurawski.
 Skonto: Piedels - Lobanovs, Zemlinskis, Zakreszevskis, Blagonadeżdins - Buitkus (80 Ksanavicius), Rechviaszvili, Czernow (63 Korgalidze), Meteszaszvili - Kolesniczenko (61 Miholaps), Verpakovskis.
 Sędziował Nicolai Vollquartz z Danii. Żółte kartki: Niciński (54, za faul na Rechviaszvilim), Głowacki (78, za faul na Lobanovsie) - Verpakovskis (90, za faul na Baszczyńskim). Widzów 4 tys.

Pod szatnią

 Aleksander Rechviaszvili: - Mecz był wyrównany, nawet z lekkim wskazaniem na nas. Cały problem polegał na tym, że naszej przewagi nie potrafiliśmy udokumentować golami. Za najlepszych piłkarzy przeciwnika uważam Żurawskiego i Kosowskiego. Wisła w pojedynku z Barceloną ma 30 procent szans. Krakowianie muszą jednak grać w obronie znacznie lepiej niż przeciwko nam.
 Mihails Zemlinskis:- Rezultat pierwszego spotkania zmusił nas do zaatakowania w Krakowie. Bardzo żałuję niewykorzystanych szans, przecież swobodnie mogliśmy strzelić dwie, trzy bramki. W Wiśle wyróżniają się trzej piłkarze: Żurawski, Czerwiec, który jest prawdziwym mózgiem tego zespołu, oraz Kosowski. Barcelona jest silnym zespołem, ale graliśmy z nią kilka lat temu i przegraliśmy dosłownie w ostatniej minucie. Koncentracja i agresja to dobre sposoby na Barcelonę.
 Artur Sarnat:- Tkwił gdzieś w naszej podświadomości wynik pierwszego spotkania. Miło słyszeć, że trener Skonto chwali bramkarza rywali, ale gramy w jedenastu i ten awans jest zasługą wszystkich. Miałem dwa ciężkie momenty - przy rzucie wolnym w pierwszej połowie piłka odbiła się od słupka, ode mnie i znów leciała na słupek... W drugiej połowie w ogóle nie ruszyłem do piłki, ale dobrze ustawiłem mur, bo futbolówka przeleciała obok niego. Wystarczyłoby przesunąć mur o "półczłowieka" i nie byłoby żadnych emocji. Szkoda mówić na temat kibiców. Powinni nas inaczej wspierać niż gwizdami i wyzwiskami pod adresem trenera.
 Grzegorz Pater:- Lekko "podkręciłem" nogę, ale to nic poważnego i na mecz z Widzewem powinienem być gotów. Wynik pierwszego meczu ustawił taktykę. Staraliśmy się grać z kontry, czekaliśmy na rywali na sześćdziesiątym metrze. Łotysze nie mieli nic do stracenia, ostatnio pauzowali i byli przez to trochę "świeższym" zespołem. Uczymy się systemu 4-1-4-1. Potrzebujemy po prostu czasu, by dotrzeć schematy taktyczne.
 (MARO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski