Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kantata na Boże Narodzenie

Redakcja
Filharmonia wprowadziła melomanów w świąteczny klimat koncertem wyłamującym się z repertuarowej rutyny. Na program złożyły się dwa różne w charakterze i w obsadzie dzieła kompozytorów francuskich XX wieku: potężny cykl organowy "La Nativite du Seigneur" - "Narodziny Pana" Oliviera Messiaena i "Kantata na Boże Narodzenie" Arthura Honeggera.

Adam walaciŃski: Smyczkiem i pałką
W utworach Messiaena splatają się bardzo różne elementy: wyrafinowana kolorystyka i zmysłowy przepych dźwiękowy, instrumentalna wirtuozeria i ścisły konstruktywizm, a do tego mocno eksponowana programowość rozwijająca wątki religijne. Na marginesie warto wspomnieć, że kompozytor uważał nazywanie go "mistykiem" za nieporozumienie wynikające z błędnego używania słów. Sam określał się jako "teolog w dźwiękach"
Andrzej Białko wniknął głęboko w ten złożony, wielopłaszczyznowy świat muzyki Messiaena. W swej interpretacji "Narodzin Pana" z wielkim wyczuciem połączył techniczną perfekcję i rytmiczną precyzję ze skupieniem i refleksyjną zadumą. Wespół z barwnym korowodem pasterzy, aniołów i Trzech Mędrców pięknie złożył hołd Dzieciątku i zamknął całość trwającego bez mała godzinę cyklu błyskotliwymi kaskadami akordów w ostatnim fragmencie.
"Kantata na Boże Narodzenie" na dwa chóry: mieszany i chłopięcy, baryton solo, orkiestrę i organy Arthura Honeggera jest dziełem o bardzo wyraźnie zarysowanej linii dramaturgicznej, choć początkowo zaskakuje słuchaczy ponurym, bynajmniej nie świątecznym nastrojem. Pierwsze fragmenty oparte są na wokalizach i psalmie żałobnym "De profundis clamavi", dopiero w części środkowej radośnie rozbrzmiewają melodie trzech kolęd: francuskiej, niemieckiej i angielskiej, śpiewanych w językach oryginalnych. Zostały one przemyślnie połączone w kontrapunktycznych splotach z "Gloria in excelsis Deo", a potem wszystkie narody chwalą Pana tryumfalnym "Laudate Dominum", prawie jak w oratorium Haendla. Po Messiaenie, zatrzymującym często upływ czasu na długich dźwiękach i zwolnionych frazach utwór Honeggera, efektownie operujący kontrastami, wydał się zgoła krótki i formalnie zwarty.
Dyrygował Jacek Mentel, który ma u mnie stały abonament na wzmianki w recenzjach z koncertów oratoryjnych o "wzorowym przygotowaniu chóru", bo jak wiadomo, pełni funkcję jego kierownika. Tym razem pokazał się, nie pierwszy raz zresztą, jako dobry dyrygent "symfoniczny", prowadzący elegancko i pewną ręką rozbudowany aparat wykonawczy. Sola barytonowe zaśpiewał z dużą kulturą wokalną Adam Kruszewski, chór chłopięcy (przygotowany przez Małgorzate Chyłę) jasnymi głosami dodał uroku kolędom, a w końcowych fragmentach wyraźnie wyróżniły się srebrzyście brzmiące trąbki.
Pamiętam Jacka Mentla jako debiutanta i wydaje mi się, że stale jest bardzo młody, bo sylwetkę ma młodzieńczą, więc z pewnym zdziwieniem przeczytałem w programie, że koncert ten jest akcentem jubileuszowym z okazji 20-lecia pracy w Filharmonii Krakowskiej. Więc gratuluję, ale już bez jakichś okolicznościowych grzeczności mogę stwierdzić, że kantata Honeggera pod jego batutą bardzo się słuchaczom podobała. Wesołych świąt!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski