Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kanary kontra oszuści

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
W Krakowie władze miasta zamierzają podnieść ceny biletów w komunikacji. Wiąże się to z tym, że brakuje pieniędzy na transport zbiorowy.

Fot. Anna Kaczmarz

Kontrolerzy w tramwajach i autobusach zostali wyposażeni w nową broń przeciwko gapowiczom

Wpływ na dziurę w budżecie mają także ci, którzy nie kasują biletów w tramwajach i autobusach. - Osoby, które jeżdżą bez biletu oszukują przede wszystkim tych, którzy za bilety płacą – podkreśla Marek Gancarczyk, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. Przyznaje, że ważną rolę pełnią więc kontrolerzy biletów.

W Krakowie jest ich około 150. W zeszłym roku złapali 93 tysiące osób jeżdżących bez biletu. Przez „gapowiczów” są złośliwie nazywani „kanarami”. Już się do tego przyzwyczaili. Są przygotowani na agresywne zaczepki i obraźliwe słowa.

W tym zawodzie potrafią przetrwać nieliczni, najbardziej odporni psychicznie. Nie pracują dla przyjemności, ale utrzymania się, czy podratowania domowego budżetu. Tłumaczą sobie, że ktoś musi to robić. Od tego miesiąca zostali wyposażeni przez ustawodawcę w nową „broń”, jaką jest możliwość ujęcia osoby jadącej bez biletu.

- Nie uważam, że słowo „kanar” jest obraźliwe, jest to po prostu słowo potoczne używane w stosunku do kontrolera biletów, które w Krakowie przyjęło się od wielu lat – mówi pan Mieczysław, jeden z krakowskich kontrolerów. - W towarzystwie nie wstydzę się, że jestem kontrolerem. Odpowiadam tak: „Jest to praca trudna, ktoś ją musi wykonywać”, a nawet dość często słyszę „Dziękuję”, mimo że danej osobie wystawiłem opłatę podwyższoną.

Odporni psychicznie

Wielu pasażerów do kontrolerów w komunikacji miejskiej ma awersję, mówią o nich z obrzydzeniem. Szczególnie ci, którzy zwykli nie kasować biletów. Można się o tym przekonać przeglądając fora internetowe. Znaleźliśmy na nich m.in. takie wpisy: „Nie powiem co bym najchętniej zrobiła z kanarami. Nienawidzę ich!”, „Kontrolerzy Kraków - żal mi was, że nie stać was na inne zajęcie w życiu”. Można jednak znaleźć i takie komentarze: „Jasne, ja też chętnie bym nie płaciła za bilet, a jak mi się zdarzy zapomnieć go skasować (np. gdy jadę na jednorazowym, bo mi się miesięczny skończył), bo jestem przyzwyczajona do okresowych, też bym kombinowała, jak nie płacić, ale... wyklinać? Dajcie spokój! To też ludzie, poza tym nie są we wszystkich miejscach naraz. Nikt jakoś nie narzeka na kierowców PKS, że pobierają opłaty za przejazd ani konduktorów PKP, bo to logiczne - korzystasz z usługi, więc za nią płacisz”. Jedna z internautek opisuje: „Różni kanarzy się zdarzają. Ja nieraz zapominam wziąć ze sobą z mieszkania bilet miesięczny, który włożyłam do innych spodni idąc dzień wcześniej na imprezę. Kilka razy mnie spisano, ale każdy z tych kanarów był dla mnie bardzo miły i uprzejmy. Jeden, młody nawet ze mną flirtował i w rezultacie w ogóle nie spisał, bo powiedział, że to za ładny uśmiech. Raz było dwóch takich młodych, przystojnych, to też sobie miło porozmawialiśmy. Nie spotkałam sie osobiście z chamstwem, ale wiem, że tacy również bywają. Raz nie miałam w ogóle biletu to zapłaciłam łapówkę 20 zł. I facet też był bardzo miły. Tydzień temu jechałam nocnym z imprezy i kanar złapał jakiś studentów. Gadał i żartował z nimi potem przez kilka przystanków, to się działo tuż za moimi plecami. To w Krakowie. Natomiast spotkałam się z nieprzyjemnym kanarem raz w miłym miasteczku na południu Polski, skąd pochodzę. Miałam studencki bilet, ale nie miałam przy sobie legitymacji. Wydawało się, że facet mnie zje w całości. Pokłóciłam się z nim, bo krzyczał na mnie i był chamski. I moje zdanie jest takie że najbardziej chamscy kanarzy są w małych mieścinach. Może dlatego, że Kraków miasto popularne to jest więcej kultury. A może po prostu tylko tak trafiłam?”.
Niektórzy patrzą na sprawę jeszcze inaczej: „Trochę to smutne, że Polacy pasjami kochają okradać własne miasta z tej niewielkiej opłaty za przejazd”.

- Jakoś w naszym kraju wśród wielu osób się utarło, że trzeba płacić za przejazd pociągiem, czy autobusem PKS, a komunikacja miejska powinna być za darmo. A jak są proszeni w tramwaju, czy autobusie o okazanie biletu, to udają zdziwienie. Nie widzą nic złego w tym, że nie skasowali biletu, a zło w tym, że akurat do nich podszedł kontroler. A to przecież taka sama kontrola jak każda inna – mówi Dorota Marchewczyk, prowadząca jedną z trzech firm zatrudniających krakowskich kontrolerów.

Pracują w nich głównie ludzie młodzi, raczej mężczyźni. Do pracy przyjmowane są osoby po 19 roku życia (podstawą jest wykształcenie średnie), albo po 25 roku życia (może być wykształcenie zawodowe). Aby zostać kontrolerem nie można być karanym, trzeba przejść egzamin i badania psychologiczne. Mimo tego, że niektóre osoby je zaliczają, to często rezygnują z pracy po pierwszych miesiącach. Nie każdy wytrzymuje psychicznie spotkania z pasażerami, ich nieżyczliwe spojrzenia, komentarze, a nieraz przejawy agresji. Trzeba być na to odpornym i jeszcze się wykazać. Kontrolerzy pracują bowiem na umowę zlecenie, o różnych porach dnia, a ich zarobki uzależnione są od tego ile złapią osób, które nie skasowały biletów. Za każdą wypisaną karę otrzymują jednak zapłatę po tym jak pieniądze wpłyną do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, skąd później trafiają do kasy miasta. Szacuje się, że rocznie egzekucja wynosi ok. 60 procent. Gapowiczom, którzy nie zapłacą nikt jednak nie odpuszcza. Nawet po kilku latach sprawa może zakończyć się w sądzie i w drzwiach stanie komornik.

Każdy pasażer, który nie zgadza się z karą nałożoną przez kontrolera może zgłosić reklamację w sekcji kontroli biletowej MPK przy ul. św. Wawrzyńca. Nieraz do wyjaśnienia okoliczności potrzebna jest konfrontacja pasażera z kontrolerem. Jeżeli to nie pomoże, to ostatecznie wszystko może rozstrzygnąć sąd. Najczęściej respektowane są odwołania, jeżeli ktoś zapomni biletu okresowego albo dokumentu upoważniającego do przejazdu bezpłatnego czy ulgowego. Dużo trudniej udowodnić, że kontroler tak się pospieszył, że pasażer nie zdążył skasować bilet, a na takie sytuacje często narzekają internauci. „Wbiegam, przechodzę mały kawałek, staję tam gdzie jest więcej miejsca, nie ma siedzeń, dobrze się stoi. Łapię oddech bo wiadomo - biegłem, autobus rusza, wyjeżdża z pętli i bileciki do kontroli. Mówię, że odliczam pieniądze, a ten z mordą, ja tłumaczę - widział pan, że biegłem, daj pan odliczyć pieniądze, a ten - jakie biegłem, jakie biegłem, nie wyraził pan chęci kupienia biletu jak pan wchodził. Ja na to, że jeszcze nie ujechał jednego przystanku, musi się zatrzymać, żebym mógł kupić bilet, a ten dalej na cały głos...”.

- Pasażer po tym jak wsiądzie do pojazdu ma niezwłocznie skasować bilet. Jeżeli go nie ma, to powinien od razu podejść do automatu z biletami, albo do kierowcy. Jeżeli tramwaj czy autobus ruszy, to kierowca nie może sprzedać biletu, ale pasażer powinien po wejściu do pojazdu niezwłocznie zgłosić chęć kupienia biletu, który zostanie sprzedany przez prowadzącego podczas postoju – wyjaśnia Dorota Marchewczyk.

Marek Gancarczyk dodaje: – Coraz więcej pojazdów jest wyposażonych w monitoring, który pomaga w rozstrzyganiu takich sytuacji.

Najgorzej jest z nietrzeźwymi

- W ciągu miesiąca kontroler może zazwyczaj zarobić od tysiąca do dwóch tysięcy złotych, ale zdarza się i więcej. Wszystko zależy od efektywności – przyznaje Dorota Marchewczyk. Dodaje, że do pracy przyjmuje różne osoby. Dla niektórych jest to jedyne źródło zarobku, a decydują się na nie, bowiem mają trudność ze znalezieniem innego zatrudnienia. Inni chcą sobie dorobić i jednocześnie wykonują inną stałą pracę, albo są studentami. Rotacja wśród kontrolerów jest spora. Są jednak i tacy, którzy wytrzymują w zawodzie od 15 lat, a więc od czasu, kiedy MPK zleca kontrolę prywatnym firmom. – Pieniądze z kar za jazdę bez biletów wystarczają na opłacenie funkcjonowania systemu kontroli. MPK na pewno na tym nie zarabia – podkreśla Marek Gancarczyk. Dodaje, że co roku kontrolerzy ujawniają zazwyczaj 70-90 tys. przypadków jazdy bez biletów. Kara wynosi 70 zł (oczywiście plus kupno biletu) jeżeli opłacona zostanie na miejscu albo do 7 dni, a po tym okresie płaci się 100 zł.

Niektórzy są przekonani, że kontroler niewiele może i jeżeli nie będzie mu się ulegać, to jazda na gapę może ujść na sucho. Zaprzeczają temu obowiązujące od 1 marca nowe przepisy. Nowelizacja ustawy o prawie przewozowym sprawiła, że osoby, które nie respektują obowiązku kasowania biletów, mogą zostać ukarane nie tylko opłatą dodatkową, ale policja może nałożyć na nie także mandat do 500 zł, a sąd ukarać grzywną, w wysokości nawet 5 tys. zł. Na podstawie nowych przepisów prawnych w przypadku odmowy okazania dokumentu tożsamości pasażer popełnia wykroczenie. W takiej sytuacji kontroler ma prawo ująć podróżnego do czasu przybycia funkcjonariusza policji lub innych organów porządkowych, a podróżny obowiązany jest pozostać w miejscu przeprowadzania kontroli albo w innym miejscu wskazanym przez kontrolera. Jeżeli tego nie zrobi, to popełnia wykroczenie.

- __Jestem zadowolony z nowych przepisów. Kontroler może teraz poinformować pasażera, że jeśli nie zastosuje się do jego poleceń, lub nie okaże dokumentu tożsamości czy nie zapłaci opłaty gotówkowej, to może podlegać karze grzywny – mówi pan Mieczysław. Przyznaje, że najtrudniejsze w pracy są kontrole osób nietrzeźwych, szczególnie jeżeli znajdują się w większej grupie: - Stają się agresywni i wydaje im się, że do nich świat należy. Takie zachowanie ze strony pasażerów jest zauważalne na liniach nocnych oraz po popularnych imieninach i ostatkach.

Dorota Marchewczyk potwierdza, że nieraz dochodzi do agresywnego zachowania ze strony pasażerów, a nawet rękoczynów. –_ W takich sytuacjach kontrolerzy, jak każdy człowiek mają prawo do obrony. Wciąż dochodzi do tego typu zdarzeń, ale jest ich mniej niż przed laty _– mówi Dorota Marchewczyk, która w przeszłości pracowała jako kontroler w MPK.

Przyznaje również, że zdarzają się nieodpowiednie zachowania kontrolerów, a także wykroczenia z ich strony. W ciągu 15 lat funkcjonowania firmy zwolniła kilku pracowników, którzy zamiast wypisania mandatu proponowali pasażerom łapówkę w niższej kwocie niż kara. – Jeżeli tylko jest podejrzenie takiego zachowania, to od razu kieruję sprawę do prokuratury, która rozstrzyga, czy doszło do przestępstwa – podkreśla Dorota Marchewczyk.

Pasażer pod obserwacją

Kontrolerzy przyzwyczaili się także do pasażerów, którzy z założenia jeżdżą na gapę i wolą zapłacić od czasu do czasu karę niż co chwilę kupować bilet. Niektórzy studenci robią comiesięczną zrzutkę na zapłacenie kary i jeżeli jeden z kolegów zostanie złapany, to mandat jest opłacana z takiego funduszu. - Są takie osoby, które chwalą się że jeżdżą na gapę. Nawet niedawno miałem takiego pasażera, który mówił, że mu się to opłaca. W 2010 roku zapłacił dwa mandaty w kwocie 145 zł, a twierdził, że zaoszczędził 5 razy tyle – mówi pan Mieczysław. Zauważa jednak, że ogólnie świadomość pasażerów, że trzeba skasować bilet rośnie.
- Nie mogę jednak tego powiedzieć w przypadku studentów, którzy przykładowo w grupie 10 osób podchodzą do automatu aby kupić bilet robiąc sztuczny tłok. W efekcie pierwsza osoba kupuje bilet przez trzy przystanki dojeżdżając do celu, po czym wysiada za nią cała grupa. Próba kontroli biletów takich osób jest niezwykle trudna, gdyż pasażerowie tłumaczą, iż czekali w kolejce na zakup biletów w automacie. Ponadto mają zawsze świadków, że usiłowali kupić bilet. Jednakże tacy pasażerowie są obserwowani przez nas i przy próbie opuszczenia pojazdu prosimy o okazanie biletu za przejazd – opowiada pan Mieczysław.

Obecnie kontrolerzy są coraz lepiej zorganizowani. Zazwyczaj pracują w trójkach, albo czwórkach. Po wejściu do pojazdu proszą prowadzącego o zablokowanie kasowników i drzwi. Przed wejściem obserwują, kto wchodzi z nimi i powinien mieć trochę czasu na skasowanie biletu. Jeżeli zauważą, że jest tłok, a ktoś próbuje się przecisnąć do kasownika, albo chce kupić bilet w automacie, a ten jest niesprawny, albo nie wydaje reszty, to powinni mieć na uwadze, że pasażer chciał skasować bilet, ale miał z tym trudność.

Kontrolerzy są też przygotowani na stare chwyty gapowiczów, takie jak przykładowo udawanie obcokrajowca. – Goście z zagranicy nie mają specjalnych praw. Nieraz mogą być jednak pouczeni, jeżeli są przekonani, że do przejazdu wystarczy zakupienie biletu bez jego skasowania – wyjaśnia Dorota Marchewczyk. Dodaje, że obecnie przynajmniej jedna osoba w grupie kontrolerów zna język angielski.

Doświadczeni kontrolerzy nie łapią się też na takie chwyty, jak okazywanie im pliku biletów z prośbą, żeby znaleźli ten właściwy. – Zgodnie z przepisami pasażer ma obowiązek znaleźć właściwy bilet i wręczyć go kontrolerowi – zaznacza Dorota Marchewczyk. Na jednej ze stron studenckich ktoś zamieścił pomysł dla par, aby w czasie kontroli zaczęli się całować. Czy to pomoże?

- Ja w takiej sytuacji bym zaczekała – komentuje Dorota Marchewczyk. Wyjaśnia również, skąd wzięło się określenie „kanar”: - Przed II wojną światową i zaraz po niej w pojazdach komunikacji miejskiej jeździli kontrolerzy w mundurach. Mieli oni duże czapki z otoczką w kanarkowym kolorze. Stąd to określenie. Kontrolerzy już do niego przywykli.

A dlaczego teraz kontrolerzy nie jeżdżą w mundurach? Marek Gancarczyk wyjaśnia: - Wszystko wiąże się z kwestią finansową. Gmina może wprowadzić taki system, aby każdy kontroler miał mundur. Wtedy trzeba byłoby ich zatrudnić na etat. To zależy od miasta. Jeżeli jednak kontrolerzy byliby rozpoznawalni, to spadłaby wykrywalność osób jeżdżących bez biletu. A zupełnie nieopłacalnym byłoby zatrudnienie stałego kontrolera w każdym tramwaju i autobusie. Każdego dnia po krakowskich ulicach jeździ ich 700.

Szacuje się też, że każdego dnia z komunikacji miejskiej mieszkańcy Krakowa i okolic korzystają nawet milion razy. Nikt nie jest w stanie obliczyć ile z tych przejazdów jest na gapę. Wiadomo jednak, że im jest ich więcej, tym mniej pieniędzy na komunikację miejską.

Piotr Tymczak

Jakie prawa ma kontroler

- W razie odmowy zapłacenia należności – żądać okazania dokumentu umożliwiającego stwierdzenie tożsamości podróżnego.

- W razie niezapłacenia należności i nieokazania dokumentu – ująć podróżnego i niezwłocznie oddać go w ręce policji lub innych organów porządkowych, które mają zgodnie z przepisami prawo zatrzymania podróżnego i podjęcia czynności zmierzających do ustalenia jego tożsamości.

- Do czasu przybycia funkcjonariusza Policji lub innych organów porządkowych, podróżny obowiązany jest pozostać w miejscu przeprowadzania kontroli albo w innym miejscu wskazanym przez przewoźnika lub organizatora publicznego transportu zbiorowego albo osobę przez niego upoważnioną.

- Podróżny, który w czasie kontroli dokumentów przewozu osób lub bagażu, mimo braku odpowiedniego dokumentu przewozu, odmawia zapłacenia należności i okazania dokumentu, umożliwiającego stwierdzenie jego tożsamości, podlega karze grzywny.

- Podróżny, który w czasie kontroli dokumentów przewozu osób lub bagażu nie pozostał w miejscu przeprowadzania kontroli albo w innym miejscu wskazanym przez przewoźnika lub organizatora publicznego transportu zbiorowego albo osobę przez niego upoważnioną do czasu przybycia funkcjonariusza Policji lub innych organów porządkowych, podlega karze grzywny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski