Rozmowa z dr ANNĄ MARIĄ ORLA-BUKOWSKĄ, antropologiem społecznym z Uniwersytetu Jagiellońskiego
- Coraz częściej mówimy o zdziczeniu obyczajów. Co powoduje, że wiele osób zapomina o kanonie przyzwoitości?
Teraz mamy pewien kanon minimum, czyli zbiór reguł, które każdy powinien znać, mieć jakby w sobie, aby niemal intuicyjnie wiedzieć, czy dane zachowanie jest dozwolone w określonej grupie. To, co składa się na ów kanon przyzwoitości, nie jest nigdzie zapisane - zasady wynosi się z domu, ze**szkoły, od rówieśników.
- Czy poczucie przyzwoitości można traktować na równi z poczuciem honoru?
- Absolutnie tak. Konotacje, jakie przychodzą człowiekowi do głowy, gdy myśli o przyzwoitości, to właśnie: moralność, szlachetność i honor. Przyzwoitość to także nie rzucające się w oczy, umiarkowane zachowanie. Być przyzwoitym w wielu kulturach oznacza również nie być nachalnym, natarczywym; nie żądać więcej, niż się dało, niż się komu należy. Uważa się, że człowiek przyzwoity ma prawo oczekiwać takiego samego, przyzwoitego zachowania ze strony innych.
- Powiedziała Pani, że każda grupa społeczna ma własny kanon przyzwoitości. Niektórzy wątpią jednak, czy odnosi się to również do grupy polityków. Powszechnie uważa się, że polityka niewiele ma wspólnego z moralnością, przyzwoitością...
- Nigdy nie miałam złudzeń co do tego, że politycy kłamią; że nawet najbardziej przyzwoity, szczery polityk, podczas kampanii wyborczej będzie obiecywał gruszki na wierzbie. Myślę, że ten polityk - choćby bardzo**chciał-nie może dotrzymać swoich obietnic. Mam nadzieję, że większość inteligentnych ludzi nie wierzy w to, co politycy mówią przed wyborami, traktując to jako rodzaj gry. Ten rodzaj kłamstwa mogę wybaczyć, natomiast nie wybaczę otwartego łamania prawa przez polityków.
- Czy polityka dyskwalifikuje jako człowieka przyzwoitego czerpanie profitów z własnej, publicznej działalności?
- To jest w Polsce**powszechne zjawisko. Myślę, że czyni tak wielu polityków, którzy sami siebie uważają za przyzwoitych ludzi. W USA politycy są przede wszystkim politykami. Raczej nie mają innej pracy, innego źródła dochodów, bo byłoby nieprzyzwoite, gdyby któryś z nich brał każde, proponowane mu stanowisko, np. łącząc funkcję senatora, prezydenta miasta i np. szefa rady nadzorczej w jednej ze spółek. W Polsce zdarza się to wcale nierzadko, mimo iż wynagrodzenie polityków jest relatywnie wysokie w stosunku do ogółu społeczeństwa. W Ameryce polityk raczej zarabia mniej, niż mógłby otrzymać w swojej dotychczasowej pracy. Dotyczy to nawet prezydenta USA.
Rozmawiała: Grażyna Starzak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?